GKS Katowice - Arka Gdynia 3:2 (trenerski dwugłos)

GKS Katowice przy komplecie publiczności wygrał z kolejnym kandydatem do awansu, Arką Gdynia, po bardzo dobrej grze 3:2. W przerwie spotkania nad stadionem miało miejsce oberwanie chmury i boisko zamieniło się w jedną wielką kałużę. Jak na pomeczowej konferencji prasowej przyznali obaj trenerzy, gra w takich warunkach była bardzo ciężka. Mimo to, oba zespoły stworzyły jedno z najlepszych widowisk, jakie w tym sezonie mogli oglądać kibice GKS-u Katowice.

Wojciech Stawowy (Arka Gdynia): Przede wszystkim chcę pogratulować trenerowi Piekarczykowi zwycięstwa i trzech punktów. Myślę, że ważnych punktów, bo były jej bardzo potrzebne, nam zresztą również. Ten mecz nie ułożył się niestety tak, jak byśmy chcieli. Bardzo szybko stracona bramka na 1:0 i później następna na 2:0 i wydawało się, że podetnie nam to skrzydła. Przy stanie 2:2 wydawało się za to, że to my będziemy drużyną, która przejmie inicjatywę. Po przerwie GKS strzelił jednak kolejnego gola i losów tego meczu nie udało nam się już zmienić. Był to mecz walki, oba zespoły były mocno zdeterminowane. Warunki nie sprzyjały jednak temu, żeby grać bardzo finezyjną piłkę. Trzeba było prostymi środkami przedostawać się pod bramkę przeciwnika. Szukaliśmy swoich szans na wyrównanie, ale zamiast znalezienia takich szans nadzialiśmy się na parę groźnych kontr w wykonaniu GKS-u, który mógł wygrać z nami tutaj zdecydowanie wyżej. W poprzedniej rundzie to my się cieszyliśmy ze zwycięstwa 3:2, dzisiaj cieszy się GKS. Myślę, że wygrał to spotkanie zasłużenie, będąc o tę jedną bramkę drużyną od nas lepszą.

Piotr Piekarczyk (GKS Katowice): Te elementy, które ćwiczyliśmy na treningu, czyli przejęcie piłki i gra długimi podaniami, udały się. Mecz się nam ułożył, ale praktycznie w naszym stylu znowu się pogubiliśmy. Szczególnie pierwsza bramka bardzo łatwo stracona. Trochę gapiostwa, gdzie z takim przeciwnikiem takich błędów nie można popełniać. Podobnie przy drugiej bramce. Zawodnicy zapędzili się do przodu, za plecami został niepilnowany przeciwnik. Zabrakło takiej zimnej krwi w grze defensywnej. To, co łatwo przyszło…może nie łatwo, bo dla nas jak i dla Arki nic tutaj łatwo nie przyszło. Można powiedzieć, że był to jeden z lepszych meczów, jeśli chodzi o walkę i o determinację. W drugiej połowie wiadomo było, że drużyna, która strzeli bramkę będzie bliższa zwycięstwa. Odrobienie bramki w takich warunkach jest bardzo trudne. Szczęście się do nas uśmiechnęło i chwała chłopcom za determinację. Tak, jak rozmawialiśmy, bez tego zespół traci 50% na wartości, jak to było widać np. na Stalówce. Graliśmy konsekwentnie, ale można mieć kilka zastrzeżeń. Brakuje czasami takiego boiskowego cwaniactwa. W końcówce meczu chcieliśmy strzelić na siłę czwartą bramkę, zamiast przytrzymać spokojnie piłkę i pograć na czas. My ją bardzo łatwo traciliśmy, co zaowocowało dwoma czy trzema stałymi fragmentami gry, a w takich warunkach wszystko się może wydarzyć. Chwała również kibicom, bo są naszym 12 zawodnikiem. Dodają więcej polotu i determinacji.

Komentarze (0)