[tag=7755]
Reprezentacja Polski[/tag] mogła zapewnić sobie rozstawienie w barażach, jednak zawiodła w ważnym momencie. W poniedziałek Węgrzy wygrali 2:1 z Biało-Czerwonymi na Stadionie Narodowym.
Paulo Sousa zdecydował się na kilka rotacji w składzie. Selekcjoner już dzień wcześniej zapowiedział, że Robert Lewandowski i Kamil Glik nie zostaną uwzględnieni w kadrze meczowej.
- Selekcjoner to nie jest król prywatnego folwarku, który może robić co chce. Reprezentacja to jest dobro narodowe. Przykro mi to mówić, bo cenię Paulo Sousę jako trenera, ale ja - gdy dowiedziałem się jaki jest skład - byłem zszokowany - mówił Marek Koźmiński, cytowany przez Polską Agencję Prasową.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: niesamowity pocisk! Bramkarz stał jak zamurowany
Portugalczyk był nieugięty i na pomeczowej konferencji prasowej podkreślał, że nie zmieniłby swoich decyzji personalnych. Srebrny medalista igrzysk olimpijskich w Barcelonie (1992) był zaskoczony słowami Sousy.
- Gdy je słyszałem, to na myśl przyszła mi osoba, która rozpędziła się i walnęła głową w betonowy mur, a potem stwierdziła, że jeszcze raz spróbuje. Przykro mówić, ale to był naprawdę smutny wieczór, przygotowany na własną prośbę - skomentował Koźmiński.
Czytaj także:
Burza w PZPN. Znamy przyszłość Paulo Sousy
Katastrofa! Wiemy, co czeka polskich piłkarzy