Marcin Wachowicz (Arka Gdynia): Te dwie strzelone bramki wolałbym zamienić na jedną, ale zwycięską. W pierwszej połowie straciliśmy dwie bramki i dopiero wtedy zaczęliśmy grać w piłkę. W drugiej połowie nie dało się grać, była jedna wielka kopanina i to GKS z tego zwycięsko wyszedł. Załamani jesteśmy tym, że przegraliśmy to spotkania i straciliśmy trzy punkty. Trzeba głowę podnieść do góry i walczyć dalej. Atmosfera wokół nas jest napięta, kary finansowe i dymisja trenera, ale nie możemy sobie tego wbijać do głów. Jesteśmy profesjonalistami i gdybyśmy się tym przejmowali to nie uprawialibyśmy tego zawodu. Wychodzimy i gramy swoje. Dzisiaj się akurat nie udało, ale nie ma się czym załamywać i trzeba podnieść głowę i w następnym meczu walczyć o zwycięstwo.
Jacek Gorczyca (GKS Katowice): Mogę powiedzieć ze spokojnym sumieniem, że przy tych bramkach nie miałem szans. Pierwsza bramka, bardzo mocny strzał, piłka odbiła się od słupka, dobitka i byłem bez szans. Druga, to wina boiska. Piłka leciała mi na rękę i w ostatnim momencie podskoczyła, jeszcze lekko ją podbiłem, ale niestety się nie udało. Interwencja w końcówce przy rzucie wolnym to była chyba najcięższa interwencja w tej rundzie. Piłka wpadła w błoto. Może troszkę nieskromnie powiem, ale tutaj wychodzi doświadczenie. Nie próbowałem łapać piłki tylko chciałem ją sparować na róg. Zagraliśmy dzisiaj piękny mecz. Wydaje mi się, że obydwa mecze z Arką Gdynia zasługują na miano najlepszych meczów tej ligi. Miałem okazję wystąpić w obu i były naprawdę świetne. Gramy dalej o awans. Droga jest na razie bardzo daleka, ale gramy dalej i nie możemy robić takich wpadek jak na Stalowej Woli.
Grażvydas Mikulenas (GKS Katowice): Pokazaliśmy dzisiaj, że potrafimy walczyć w obojętnie, jakich warunkach i cieszymy się z tego. Udało się strzelić tą zwycięska bramkę i dowieźć te punkty do końca. Przy stanie 2:0 powinniśmy utrzymać piłkę, grać spokojnie i dowieźć ten wynik do końca pierwszej połowy, a tak zafundowaliśmy sobie horror. Przy golu nie było żadnego palonego, piłka poszła nad odbiorcą i w momencie strzału byłem już przed nim. Mogło być 4:2, goniłem tą piłkę już resztkami sił. Chciałem strzelić, ale się nie udało niestety.
Łukasz Wijas (GKS Katowice): Dostałem dobrą piłkę z lewej strony, przyjąłem, zamknąłem oczy i uderzyłem. No i wpadło. Bardzo z tego się cieszę. Najważniejsze są trzy punkty. Zawaliliśmy mecz na Stalówce totalnie, ale tutaj to odkuliśmy. Lepiej nam się gra z mocniejszym przeciwnikiem niż z słabszymi. Nie wiem jak to określić, ale po prostu z lepszymi gra nam się lepiej. Arka miała nie najlepszy początek tej rundy i tutaj chciała odrobić straty, ale udało się wygrać i trzy punkty zostają w Katowicach. To jest najważniejsze. To był mecz walki, a ja uwielbiam właśnie takie mecze. Czy najlepszy mój mecz? Nie wiem, nie jestem od oceniania. Od tego jest trener, po za tym ja nie lubię się sam oceniać.