Choć od meczu z Węgrami (1:2) minął już ponad tydzień, wciąż nie milkną echa porażki reprezentacji Polski. Podopieczni selekcjonera Paulo Sousy stracili w tym spotkaniu szansę na rozstawienie w barażach o przyszłoroczny mundial.
Sławomir Peszko w rozmowie ze "Sportem" przyznał otwarcie, że piłkarze po tamtej porażce byli mocno rozczarowani. Tłumaczył także, że nie da się całkiem odciąć od takich sytuacji.
- Poszedłem po nim [po meczu z Węgrami] do hotelu, piłkarze przybici, nie za bardzo chętni do rozmów. Przez pewien czas będzie to siedzieć w reprezentacji - powiedział zawodnik Wieczystej Kraków.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: grał im na nosie, ale miał pecha. Ochroniarz był jak... gepard!
W tym spotkaniu nie wystąpili Robert Lewandowski, Kamil Glik oraz zawieszony za kartki Grzegorz Krychowiak. Z ławki weszli natomiast Arkadiusz Milik i Piotr Zieliński. Dla Sławomira Peszki było to zaskoczenie.
- Na pewno wiedział [Paulo Sousa], że gramy o rozstawienie, ale jego decyzje były naprawdę dziwne. Nie chodzi mi tylko o to, że Robert Lewandowski nie grał, bo to nawet byłbym w stanie zrozumieć, gdy z przodu mamy i Milika, i Piątka, i Świderskiego, a "Lewy" ma w nogach tych meczów mnóstwo - mówił "Peszkin".
- Ale robimy wielki szum wokół Matty'ego Casha, on dostaje paszport, kraj żyje tym, czy zaśpiewa hymn, a na koniec gra 45 minut i zostaje zdjęty. Dajmy mu zagrać 90 minut, żeby go rzetelnie ocenić - tłumaczył.
Zdaniem Peszki trener popełnił błąd, gdy nie zdecydował się na wystawienie do składu Jakuba Modera i Macieja Rybusa. Na tę chwilę zawodnik uważa, że Polacy nie zdołają awansować na mundial w Katarze.
Biało-Czerwoni swojego barażowego rywala poznają w piątek, 26 listopada. Wśród potencjalnych przeciwników znaleźli się m.in. Portugalczycy i Włosi.
Czytaj także:
- "Barcelona potrzebuje niemożliwego". Hiszpańskie media pozbawione optymizmu
- "Co za upadek!". Media bezlitosne dla Juventusu