Wojciech Kowalewski mówi wprost. "Tego potrzebuje Legia"

PAP / Grzegorz Michałowski / Na zdjęciu: Wojciech Kowalewski
PAP / Grzegorz Michałowski / Na zdjęciu: Wojciech Kowalewski

Wojciech Kowalewski opowiada o nastrojach panujących w szatni Legii Warszawa. Były bramkarz ocenia też szansę polskiej reprezentacji w starciu z Rosją w barażach o mistrzostwa świata i możliwości objęcia kadry przez Stanisława Czerczesowa.

Wojciech Kowalewski to były bramkarz między innymi Legii Warszawa i Spartaka Moskwa. W sezonie 2001/02 sięgnął z Legią po mistrzostwo Polski i Puchar Ligi. Dla Spartaka rozegrał ponad sto spotkań i był jednym z kluczowych zawodników drużyny, która sięgnęła po wicemistrzostwo Rosji. W 2005 i 2006 roku fani tego klubu wybierali Kowalewskiego najlepszym zawodnikiem zespołu. Polskiego bramkarza do dziś bardzo dobrze wspomina się w Spartaku. Kowalewskiemu poświęcone jest miejsce w klubowym muzeum, w którym piłkarz zostawił swoje rękawice i korki z czasów gry w Moskwie.

Mateusz Skwierawski, WP SportoweFakty: Czy po jedenastu porażkach Legii w ekstraklasie i trzech w Lidze Europy można być jeszcze optymistą?

Wojciech Kowalewski: Dzień przed meczem ze Spartakiem miałem okazję napić się herbaty z ludźmi, z którymi kiedyś współpracowałem w Legii i powiem, że bardzo dużo pozytywnych sygnałów wychodzi ze środka zespołu.

ZOBACZ WIDEO: Ale sztuczka! Zobacz piękną bramkę z Ligi Mistrzów

Zaskoczył mnie pan.

Nie podam szczegółów, ale to, co zobaczyłem, jest dobrym prognostykiem przed czwartkowym spotkaniem.

Z drugiej strony zawodnikom Spartaka także nie najlepiej się wiedzie. Na ostatnią wygraną w lidze czekali dwa miesiące.

Wiadomo, jaka jest stawka tego meczu: wszystko albo nic. Legia wygrywa, gra w 1/8 Ligi Europy. Przegrywa - odpada. W tym położeniu, w jakim znajduje się obecnie polski klub, biorąc pod uwagę całą atmosferę wokół drużyny od dłuższego czasu, sytuacja zerojedynkowa jest najlepszym punktem wyjścia przed spotkaniem.

Dostrzega pan jakieś pozytywy w Legii?

Na pewno pozytywnym sygnałem dla całego zespołu był powrót Artura Boruca po kontuzji. Drużyna wygrała w Pucharze Polski (z Motorem Lublin 2:1), później w lidze z Jagiellonią (1:0). Zabrakło kontynuacji w ostatnim meczu z Cracovią (0:1). Co rzuciło się w oczy: inni piłkarze Legii nie do końca czują odpowiedzialność za zespół. Od zawsze odpowiedzialność za taką drużynę jak Legia nie spoczywała tylko na barkach jednego człowieka. To zbyt dużo nawet dla największego kozaka. Zazwyczaj szatnię "trzymało" kilka osób. Najgorsze jest to, gdy w jednej szatni siedzi grupa ludzi, która ma obawy. A to niestety jest zaraźliwe. Jeszcze gorsze jest, jeżeli nikt tych obaw nie wyczuwa i nie powie głośno: dość.

To może być jeden z głównych powodów porażek, kryzysu i marazmu, w jaki popadła drużyna?

To kumulacja, siła wszystkich strachów piłkarzy. W pewnym momencie ilość negatywnych bodźców w środku zespołu była tak duża, że nie było osoby, która mogłaby to przełamać. W szatni dalej są jednak ludzie, którym ta niełatwa sytuacja ciąży. Pytanie, czy oni są jej świadomi i czy w ogóle poruszają ten temat między sobą.

Mecz ze Spartakiem jest jak finał, nie ma pola do kalkulacji. Z perspektywy zawodnika to najlepsze położenie. Widzieliśmy choćby na przykładzie polskiej kadry i niedawnego meczu w eliminacjach MŚ, jak sami oszukaliśmy się w spotkaniu z Węgrami kombinując ze składem.

Poniekąd ta porażka sprawiła, że o mundial powalczymy w barażach z Rosją.

Chciałem, żebyśmy trafili na Rosję. Przechodzą podobne zmiany co nasza reprezentacja. Zmienił się u nich trener po mistrzostwach świata, ostatni mecz eliminacji mistrzostw świata też był dla Rosjan sporym rozczarowaniem. Również srogo komentowanym w tamtejszych mediach.

Mówi pan o porażce z Chorwacją 0:1.

Oprócz tego feralnego spotkania, Rosjanie spisywali się dobrze w eliminacjach. Długo zajmowali pierwsze miejsce w grupie, ale sam wynik i okoliczności porażki po golu samobójczym sprawiły im duży cios.

To będzie wyrównany pojedynek?

Oba zespoły, oprócz celu sportowego, mają też sporo do udowodnienia swoim kibicom. Rosjanie sprawiają wrażenie zespołu dobrze zorganizowanego: jeżeli chodzi o przejście z obrony do ataku i w drugą stronę. Praktycznie nie tracili goli w eliminacjach. Może ich też wiele nie strzelali, bo wygrywali zazwyczaj jedną lub dwoma bramkami, ale przede wszystkim umiejętnie działali w defensywie.

Kto jest mocniejszy na papierze?

Na pewno Rosjanie nie mają takich indywidualności jak nasza kadra, pod tym względem atuty są po naszej stronie. Wiemy jednak, że w piłce większą siłą okazują się być dobrze zorganizowane kolektywy. Wiele będzie zależało nie tylko od postawy liderów naszej reprezentacji, ale od funkcjonowania całego zespołu wokół tych kluczowych graczy. Jeżeli mamy przeciwstawić się Rosji, to działania zespołowe będą kluczowe.

Ma pan na myśli podobną intensywność naszej drużyny, jak w spotkaniach z Hiszpanią (1:1) na Euro 2020 czy Anglią (1:1) w eliminacjach MŚ?

Pytanie brzmi, czy my jesteśmy w stanie taką intensywność narzucić? Bo potrafimy grać na dużej intensywności tylko w momencie, gdy przeciwnik nadaje ton. W moim odczuciu Rosja raczej nie będzie w stanie rozegrać meczu w podobnym tempie. Pokazało to choćby spotkanie z Chorwatami, którzy ich zdominowali i byli bezdyskusyjnie lepsi.

Rosjanie lubią grać z kontrataku, mają zawodników do takiego stylu. To też nasza domena. Co jednak w nasz przypadku jest niepokojące, to że my nie wyglądamy na zespół dobrze zorganizowany w defensywie szczególnie po stałych fragmentach gry.

To chyba najsłabszy punkt drużyny Paulo Sousy.

Powiedzmy to szczerze: organizacja reprezentacji Polski w obronie jest bardzo zła, co się wcześniej nie zdarzało. Rosjanie na pewno to dostrzegli i będą chcieli wykorzystać nasze braki. Tracimy dużo bramek i to może okazać się niestety kluczowe. A zwłaszcza w takim meczu, jak z Rosją w barażach, stałe fragmenty gry mogą zdecydować o wyniku. Pod tym względem jest u nas dużo do poprawy, a z drugiej strony - nie mamy na to czasu.

Ciągle spekuluje się, że w przyszłości polską kadrę może poprowadzić Stanisław Czerczesow, były trener Legii i kadry Rosji. Co pan myśli o takim rozwiązaniu?

To świetny fachowiec i bardzo dobry trener na sytuacje kryzysowe, jak to się mówi: "do ogarnięcia bałaganu". W Polsce pojawił się w Legii, która była pod ścianą, w sezonie jubileuszowym (100-lecie klubu - red.) i potrzebowała szybkiego efektu. Co się udało, ponieważ klub w 2016 roku zdobył mistrzostwo. Czerczesow to dobry strateg, umiejętnie oceniający sytuację, którą zastaje w momencie wejścia do drużyny. Wprowadza błyskawiczne rozwiązania, a one w szybkim czasie przynoszą efekt - przede wszystkim w obszarze mentalnym, dyscypliny i etosu pracy. Na boisku i poza nim.

Czerczesow był w reprezentacji Rosji bardzo chwalony za udany mundial w 2018 roku i dotarcie do ćwierćfinału. Z kadry odchodził jednak po nieudanych mistrzostwach Europy w ostatnie lato, a rosyjscy kibice mocno go krytykowali.

Na pewno ma wiele atutów: silną osobowość, autorytet. Słynie z bardzo prostego przekazu. Podobnie funkcjonował w kadrze Rosji. Narzucił swoje zasady, dyscyplinę, wymagania i był w tym konsekwentny, mimo kiepskiego startu. Miał przeciętne wyniki, do tego doszedł jeszcze zgrzyt z Artjomem Dziubą. Ale później ten sam zawodnik urósł do rangi lidera drużyny i jej kapitana. Wynik na mundialu przyniósł Czerczesowowi masę pozytywnych emocji w Rosji. Ale z tym, kto poprowadzi w przyszłości naszą kadrę, na razie poczekajmy. Dalej walczymy o mundial. Wierzę, że jesteśmy w stanie wyeliminować Rosjan.

A Spartaka? Da się go obecnie pokonać?

Zawodnicy Legii mogą teraz zostawić wszystkie swoje lęki w szatni i pokazać, że kryzys jest już przeszłością. Nawet jeżeli rozegrają bardzo dobre spotkanie, ale nie rozstrzygną go na swoją korzyść, to i tak wyślą bardzo pozytywny sygnał do swoich kibiców i całego otoczenia: że coś się w końcu zmienia. I tego właśnie Legia dziś potrzebuje.

Wszystko albo nic! Oto scenariusze dla Legii Warszawa na ostatnią kolejkę Ligi Europy
Bomba mogła zamienić się w minę. I "Lewemu" nie pomogłoby nawet oświadczenie [OPINIA]

Źródło artykułu: