Bomba mogła zamienić się w minę. I "Lewemu" nie pomogłoby nawet oświadczenie [OPINIA]

Getty Images / Na zdjęciu: Robert Lewandowski
Getty Images / Na zdjęciu: Robert Lewandowski

Polak w FC Barcelonie? Takie hasła wzbudzały do niedawna ironiczny śmiech, ale teraz transfer do tego klubu - na przykład Roberta Lewandowskiego - byłby nieporozumieniem. Dziś Barcelona to obraz nędzy i rozpaczy.

A przecież jeszcze na początku obecnego sezonu, prezesi Dumy Katalonii byli na Roberta Lewandowskiego zdecydowani. Barcelona po stracie Lego Messiego zwróciła się do polskiego napastnika z oficjalną propozycją. - Absolutnie konkretna oferta z Barcelony, satysfakcjonująca prywatne zarobki Roberta, była grana kilka tygodni temu - ujawnił Mateusz Borek w studiu Viaplay pod koniec sierpnia. - Wiemy, w jakiej sytuacji finansowej jest Barca i zabrakło tej kasy, żeby polskiego napastnika wykupić - wyjaśniał dziennikarz.

Trudno jednak przypuszczać, że nawet w przypadku zaakceptowania przez Bayern propozycji hiszpańskiego klubu, Lewandowski zgodziłby się na taki ruch. Dziś to logiczna decyzja, ale przecież niedawno każdy polski piłkarz marzył o transferze na Camp Nou! Złota era Barcelony dobiegła jednak końca.

Środowy mecz obu zespołów w Lidze Mistrzów tylko potwierdził przepaść dzielącą te dwie europejskie potęgi. Bayern jest nią jednak nie tylko z nazwy. Od momentu wygrania Champions League w sezonie 2019/20, między innymi po pogromie Barcelony w ćwierćfinale (8:2), Niemcy jeszcze mocniej umocnili się w międzynarodowej czołówce, natomiast Barcelona, co aż ciężko przechodzi przez palce, nie pasuje do tego towarzystwa.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: strzał w samo okienko! Komentator oszalał

W Monachium, gdzie Bayern wygrał bez większego wysiłku 3:0, drużyna Xaviego wyglądała jak zlepek przypadkowych piłkarzy grających ze sobą z przymusu. To była drużyna bez wyrazu, bez lidera, stylem nie różniącym się od europejskiego średniaka.

Zaskakiwały już statystyki po pierwszej połowie. Bayern zdominował mecz zupełnie przy okazji. Barcelona miała posiadanie piłki na poziomie 38 procent, więcej fauli od rywala, mniej wymienionych podań, praktycznie nie stworzyła żadnej klarownej szansy na gola. A przecież dokładnie tym, czego dziś Barcelonie brakuje, drużyna z Katalonii rozkochała kibiców na całym świecie przez ostatnie kilkanaście lat.

Może i nazwa dalej działa na wyobraźnię, ale Bayern i Barcelonę dzieli przepaść. Finansowa - bo niemiecki zespół to od lat prężnie działające przedsiębiorstwo, a Barcelona tonie w długach, oraz sportowa, co widać nie tylko na boisku. Bayern wygrywa grupę Champions League z kompletem zwycięstw, Barcelona zajmuje trzecie miejsce i "spada" do Ligi Europy, co jest chyba jeszcze większą potwarzą, niż kolejna, dotkliwa porażka. To tak, jakby profesora cofnąć do klasy maturalnej. Drużyna zagra tam bowiem po raz pierwszy od 17 lat. Prezesom klubu uciekają również pieniądze - niezbędne w tym okresie do wyjścia na prostą.

A Robert Lewandowski może się tylko cieszyć, że w Barcelonie się ostatecznie nie znalazł. Co latem mogło wydawać się transferową bombą, kilka miesięcy później zmieniłoby się w minę. Wtedy nawet oświadczenie, które nasz piłkarz wydaje ostatnio dość często, nie byłoby w stanie wytłumaczyć jego decyzji.

Lewandowski wydał oświadczenie w niemieckich mediach

"Załamałem się, gdy usłyszałem, że są przerzuty". Potem płakał z radości

Źródło artykułu: