Górnik do spotkania z Sandecją Nowy Sącz przystąpił maksymalnie umotywowany. - Mamy świadomość o co gramy i zrobimy wszystko by ten mecz wygrać - zapewniał przed meczem kapitan drużyny z Roosevelta, Grzegorz Bonin. To właśnie lider zabrzańskiej drużyny miał pierwszą okazję do wyprowadzenia Górnika na prowadzenie. W 4. minucie spotkania podszedł on do piłki ustawionej na 25. metrze od bramki strzeżonej przez Mariusza Różalskiego, ale choć przymierzył dokładnie posłał futbolówkę kilkadziesiąt centymetrów nad poprzeczką. Nowosądeczanie odpowiedzieli w 10. minucie za sprawą uderzenia zza linii pola karnego Macieja Bębenka. Futbolówkę jednak bez problemów złapał Sebastian Nowak.
W 17. minucie spotkania przed stratą bramki gości uratował tylko niesamowity refleks Różalskiego. Z piłką w pole karne wbiegł z prawego skrzydła Bonin i zagraniem z końcowej linii obsłużył przyczajonego Alesa Bestę. Strzał czeskiego napastnika zabrzan obronił w świetnym stylu bramkarz Sandecji. Minutę później bramkarz nowosądeczan był już jednak bezradny. Piłkę na lewym skrzydle przejął Przemysław Pitry i zagrał wzdłuż linii bramkowej. Do futbolówki nie zdołał co prawda dojść Besta, ale uczynił to Michał Pazdan, który bez problemów wpakował piłkę do siatki bramki gości. Sandecja po stracie bramki nie załamała się jednak, ale starała się dążyć do odrobienia strat. W 23. minucie spotkania dobre podanie w pole otrzymał Arkadiusz Aleksander, ale przytomnym wyjściem z bramki niebezpieczeństwo zażegnał Nowak.
Górnik zdołał odpowiedzieć niecelnym uderzeniem z dystansu Madejskiego, po czym cofnął się do defensywy pozwalając nowosądeczanom na grę w ataku pozycyjnym. Sztuka ta nie wychodziła jednak drużynie trenera Dariusza Wójtowicza najlepiej. Co prawda stwarzali sobie sytuacje podbramkowe, ale mieli spore problemy z ich wykańczaniem. W 38. minucie spotkania świetnym prostopadłym podaniem z własnego pola karnego popisał się Pazdan, który uruchomił Bestę, ale czeskiego snajpera Górnika uprzedził Różalski. Po przerwie obraz gry się nie zmieniał. Górnik kontrolował boiskowe wydarzenia i szukał okazji do podwyższenia wyniku. W 63. minucie spotkania dobrze dysponowany w tym meczu Pazdan zagrał prostopadle do wychodzącego na czystą pozycję Damiana Gorawskiego, ale w ostatniej chwili piłkę przejął Jan Cios zażegnując niebezpieczeństwo.
Kolejny pokaz swojej nieudolności arbiter dał w 71. minucie gry, kiedy po zagraniu Bonina oko w oko z Różalskim stanął Robert Szczot. Arbiter dopatrzył się jednak w tej sytuacji ofsajdu skrzydłowego Górnika, choć w momencie podania był metr za plecami obrońców Sandecji. Napór na bramkę gości był z minuty na minutę coraz większy. Swoich sił w ofensywie próbowali Gorawski, Szczot, Paweł Strąk i Mariusz Magiera, ale żaden z nich nie zdołał skierować piłki do siatki. W 85. minucie spotkania w sytuacji sam na sam z Różalskim znalazł się Besta, ale golkiper gości odważnym wybiegiem przed pole karne zatrzymał szarżę czeskiego napastnika pomagając sobie przy tym ręką, ale arbiter nie zauważył tego zagrania i nie ukarał bramkarza Sandecji czerwoną kartką, choć ta byłaby jak najbardziej słuszna.
Kolejną kontrowersyjną decyzję sędzia podjął w doliczonym czasie gry. Wówczas znowu bliski wyjścia jeden na jeden z bramkarzem gości był Besta, ale z równowagi wytrącił go Marcin Stefanik. I tym razem jednak arbiter nie pokazał zawodnikowi Sandecji czerwonej kartki. Szczytem nieudolności arbitra była sytuacja z ostatniej minuty regulaminowego czasu gry. Po zagraniu zawodnika gości piłka wyszła na rzut rożny, ale arbiter dopatrzył się w tej sytuacji zagrania jednego z graczy Górnika. Korner o mało nie zakończył się bramką dla Sandecji, gdyż dośrodkowaną w pole karne futbolówkę na poprzeczkę skierował Dariusz Gawęcki. To doprowadziło szkoleniowca Górnika do białej gorączki.
- Jedyna sytuacja strzelecka, jaką stworzyła sobie Sandecja, po której rywal trafił w poprzeczkę była po ewidentnym będzie sędziego. Rzut rożny dla Sandecji widział chyba tylko sędzia, bo ja wyraźnie widziałem w tej sytuacji, że piłkę ostatni dotknął zawodnik gości. Przez ten błąd arbitra przeciwnik mógł wyrównać i odebrać nam trzy punkty - irytował się po meczu Ryszard Komornicki. Trener zabrzańskiej drużyny miał jednak powody do radości. Dzięki zwycięstwu nad Sandecją Nowy Sącz Górnik awansował na fotel lidera zaplecza ekstraklasy i ma dwa punkty przewagi nad zajmującą w tabeli drugą lokatę jedenastką Floty Świnoujście.
Górnik Zabrze - Sandecja Nowy Sącz 1:0 (1:0)
1:0 - Pazdan 18'
Składy:
Górnik Zabrze: Nowak - Kulig, Karwan, Pazdan, Magiera, Bonin (88' Danch), Przybylski, Strąk, Madejski (46' Szczot), Besta, Pitry (46' Gorawski).
Sandecja Nowy Sącz: Różalski - Makuch, Cios, Borovicanin, Niane (61' Berliński), Gawęcki, Jonczyk (81' Piegzik), Zawadzki (81' Fabianowski), Stefanik, Bębenek, Aleksander.
Żółte kartki: Kulig, Szczot (Górnik) - Stefanik (Sandecja).
Sędzia: Radosław Trochimiuk (Przasnysz).
Widzów: 15 000.
Najlepszy zawodnik Górnika: Damian Gorawski.
Najlepszy zawodnik Sandecji: Mariusz Różalski.
Najlepszy zawodnik spotkania: Damian Gorawski (Górnik).