Były reprezentant Polski dostrzega jeden plus po meczu Bayernu Monachium

Getty Images /  Alexander Hassenstein / Staff / Na zdjęciu: Robert Lewandowski
Getty Images / Alexander Hassenstein / Staff / Na zdjęciu: Robert Lewandowski

Bayern nowy rok w Bundeslidze zaczął od niespodziewanej porażki z Borussią Moenchengladbach 1:2. - Bawarczycy pobili własny rekord i rozegrali 65. mecz z rzędu, w którym strzelili gola. I to jedyny plus ich spotkania - ocenia Artur Wichniarek.

Jedynego gola dla Bayernu Monachium strzelił w 18. minucie Robert Lewandowski. Polak ma już 20 bramek w tym sezonie Bundesligi i pewnie prowadzi w klasyfikacji strzelców. Cztery trafienia mniej ma wicelider zestawienia, Patrik Schick z Bayeru Leverkusen.

Gol "Lewego" w starciu z Borussią Moenchengladbach okazał się dla mistrzów Niemiec istotny, choć ci ostatecznie sięgnęli po trzy punkty. - Bawarczycy wyrównali własny rekord, który ustanowili w latach 2012-2014, kiedy zdobyli bramkę w 64. ligowych meczach z rzędu. Piątkowe spotkanie z Borussią było ich 65., w którym kolejny raz trafili do siatki rywali. I to jedyny plus tej rywalizacji - przyznaje Artur Wichniarek.

Były reprezentant Polski a także gracz między innymi Herthy Berlin i Arminii Bielefeld chwali za to Lewandowskiego. - Robert zaczął nowy rok w ten sposób, w jaki zakończył poprzedni. Zdobył bramkę, był aktywny, a potem miał kolejne sytuacje. Trafił jednak w słupek i poprzeczkę. Był blisko, by dołożyć jeszcze więcej goli. Bo tym razem jeden nie wystarczył Bayernowi - ocenia były kadrowicz.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: takiego wejścia na stadion jeszcze nie widzieliście!

Bayern mierzył się z problemami już przed pierwszym gwizdkiem. Zespół został zdziesiątkowany przez koronawirusa, przez co nie zagrało w sumie dziewięciu piłkarzy. To Lucas Hernandez, Leroy Sane, Dayot Upamecano, Tanguy Nianzou, Manuel Neuer, Corentin Tolisso, Kingsley Coman, Alphonso Davies i Omar Richards. Klub bez skutku próbował przełożyć spotkanie.

- Mimo tych problemów Julian Nagelsmann miał do dyspozycji chociażby Kimmicha, Suele, Muellera czy Lewandowskiego. To ważni i kluczowi gracze w jego zespole. W starciu z Borussią zaważyły błędy indywidualne, ale nie ma powodów, by bić na alarm. Bayern nadal ma dużą przewagę nad drugą Borussią Dortmund i trzecim Freiburgiem - podkreśla Wichniarek.

Jeśli BVB pokona w sobotę Eintracht na wyjeździe, przewaga Bayernu może stopnieć do sześciu punktów. A zespół Nagelsmanna okazję na poprawę nastrojów będzie miał za tydzień. W następną sobotę zmierzy się z FC Koeln.

Źródło artykułu: