- Dla obecnego pokolenia będzie to ostatnia szansa, by ugrać coś na mundialu, dlatego potrzebujemy selekcjonera, który będzie działał tu i teraz - mówi Jerzy Dudek. Wśród kandydatów na stanowisko selekcjonera reprezentacji Polski jest dwóch jego dawnych znajomych. W mediach czytamy o Andriju Szewczence, którego Dudek zatrzymał w legendarnym meczu w Stambule w finale Pucharu Europy w 2005. Z prezesem PZPN Cezarym Kuleszą rozmawiał też Fabio Cannavaro, a więc były kolega Dudka z szatni Realu Madryt.
- Cannavaro i Szewczenko to byli wybitni piłkarze, mają też zadatki na dobrych trenerów. Andrij Szewczenko już teraz pokazał się z bardzo dobrej strony, rozpoznał problem drużyny ukraińskiej, bardzo dobrze sobie z nim poradził. Był dla zawodników dobrym partnerem, zbudował wokół siebie dobry sztab. Jego kandydaturę traktuję jednak jako myślenie życzeniowe polskich dziennikarzy i kibiców. On ma kontrakt z Genoi i jest raczej nieosiągalny. Można zapomnieć o tym - mówi Jerzy Dudek.
- Co do Cannavaro, to ma krótkie doświadczenie trenerskie, głównie pracował w Chinach i na Bliskim Wschodzie. Jednak nie skreślałbym go i nie krytykował. Szewczenko też dopiero zaczynał pracę na rynku międzynarodowym i sobie poradził. Różnica jest taka, że Szewczenko prowadził własną drużynę, nie miał bariery językowej, miał łatwy kontakt z zawodnikami, wiedział co i jak. Z Fabio taka bariera mogłaby być. Wszystko zależy od tego, jakich ludzi by dobrał do współpracy. Na pewno jego doświadczenie piłkarskie jest duże i wiedziałby jak ułożyć drużynę, wie, jak funkcjonują drużyny na poziomie międzynarodowym.
Zdania są podzielone
Jerzy Dudek zauważa, że wybór jest bardzo trudny. - U siebie w mediach społecznościowych zapytałem fanów jaki byłby ich wybór i większość była za opcją polską. Większość kibiców domaga się polskiego trenera, a nasz rynek jest tak naprawdę mocno ograniczony.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: solówka a la Messi! Mijał rywali jak tyczki
- Z Polski nie ma wielu trenerów, którzy mogliby pracować na tak wysokim poziomie. Oczywiście kandydatem jest Adam Nawałka. Jeśli nie on, to rynek bardzo mocno się zawęża. Na pewno fajną opcją byłby Maciek Skorża, który ma doświadczenie międzynarodowe, pracował już z kadrą, nabrał trochę ogłady, nie "gotuje się" szybko. Wydaje się, że dorósł do tego fachu. Oczywiście problemem jest to, że ma ważną umowę w Poznaniu i Lech go szybko nie puści - analizuje Dudek.
A co z pozostałymi polskimi trenerami? Były piłkarz Realu, Feyenoordu Rotterdam i Liverpoolu zauważa, że nawet jeśli są to dobrzy trenerzy, to mają jeden istotny "feler".
- Jest grupa fachowców, choćby Marek Papszun jest naprawdę dobrym trenerem. Tyle tylko, że brak mu doświadczenia międzynarodowego. Trudno wskazać jednego, który dałby gwarancję. To będzie naprawdę trudny wybór Cezarego Kuleszy, tym bardziej, że on on sam będzie musiał się już tłumaczyć, to on będzie obarczony konsekwencjami - mówi.
Dudek dodaje, że selekcjoner powinien być zatrudniony w krótkiej perspektywie. Niedawno rozmawialiśmy z Grzegorzem Lato i zaznaczył, że ciężko będzie znaleźć selekcjonera na dwa mecze. Jedna przegrana może oznaczać dla takiego trenera brzemię tego, który przegrał jeden mecz. Dudek jest innego zdania.
- Większość kibiców chciałaby, żeby to był trener do końca eliminacji. Ja bym jednak poszukał ratownika na marzec. Po przegranych barażach ciężko byłoby takiemu trenerowi prowadzić dalej w eliminacjach mistrzostw Europy - mówi Dudek.
Ostatnia szansa?
- Trzeba pamiętać, że mamy szanse awansu. Może to być ostatnia szansa dla tego pokolenia na grę w mundialu, więc to też powinno być dodatkowym bodźcem dla chłopaków - dodaje.
Jeśli mówimy o pokoleniu, od EURO 2012 dziennikarze pisali o najlepszym polskim pokoleniu od końca lat 80. Bilans tej dekady nie jest dramatyczny, ale też nie jest dobry. Udział w jednym mundialu i w trzech turniejach o mistrzostwo Europy, w tym raz wyjście z grupy. Mogło być gorzej, ale też warto pamiętać, że teraz mamy w składzie Roberta Lewandowskiego, jednego z najlepszych albo i najlepszego piłkarza świata 2020 i 2021 roku. Wcześniej o graczach tego formatu mogliśmy pomarzyć.
- Ta drużyna miała dobry moment we Francji w 2016. Była idealna drabinka, mogliśmy dojść nawet do finału. Myślę, że przeszkadzał nam brak wiary, nie mamy tej mentalności do wygrywania. Gdyby było kilku mocnych zawodników więcej, gdyby była ta mentalność co w Bayernie, to byśmy doszli do finału i nawet wygrali EURO 2016 - uważa Dudek. Nie zgadza się z powszechnym poczuciem zadowolenia po turnieju we Francji.
- Wszyscy byli zadowoleni, a ja mówiłem, że poczujemy niedosyt. I Grzesiek Krychowiak po jakimś czasie to przyznał. Na pewno mogli więcej osiągnąć. To był idealny moment. Dwa lata później wszystko było już po staremu - rozkład ręce były bramkarz.
Obecna drużyna jest inna niż ta z 2016 roku, ale według Dudka przede wszystkim brakuje jej odpowiedniego podejścia do gry.
- Mamy dobrą drużynę, ale widzieliśmy mecze z Andorą czy Węgrami. Nam często brakuje takiego minimalnego wyostrzenia, pobudzenia i utrzymania koncentracji, trzeźwej oceny sytuacji. Sami sobie psujemy sytuację, utrudniamy sprawę. Dlatego tak ważny jest ten aspekt mentalny. To musi być trener, który tych chłopaków będzie potrafił zmotywować na szybko. Oni muszą mu od razu zaufać, złapać super kontakt. To musi być tak dobrany człowiek, żeby już w marcu zacząć oddziaływać, żeby zagrać na tej nucie żalu po Sousie - mówi Dudek.
Sousa nie był najgorszy?
Choć Paulo Sousa został zmieszany w mediach z błotem, nazwany najgorszym selekcjonerem w historii, nasz słynny bramkarz nie uważa, że źle wykonał swoją pracę, wręcz odwrotnie.
- Są różne aspekty. Na pewno poprawił bardzo naszą grę w ofensywie. Czyli zrobił to, co zapowiadał. Z drugiej strony do gry obronnej można było mieć wiele zastrzeżeń. Myślę, że jest dobrym trenerem, profesjonalistą, był bardzo zaangażowany, miał fajny kontakt z zawodnikami, szło to w dobrą stronę. Tym większy jest żal, że odszedł w takim momencie - mówi.
Nie chce jednak przesądzać, że to musi być Polak lub trener zagraniczny. - Na pewno trener z zagranicy nie zawsze zna realia, kto z kim trzyma, jakie są grupki. I popełnia błędy. Z drugiej strony też nie wiemy jacy trenerzy zagraniczni są w grze, co wiedzą, jaki mają pomysł. Pokazał się np. pomysł ze sprowadzeniem Slavena Bilicia. I to jest bardzo mocny kandydat z doświadczeniem w piłce międzynarodowej. Zresztą nie ukrywam, że chciałbym, żeby Polska grała jak Chorwacja. Z wyczuciem kiedy przyspieszyć, kiedy zwolnić. Może nie zawsze efektownie, ale za to bardzo efektywnie - zauważa Dudek.
Problemem dla trenera zagranicznego może być jedynie stawka. - Znamy stawki znaczących trenerów. Jednocześnie czytam, że w Polsce cały sztab miał 150 tysięcy euro miesięcznie, z czego Paulo Sousa 70 tysięcy. Na takim stanowisku w dużej piłce międzynarodowej to są pieniądze bardzo średnie. Moim zdaniem selekcjoner musi zarabiać godnie, ale jednocześnie jego umowa powinna być tak skonstruowana, żeby dostawał większe premie niż podstawę. Powinien zarabiać za realizację celów - mówi.
Dudek zaznacza, że ewentualny awans oznaczałby dla trenera automatyczne przedłużenie umowy. Najpierw jednak trzeba awansować. - Szanse awansu są realne. Rosjanie grają u siebie i to daje im pewną przewagę, ale wciąż nasze szanse oceniam wysoko. Podobnie potem ewentualnie w meczu ze zwycięzcą spotkania Szwecja - Czechy. W tej czwórce szanse są bardzo wyrównane. Można było trafić lepiej, ale też znacznie gorzej.