Trenerska karuzela kręci się i nie chcę się zatrzymać. W ostatnim czasie polscy kibice mogą poczuć się jak w luna parku, jednak za tę dawką emocji w tym przypadku nie muszą płacić. Kandydatów do objęcia stanowiska selekcjonera reprezentacji Polski ciągle przybywa, a wśród nich przewijają się takie nazwiska jak Andrea Pirlo, Cesare Prandelli czy Slaven Bilić.
Kamil Kosowski w swoim ostatnim felietonie dla "Przeglądu Sportowego" zdradził, że on postawiłby na drugiego z wymienionych. - Z włoskich trenerów, którzy przewijają się w mediach, najlepszym kandydatem w mojej opinii jest Cesare Prandelli. Jest doświadczony, prowadził reprezentację Włoch i doszedł z nią do finału Euro 2012. Na pewno miałby szacunek w szatni, bo nasi kadrowicze znają jego dokonania - napisał.
Jednak ten szkoleniowiec nie może pochwalić się dobrym bilansem po tym, jak zakończył pracę z kadrą narodową Włoch. W żadnym z pięciu klubów nie zbliżał się nawet do średniej 1,50 punktu na mecz.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: solówka a la Messi! Mijał rywali jak tyczki
Nie może on mówić o dobrym okresie pracy w Galatasaray, Valencii, Al-Nasr, Genoi i Fiorentinie, czyli w drużynach, które objął po odejściu z reprezentacji. Zaskakuje także jego krótki okres pracy w dwóch ostatnich z wymienionych ekip. W mieście z północno-zachodniej części Włoch przepracował zaledwie sześć miesięcy i 23 dni, z kolei we Florencji cztery miesiące i 14 dni.
Jednak jako selekcjoner Prandelli ma się czym chwalić. Debiutując w tej roli, wraz ze swoją drużyną wywalczył wicemistrzostwo Europy w 2012 roku. Po wyeliminowaniu ze stawki takich ekip jak reprezentacja Anglii czy Niemiec, w wielkim finale jego zespół musiał uznać wyższość Hiszpanów, przegrywając z nimi aż 0:4.
Kiedy nazwisko nowego selekcjonera? Kulesza przedstawił nowe informacje
Media przekonane: on zostanie nowym trenerem Grzegorza Krychowiaka