Bayern gra, ale Lewandowski nie strzela. Słabszy dzień Polaka w pracy

PAP/EPA / Na zdjęciu: piłkarze Bayernu Monachium
PAP/EPA / Na zdjęciu: piłkarze Bayernu Monachium

Bayern przyjechał do Berlina, żeby wykonać swoją robotę. I zrobił ją dobrze, pewnie wygrywając z Herthą Berlin 4:1. Praktycznie cały mecz kontrolował sytuację. Jednak Robert Lewandowski nie wpisał się na listę strzelców, w dużej mierze był poza grą.

Hertha Berlin w tym roku nie wygrywa, a w ostatnich meczach Bayern Monachium potrafił jej zapakować cztery gole, a nawet pięć. Do tego Bawarczycy byli wypoczęci, bo nie grali w środku tygodnia w Pucharze Niemiec. Wygraną mistrza Niemiec można było brać w ciemno. Zagadką zostawała liczba goli.

Goście od początku narzucili swoje warunki grania i golem już w drugiej minucie meczu mogli ustawić spotkanie pod siebie. Trafienie Corentina Tolisso sędziowie jednak anulowali, dopatrzyli się pozycji spalonej. Jednak co się odwlecze, to nie uciecze. Bayern zaciekle atakował, Alexander Schwolow dwoił się i troił na linii bramkowej. Ale przy strzale głową Francuza, bramkarz Herthy nie miał żadnych szans.

Schwolow trzymał berlińczyków przy życiu. Gdyby nie on, to Robert Lewandowski miałby przynajmniej jedno trafienie do przerwy. Raz opuszkami palców odbił strzał "Lewego" na wślizgu.

ZOBACZ WIDEO: Grzegorz Krychowiak zmieni dyscyplinę?! Do sieci trafiło wymowne wideo

Akcje w dużej mierze przebiegały z pominięciem Lewandowskiego. Polak był nieco poza grą. Za to pierwsze skrzypce grał Thomas Mueller. Dyrygował całą ofensywą, a tuż przed przerwą sam strzelił gola, wykazując się sprytem przy dośrodkowaniu z rzutu wolnego. Wyprzedził defensywę i delikatnie uderzył piłkę, czego Schwolow zupełnie się nie spodziewał.

Pojedyncze zrywy skrzydłami Herthy nie tworzyły wielkiego zagrożenia. Gospodarze wchodzili w pole karne głównie po błędach obrony Bayernu, ale nie potrafili zakończyć akcji konkretnym strzałem.

W drugiej części goście kontrolowali przebieg meczu, choć długo męczyli się ze zdobyciem trzeciej bramki. Musiała im w tym pomóc defensywa "Starej Damy". Zbyt lekkie podanie Schwolowa odczytał Sane, który dopadł do toczącej się piłki i trafił do pustej siatki. Trzecia bramka teoretycznie powinna zabić mecz, ale nie tym razem. O swojego gola pokusił się jeszcze Serge Gnabry, który wygrał pojedynek z bramkarzem.

Bayern nie zachował jednak czystego konta. Sam podarował gola przeciwnikowi. Nieporozumienie w obronie wykorzystał Jurgen Ekkelenkamp, który przelobował Manuela Neuera.

Do końca zastanawiano się, czy Lewandowski dobije rywala. Jednak Polak nie potrafił dogadać się z piłką, zwyczajnie mu nie szło. Nie był w stanie oddać czystego strzału, dryblować, ani wypracować sobie pozycji do uderzenia.

Na koniec nie uznano efektownego trafienia Sane, pomagał sobie ręką przy przyjęciu. Ostatecznie skończyło się w pełni zasłużoną wygraną Bayernu 4:1.

Hertha Berlin - Bayern Monachium 1:4 (0:2)
0:1 - Corentin Tolisso 25'
0:2 - Thomas Mueller 45'
0:3 - Leroy Sane 75'
0:4 - Serge Gnabry 79'
1:4 - Jurgen Ekkelenkamp 81'

Hertha: Alexander Schwolow - Peter Pekarik, Linus Gechter, Dedryck Boyata, Marton Dardai (58' Fredrik Andre Bjoerkan), Maximilian Mittelstaedt (58' Marvin Plattenhardt) - Suat Serdar, Vladimir Darida (58' Santiago Ascacibar), Lucas Tousart, Myziane Maolida (69' Stevan Jovetić) - Ishak Belfodil (80' Jurgen Ekkelenkamp).

Bayern: Manuel Neuer - Joshua Kimmich, Benjamin Pavard, Nicklas Suele, Lucas Hernandez (79' Dayot Upamecano) - Serge Gnabry, Corentin Tolisso (69' Marcel Sabitzer) - Thomas Mueller (80' Paul Wanner), Leroy Sane, Kingsley Coman (69' Omar Richards) - Robert Lewandowski.

Żółta kartka: Serdar (Hertha).

Sędzia: Bastian Dankert.

Czytaj też:
Klasyfikacja strzelców Bundesligi
"Lewy" odejdzie z Bayernu?

Źródło artykułu: