Dzień 22 września 2011 roku kilkunastu ówczesnych piłkarzy Jagiellonii Białystok pamięta do dziś. Trener Czesław Michniewicz zarządził poranny trening, na którym rozstawił graczy na pozycjach i kazał im... stać. Stali więc 45 minut, a po kwadransie przerwy kolejny okres równy połowie meczu. W międzyczasie mogli jedynie słuchać docinek szkoleniowca.
Nowy selekcjoner reprezentacji Polski zastosował psychologiczną grę z zawodnikami w ramach kary za kompromitującą porażkę w spotkaniu 1/16 finału Pucharu Polski z Ruchem Zdzieszowice (1:3). Obecnie właśnie z niej jest najlepiej pamiętany na Podlasiu, gdzie po raz pierwszy dane było mu współpracować z obecnym prezesem PZPN Cezarym Kuleszą.
- Jak Kulesza został prezesem PZPN, to jeden z członków mojej rodziny powiedział do mnie: "no to przez 8 lat już selekcjonerem nie będziesz". Okazało się, że jest zupełnie inaczej - powiedział Michniewicz podczas konferencji prasowej po podpisaniu kontraktu.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Krychowiak załatwił brata w parterze. Musiał odklepać!
Nowy trener reprezentacji Polski nawiązywał do okresu z drugiej połowy 2011 roku. Wówczas prowadził Jagiellonię zarządzaną przez obecnego szefa polskiej piłki, ale ich współpraca nie przebiegła pomyślnie i zakończył ja mały skandal. Tuż przed świętami Bożego Narodzenia w mediach gruchnęło, że zespół ma przejąć Tomasz Hajto. W tym samym momencie nieświadomy obecny trener przygotowywał wzmocnienia na rundę wiosenną...
- Może Michniewicz mieć przecież wypadek, a może zostanie zwolniony - wypalił Kulesza w wywiadzie z "Gazetą Wyborczą" i praktycznie było wiadomo, że obie strony nie rozstaną się w przyjaźni.
Michniewicz przejmował Jagiellonię w lipcu 2011 roku po blamażu w eliminacjach Ligi Europy z kazachskim Irtyszem Pawłodar (1:0; 0:2) i pierwszym odejściu Michała Probierza. Klub był wtedy po najlepszym ówcześnie sezonie w historii zakończonym czwartym miejscem w PKO Ekstraklasie, więc kibice oczekiwali kolejnej walki o podium. Zarząd postawił jednak nieco inne zadania, którymi było stopniowe przebudowanie zespołu i wprowadzanie nowych młodych zawodników.
Z głównego celu nowy selekcjoner reprezentacji wywiązał się nieźle, bo w sporo szans w jego drużynie dostawali utalentowani juniorzy. Gorzej było jednak z grą jego podopiecznych, którzy wygrali zaledwie 6 z 18 meczów i to ostatecznie przesądziło o szybkim rozstaniu.
Po nieco ponad dekadzie zawodowe drogi Michniewicza i Kuleszy zeszły się ponownie. Jaki tym razem będzie efekt? Odpowiedź poznamy podczas meczów barażowych o mundial w Katarze.