Oczywiście piłka widziała już wiele i nie można wykluczyć, że KGHM Zagłębie Lubin jednak spadnie z ligi, natomiast obecnie nie ma ku temu racjonalnych przesłanek. Zimą Zagłębie przeszło spory lifting i w żadnym stopniu nie przypomina już drużyny, która miałaby do ostatnich kolejek drżeć o ligowy byt.
Przede wszystkim zatrudniono trenera, który niejednokrotnie udowodnił już, że potrafi wydostać zespół z kryzysu. Piotr Stokowiec podjął się trudnego zadania, ale nie niewykonalnego. Ponadto, pozbyto się z klubu paru zawodników, którzy jesienią dbali o tzw. element humorystyczny podczas meczów. No i najważniejsze - wyraźnie wzmocniono kadrę pierwszego zespołu.
Zimowe porządki
Trener Stokowiec szybko zabrał się do pracy i podziękował za (krótką) współpracę trzem zawodnikom, dzięki którym kibice innych drużyn mieli sporo okazji do radości. Z Zagłębia odeszli Aleksandar Pantić, Lorenco Simić i Ian Soler.
ZOBACZ WIDEO: Jaki będzie sztab Michniewicza? Znamy szczegóły
W ich miejsce przyszli solidni i - co istotne - polscy ligowcy. Bartosz Kopacz został wykupiony z Lechii Gdańsk za ponad milion złotych i z miejsca stał się kapitanem zespołu. Sprowadzono też Aleksa Ławniczaka z Warty Poznań, co pozwala sugerować, że w Lubinie skończono z przeciętnością.
Ale transfery Kopacza, Ławniczaka, Jasmina Buricia czy Martina Doleżala i tak wyglądają przeciętnie, jeśli obok postawimy nazwisko Aleksandara Scekicia. To jest hitowy transfer, jak na polskie realia. Zagłębie ściągnęło kozaka do środka pola. Scekić to 30-letni defensywny pomocnik, który regularnie występował w reprezentacji Czarnogóry. Był też podstawowym piłkarzem Partizana Belgrad. Na papierze wygląda to na rewelacyjny ruch. Wszystko jednak zweryfikuje boisko.
Perfekcyjne przygotowania
Nieźle wyglądał też turecki obóz Zagłębia. Wiadomo, że nigdy nie można do końca sugerować się wynikami sparingów, bo te rzadko kiedy dają realne odzwierciedlenie aktualnej formy zespołu, natomiast nie można też przejść obojętnie obok rezultatów.
Zagłębie rozegrało zimą pięć sparingów i każdy z nich wygrało. - To byli wymagający przeciwnicy, którzy postawili nam trudne warunki. Wyniki nie są sprawą pierwszorzędną, ale na pewno są ważne - przyznał trener Stokowiec.
- Wyszły pewne niedociągnięcia, z czego też jestem zadowolony. Dzięki temu wiemy nad czym musimy w najbliższych mikrocyklach popracować - dodał szkoleniowiec Zagłębia.
Kluczowy początek
W najbliższy piątek o godz. 20.30 Zagłębie zainauguruje rundę wiosenną domowym meczem z Legią Warszawa. To będzie starcie drużyn, które jesienią wyglądały fatalnie, co doskonale oddają wyniki oraz pozycja w tabeli. Zagłębie jest czternaste, z kolei mistrzowie Polski plasują się na siedemnastej pozycji.
Ewentualna wygrana z Legią niosłaby za sobą spore profity. Pozwoliłaby odskoczyć od strefy spadkowej, a zarazem zbudować zespół pod względem mentalnym. Nie można też zapomnieć, że wiosna zaczyna się dla Zagłębia od dwóch wymagających rywali. Po meczu z Legią lubinianie zagrają na wyjeździe z Pogonią Szczecin.
- Trzeba spodziewać się innej, mocniejszej Legii. Wiemy jak ważne jest dla nas to spotkanie, ale trzeba pamiętać, że mamy przed sobą piętnaście takich meczów i do każdego będziemy podchodzić tak samo. Ten pierwszy jest bardzo ważny, ale niczego on nie zmienia - podsumował Stokowiec.
CZYTAJ TAKŻE:
Michał Listkiewicz: Niewiele brakowało, a opłakiwałbym śmierć dziecka!
Szaleństwo transferowe dobiegło końca. Oto najciekawsze transakcje