W zeszłą środę Górnik Zabrze poradził sobie z Piastem Gliwice i dołączył do grona ćwierćfinalistów Fortuna Pucharu Polski. Po 120 minutach gry był bezbramkowy remis. Grzegorz Sandomierski obronił dwa strzały rywali w serii rzutów karnych i został bohaterem zabrzan.
Pierwotnie mecz miał zostać rozegrany 30 listopada, jednak został przełożony ze względu na zagrożenie epidemiczne. Jak się okazało, podczas środowego starcia zabrakło systemu VAR.
Całą sprawę opisał portal weszlo.com. Dwie godziny przed pierwszym gwizdkiem sędzia Sebastian Jarzębak został poinformowany, że wóz nawet nie wyjechał z Warszawy. Tomasz Musiał i Piotr Lasyk mieli być asystentami VAR, lecz dopiero na miejscu dowiedzieli się o fakcie i rozjechali się do domów.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: tego jeszcze nie widzieliśmy! Kapitalna obrona rzutu karnego
- Nawaliła komunikacja. Jak wiemy, ten mecz miał się odbyć w listopadzie. Był przełożony przez COVID-19. Wyznaczono nową datę. Zabrakło komunikacji na linii PZPN - Live Park - przyznał Jakub Kwiatkowski.
Jak się okazało, polska federacja nie poinformowała firmy Live Park o nowej dacie rozgrywania meczu. - Nie ma się co czarować. Zdecydował o tym błąd ludzki. Wypada przeprosić obie drużyny. Wyciągniemy wnioski i wypracujemy system, który w przyszłości ma zapobiec tego typu sytuacjom - uzupełnił rzecznik prasowy PZPN.
Czytaj także:
Domagał się pieniędzy od rywali. Dziś jest w sztabie Michniewicza
Klich będzie miał nowego trenera? W grze były szkoleniowiec Barcelony