Piłkarzom KSZO nie straszny żaden rywal

W dotychczasowych meczach rozegranych na terenie rywala podopieczni trenera Roberta Kasperczyka nie wywalczyli jeszcze kompletu punktów. Wprawdzie remisy w meczu derbowym ze Stalą Stalowa Wola i w Łodzi z Widzewem są bardzo cenne, jednak ostrowczanie bardzo chcą zakosztować słodyczy zwycięstwa na obcym obiekcie.

Anna Soboń
Anna Soboń

Adam tak nie strzela

Niewykorzystany rzut karny w spotkaniu z Widzewem Łódź, który mógł dać piłkarzom KSZO prowadzenie w meczu nie trafił do siatki Macieja Mielcarza, jednak z pewnością "jedenastka" nie będzie się śniła po nocach Adamowi Cieślińskiemu, bo pomarańczowo-czarni wywieźli z trudnego terenu rywala cenny jeden punkt. O sam brak skuteczności pretensji do napastnika KSZO nie miał również trener Robert Kasperczyk. - Może mam lekkie pretensje. Nie o samego karnego, że go Adam nie strzelił, bo zawodnicy tacy jak Platini i inni również karnych nie strzelali. Ale sposób, w jaki Adam Cieśliński wykonał ten rzut karny, był w ogóle przez niego nie ćwiczony i tylko dla tego te pretensje się pojawiły. W zależności od tego jak bramkarz się zachowuje, Adam wybiera sobie lewy lub prawy róg i robi to na prawdę dobrze. Gdyby strzelił po swojemu, uderzyłby dobrze i Mielcarz by to gdzieś wybił, nie mielibyśmy pretensji.

Zawodnik KSZO miał bardzo ciekawy pomysł na pokonanie bramkarza Widzewa, jednak zabrakło kilku centymetrów do pełni szczęścia. Chociaż gdyby ten rzut karny został wykorzystany, to nie wiadomo, czy podrażniony zespół gospodarzy pozwoliłby na wywiezienie ostrowczanom z Łodzi jednego punktu. Szkoleniowiec KSZO potwierdził, że Adamowi Cieślińskiemu do zrealizowania pomysłu zabrakło bardzo niewiele. - Z drugiej strony, jak sobie to oglądałem, bo ten mecz już parę razy zobaczyłem w internecie, to na prawdę tam zabrakło dwóch centymetrów. Pomysł miał naprawdę dobry, bo Mielcarz od razu poszedł w ten róg, w który strzelał Adaś. Gdyby to wykonał prawidłowo, byłby Bogiem.

Żaden rywal nie jest straszny

Piłkarze KSZO to mistrzowie od łamania dobrych serii zespołów przeciwnika. Na swoim koncie mają już niepokonany w lidze Dolcan Ząbki (zwycięstwo 1:0) oraz Widzew Łódź (remis 1:1), który na własnym obiekcie nie oddał rywalowi jeszcze nawet puntu. Wszystko to do spotkania z ekipą pomarańczowo-czarnych, która nic sobie nie robi z klasy rywala i realizuje własne założenie przedmeczowe, zachowując przy tym oczywiście pełen szacunek dla rywala. - Jesteśmy mistrzami od łamania pewnych serii. Powiem tak, że oprawa meczu byłą piękna. Styl gry chłopców naprawdę fajny, budzący szacunek. Graliśmy z zespołem o zdecydowanie wyższym potencjale i zdecydowanie różnych celach, pieniądzach. Natomiast muszę powiedzieć, że atmosfera na konferencji była bardzo napięta, powiem nawet nieprzyjemna, bo te oczekiwania w Łodzi są jednak zdecydowanie większe, niż te wyniki osiągane przez nich w ostatnim czasie. Ale to nie jest nasz problem. Ja się cieszę, że taki mecz jak z Widzewem, po raz kolejny dodał pewności tym chłopakom.

Szkoleniowiec KSZO podkreślił, że grając własną piłkę ekipa z Ostrowca Świętokrzyskiego w jest w stanie rywalizować z każdym w rozgrywkach zaplecza Ekstraklasy. - Widzew to zespół o podobnym potencjale, a grając konsekwentnie swoją piłkę, potrafiliśmy na trudnym terenie w Łodzi zapunktować. Po takim meczu, po takim Widzewie, dla tych chłopaków naprawdę nie ma w tej lidze przeciwnika, do którego musieliby podchodzić z jakimś większym respektem. To jest bardzo duży plus.

Najgorsze boisko w lidze

Stało się już tradycją (i chyba jest to normalne w piłce nożnej), że trener Kasperczyk przed spotkaniem z kolejnym rywalem ma doskonale przeprowadzony tzw. wywiad przedmeczowy, który opiera się przede wszystkim na meczu najbliższego przeciwnika nie tylko w poprzedniej kolejce, ale również we wcześniejszych. - Motor oglądałem w meczu z Dolcanem Ząbki i bardzo mile mnie zaskoczył. Mam w Lublinie swoich przyjaciół, znajomych i obserwatorzy tego meczu mówili, że to był od dłuższego czasu najlepszy mecz Motoru. Zagrał tam bardzo dobrze.

Styl gry jaki prezentuje ekipa KSZO może nie być tak skuteczny w meczu z Motorem, ponieważ w Lublinie nie ma warunków, aby stworzyć piłkarskie widowisko sportowe okraszone pięknymi i finezyjnymi zagraniami. Trener Kasperczyk będzie musiał zmienić odrobinę sposób gry swoich podopiecznych, aby uzyskać na wyjeździe jak najkorzystniejszy rezultat. - Po meczu z Widzewem, rozmawiałem z trenerem Pawłem Janasem, który potwierdził to, co i ja tam widziałem, a mianowicie, że tam się nie da grać w piłkę. Jest to moim zdaniem najsłabsze boisko w tej lidze. Wręcz klepisko i sprawia wrażenie, jakby nikt o nie dbał. Do naszego grania, krótkimi podaniami i częstych wymian piłek, się nie nadaje i może być to problem. Musimy przyjąć troszeczkę inny sposób grania. Jaki? Oczywiście nie będziemy mówić o tym w tym przed meczem. Również skład zawodniczy dobierzemy pod to, jak tam zagramy. Nie ukrywam, że będziemy chcieli narzucić swój styl gry gospodarzom - zakończył szkoleniowiec KSZO.

Dziewulski wzmocni środkową linię

W meczu z Motorem linię defensywną KSZO wzmocni powracający do pełni sił Marcin Dziewulski, który uporał się już z urazem kolana. W obliczu absencji innego defensywnego pomocnika - Piotra Wtorka - który nie trenuje jeszcze z pełnym obciążeniem po kontuzji, z pewnością będzie to duże wzmocnienie dla drużyny gości. Zagra także Radosław Kardas, u którego jeszcze nie tak dawno podejrzewano uraz wiązadeł krzyżowych, jak również powracający po pauzie za czerwoną kartkę Michał Stachurski. W bramce pomarańczowo-czarnych wystąpi Michał Wróbel, który w meczu w Łodzi spisał się rewelacyjnie i nabrał jeszcze większej pewności miedzy słupkami bramki KSZO. - Na mecz z Motorem powinienem być do dyspozycji trenera - powiedział Marcin Dziewulski.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×