Festiwal bramek w Lublinie - relacja z meczu Motor Lublin - KSZO Ostrowiec

Cztery gole, dziewięć żółtych kartek i dwie czerwone to bilans sobotniego meczu w Lublinie. Kibice nie mogli więc narzekać na brak emocji. Żadnej ze stron nie udało się jednak przechylić szali zwycięstwa na swoją korzyść.

Paweł Patyra
Paweł Patyra

Drużyny od początku toczyły wyrównaną walkę i brakowało im precyzji przy wykończeniu akcji ofensywnych. Prawą stroną boiska często szarżował Damian Falisiewicz. Goście wyraźnie nie potrafili sobie z nim poradzić, co dwóch z nich przypłaciło żółtymi kartkami.

Pierwszy celny strzał w meczu oddał Motor tuż przed upływem pół godziny gry i od razu strzelił bramkę. W 27. minucie Marcin Syroka mocno dośrodkował z rzutu wolnego, a Wojciech Białek wybiegł zza obrońców i strzałem głową nie dał żadnych szans Michałowi Wróblowi na skuteczną interwencję.

Gospodarzom zdarzało się sporo błędów w defensywie, czego KSZO długo nie potrafił wykorzystać. W 30. minucie doszło do niecodziennego incydentu, kiedy po niecelnym strzale gości Robert Mioduszewski wybiegł niemal na środek boiska i ostro strofował Damiana Niemczyka. Uspokajać musiał go sędzia.

180 sekund później trener Mirosław Kosowski musiał dokonać pierwszej roszady w składzie. Gry nie mógł kontynuować lewy obrońca Grzegorz Wojdyga, a jego miejsce zajął Krystian Kalinowski, co później okazało się niezłym pociągnięciem.

Końcówka pierwszej połowy należała do KSZO. W 44. minucie jeszcze nie sprzyjało im szczęście. Hubert Robaszek zagrał z ostrego kąta i Robert Mioduszewski odsłonił niemal całą bramkę. Próbował to wykorzystać Marcin Folc, ale trafił w stojącego na linii Kalinowskiego. Dobijający Marcin Kajca chybił celu.

Już w doliczonym czasie gry goście doprowadzili do wyrównania. Obrońcy Motoru nie upilnowali zamykającego akcję Folca, który atomowym strzałem w długi róg przywrócił KSZO nadzieję.

Od 50. minuty Motor musiał radzić sobie bez Grzegorza Krystosiaka, ukaranego drugą żółtą kartkę. Pomocnik gospodarzy obejrzał czerwony kartonik nie za popełniony chwilę wcześniej faul, a dyskusję z arbitrem. - Dokładnie nie widziałem tej sytuacji, ponieważ zostałem uderzony przez zawodnika KSZO. Grzesiek stanął w mojej obronie i chyba zbyt agresywnie powiedział swoje pretensje do sędziego. Naprawdę nie chcę oceniać tej sytuacji, bo nie widziałem tego - w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl komentuje kapitan, Przemysław Żmuda.

KSZO miał więc nieco ułatwione zadanie. W akcjach ofensywnych gości brylował lewy obrońca, Łukasz Matuszczyk, sprawiający sporo problemów rywalom. - Staram się wykorzystywać moją lewą nogę i wykonywać jak najlepiej zadania nałożone przez trenera - skromnie przyznaje.

W 57. minucie defensorzy lubelskiej jedenastki pozostawili bez opieki kapitana KSZO, którego strzał zdołał obronić Mioduszewski, a dobitka głową Folca o centymetry minęła słupek. Gościom często brakowało precyzji. W 66. minucie dobrze w polu karnym gospodarzy był ustawiony Robaszek, ale Marcin Dziewulski zagrał mu za plecy.

Drużyna z Ostrowca Świętokrzyskiego długo nie mogła sforsować defensywy gospodarzy. Dopięła swego na niecały kwadrans przed końcem meczu - po dobrym podaniu Tomasza Ciesielskiego - wprowadzony na murawę sześć minut wcześniej - Krystian Kanarski mocnym strzałem pod poprzeczkę dał swojemu zespołowi prowadzenie.

Szczęście KSZO nie trwało długo. W 81. minucie siły się wyrównały, a do szatni musiał udać się Jakub Cieciura. - Nie sądziłem, że tak spokojny, ułożony chłopak jak Kubuś Cieciura zachowa się jak sztubak. W tym układzie żałuję, że nie ściągnąłem go wcześniej, ale mądry Polak po szkodzie - zauważa trener Robert Kasperczyk.

To dodało animuszu Motorowi, który wyrównał na cztery minuty przed końcem regulaminowego czasu. Z rzutu rożnego Niemczyk płasko zagrał na 16. metr do Białka, który jeszcze przełożył piłkę na drugą nogę i popisał się kapitalnym strzałem w okienko. - Mierzyłem akurat tam i jestem bardzo zadowolony, że wpadło w okienko - przekonuje szczęśliwy strzelec. - Zagrałem "Białemu" z rożnego, on "zaciął" sobie obrońcę i ładnie uderzył. Myślę, że jest to większa jego zasługa, niż moja - z uśmiechem na ustach dodaje asystent.

Końcówka również dostarczyła wielu emocji, gdyż KSZO za wszelką cenę dążył do zwycięstwa. W 90. minucie Jarosław Wieczorek znalazł się w sytuacji sam na sam z Mioduszewskim. Choć kibice i dziennikarze byli przekonani, że jest on na pozycji spalonej, to jednak sędzia nie przerwał gry, a zawodnik posłał piłkę o centymetry nad poprzeczką. Chwilę później również minimalnie pomylił się Radosław Kardas i remis stał się faktem.

- Przed meczem były całkiem inne założenia. Mieliśmy wyjść agresywnie, wysoko, a to jednak KSZO od początku prowadził grę. Zabrakło nam agresji, a z takim nastawieniem będzie bardzo ciężko, bo ta liga rządzi się takimi prawami, że ten kto walczy, to zdobywa punkty - podsumowuje Żmuda.

Motor Lublin - KSZO Ostrowiec 2:2 (1:1)
1:0 - Białek 27'
1:1 - Folc 45'
1:2 - Kanarski 76'
2:2 - Białek 86'

Składy:

Motor Lublin:
Mioduszewski - Wojdyga (33' Kalinowski), Żmuda, Maciejewski, Falisiewicz - Krystosiak, Niemczyk, Hempel (79' Iracki), Syroka (90' Budzyński) - Popławski, Białek.

KSZO Ostrowiec: Wróbel - Matuszczyk, Kardas, Ciesielski, Szymoniak - Cieciura, Kajca (46' Dziewulski), Sobczyński (70' Kanarski), Robaszek - Cieśliński (76' Wieczorek), Folc.

Żółte kartki: Budzyński, Krystosiak, Popławski, Syroka (Motor) oraz Cieciura, Dziewulski, Kajca (KSZO).

Czerwone kartki: Krystosiak /50' za drugą żółtą/ (Motor) oraz Cieciura /81' za drugą żółtą/ (KSZO).

Sędzia: Jarosław Chmiel (Warszawa).

Widzów: 1500 (gości: 100).

Najlepszy piłkarz Motoru: Wojciech Białek.

Najlepszy piłkarz KSZO: Łukasz Matuszczyk.

Piłkarz meczu: Wojciech Białek.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×