Ciekawy początek
Pierwsze minuty sobotnich zawodów mogły napawać optymizmem. Obie ekipy konstruowały akcje ofensywne i próbowały zdobyć gola. Brakowało jednak albo precyzji, albo na posterunku znajdowali się bramkarze drużyn z Gorzowa i Poznania. Bliżsi powodzenia byli jednak gospodarze. W 16. minucie błąd popełnił golkiper Warty Łukasz Radliński, który nie złapał futbolówki. Dopadł do niej Frederico Moojen, który natychmiast odegrał do Adama Czerkasa, lecz ten zmarnował wyborną okazję na gola.
Pierwsza odsłona jeszcze bez goli
Po początkowym zrywie obu ekip tempo meczu nieco siadło. Nie było już tylu okazji na bramki. Praktycznie połowa pierwszej części gry była dość słabym widowiskiem. Poziom spotkania, a właściwie pierwszej połowy nie powalał na kolana. Sytuacji strzeleckich było jak na lekarstwo. Po dość dobrym początku potem drużyny nieco spuściły z tonu i kibice w Gorzowie mogli czuć się rozczarowani postawą obu zespołów w tej części gry.
Do gola aktywniejsi goście
Druga połowa także nie powaliła na kolana, ale świetnych okazji było znacznie więcej, a co najważniejsze padły bramki. Zanim jednak padły gole dodataku ruszyli Warciarze. Najpierw w 52. minucie postraszył Piotr Reiss. 240 sekund potem zapachniało golem, lecz uderzenie Marcina Klatta przeszło tylko obok słupka bramki GKP. Wydawało się, że to goście zaczynają przejmować inicjatywę. Stało się jednak odwrotnie.
Najpierw Maliszewski, potem Obem
Niewykorzystane sytuacje się mszczą, jak mówi stare polskie porzekadło. Sprawdziło się ono po raz kolejny. W 60. minucie widownia w Gorzowie oszalała. Na uderzenie z półwoleja zdecydował się Łukasz Maliszewski i ku rozpaczy bramkarza Zielonych piłka wpadła do siatki. GKP objęło prowadzenie. To nie był koniec emocji dla fanów gorzowian. W 78. minucie ponownie w głównej roli wystąpił Maliszewski. Pomocnik GKP ładnie wypatrzył Braina Marcellinusa Obema, który uderzył z dystansu i po raz drugi w tym pojedynku zawodnicy z Gorzowa pokonali Łukasza Radlińskiego. Gospodarze mogli jeszcze zdobyć kolejne bramki, ale ani Moojen, ani Maciej Truszczyński nie potrafili znaleźć drogi do siatki, mimo doskonałych okazji. Tym samym GKP pokonało Wartę Poznań tylko 2:0.
Twierdza Gorzów
GKP w tym sezonie w czterech meczach u siebie zdobyło 10 oczek. Trzy razy podopieczni Adama Topolskiego wygrywali i tylko raz zremisowali, z outsiderem ze Stalowej Woli. Żadnej z drużyn nie udało się także strzelić bramki w Gorzowie Wlkp. Ostatni raz ta sztuka udała się Kamilowi Królowi z Motoru Lublin. W ostatniej kolejce poprzedniego sezonu, 5 czerwca, GKP rozgromiło Motor 6:1. Dzięki temu drużyna z Gorzowa awansowała do barażów i uniknęła bezpośredniego spadku. Z kolei ostatni raz gorzowianie przegrali na własnym obiekcie 22 kwietnia z Podbeskidziem Bielsko-Biała. Ten pojedynek Górale wygrali aż 3:0. Od tego czasu GKP pozostaje niepokonane na własnym stadionie.
GKP Gorzów Wlkp. - Warta Poznań 2:0 (0:0)
1:0 - Maliszewski 60'
2:0 - Obem 78'
Składy:
GKP Gorzów Wlkp.: Janicki - Truszczyński, Jakosz, Paweł Wojciechowski, Topolski (46' Kaczmarczyk), Andruszczak, Obem, Łuszkiewicz (71' Grocholski), Maliszewski, Moojen (85' Piątkowski), Czerkas.
Warta Poznań: Radliński - Ignasiński, Ngamayama, Bartkowiak, Otuszewski, Bekas, Miklosik (88' Kopaniarz), Magdziarz (79' Pawlak), Iwanicki (64' Marcin Wojciechowski), Reiss, Klatt.
Żółte kartki: Paweł Wojciechowski (GKP) oraz Ignasiński (Warta).
Sędzia: Michał Zając (Sosnowiec).
Widzów: 2000.