Piotr Madejski: Gramy na trzydzieści procent swoich możliwości

Po wyjazdowym zwycięstwie nad MKS Kluczbork (0:1) zawodnicy Górnika Zabrze umocnili się na pozycji lidera pierwszoligowej tabeli. Drużyna z Zabrza nie przegrała już od czterech spotkań, nie tracąc w nich nawet bramki. W głównej mierze górniczy zespół zawdzięcza ten fakt jednak nie wybitnej formie, a dużemu szczęściu, które na razie drużyny spadkowicza z ekstraklasy nie opuszcza. - Gramy obecnie na trzydzieści procent na zachętę tego, co powinnyśmy grać - powiedział po meczu w Kluczborku lider zabrzańskiej drużyny, Piotr Madejski.

- Grą nie rozpieszczaliśmy kibiców, bo ta nie była w naszym wykonaniu najlepsza. Najważniejsze jest jednak zwycięstwo i trzy punkty. Nie da się ukryć, że zagraliśmy słabsze zawody, ale zwycięstwo odniesione w takich okolicznościach cieszy podwójnie. Szkoda, że nie potrafiliśmy zareagować na boiskowe wydarzenia i strzelić drugą bramkę. Wtedy grałoby nam się łatwiej - mówił po końcowym gwizdku sędziego rozgrywający Górnika, Piotr Madejski. - Mamy spore problemy z koncentracją. Nie potrafię zrozumieć dlaczego po strzeleniu bramki dajemy się zepchnąć do defensywy i zamiast na podwyższeniu wyniku skupiamy się na grze obronnej. Powinniśmy dobić przeciwnika drugą bramką - dodał zawodnik zabrzańskiej drużyny.

Zabrzanie po meczu usłyszeli zarzuty, że podeszli do spotkania z beniaminkiem zaplecza ekstraklasy lekceważąco. "Zarazka" kategorycznie odpierał jednak tego rodzaju zarzuty. - Nie można powiedzieć, że w tym meczu zlekceważyliśmy rywala, bo to nieprawda. Mecze z drużynami z mniejszych miast są jeszcze trudniejsze niż te rozgrywane z ligowymi potentatami. Mniej znane drużyny na mecze z nami mobilizują się podwójnie i robią wszystko by pokusić się o niespodziankę. My nie możemy żadnego rywala zlekceważyć, bo mamy świadomość jaką cenę możemy przez to ponieść. Musimy się skupić na poprawie naszej gry. Grać przede wszystkim dokładniej i konsekwentniej. Miejmy nadzieję, że w kolejnych meczach będzie to wyglądało zdecydowanie lepiej - podkreślił pomocnik jedenastki z Roosevelta.

Przyczyn nierównej formy zawodnik Górnika szukałby po stronie mentalnej drużyny. - Nie można ukryć, że mamy w psychice coś, co nie pozwala nam zagrać na maksimum swoich możliwości. Szczególnie jest to widoczne przy okazji meczów w Zabrzu i wyjazdów. Różnica stylu prezentowana przez nas w tych spotkaniach jest widoczna gołym okiem. Na pewno nasze problemy nie leżą w przygotowaniu fizycznym czy taktycznym, bo to jest na naprawdę dobrym poziomie. Brakuje nam pewności siebie i wiary we własne siły. Powinniśmy mecze wygrywać wyżej i w lepszym stylu, ale nie umiemy się przełamać. Inaczej wygląda nasza gra kiedy prowadzimy jedną bramką, a inaczej kiedy prowadzenie jest wyższe - zauważył rozgrywający utytułowanego śląskiego klubu.

Zdaniem walecznego zawodnika Górnika drużyna prezentuje obecnie niewielką część swoich prawdziwych możliwości. - Bardzo byśmy chcieli żeby na zakończenie rundy jesiennej drużyna była na pierwszym miejscu w tabeli. Jak na razie jesteśmy liderem, ale bądźmy szczerzy - nasza gra nie wygląda tak, jakbyśmy sobie tego życzyli. Gramy obecnie na trzydzieści procent swoich rzeczywistych możliwości. Nie da się ukryć, że nasza postawa nie napawa nas hurraoptymizmem, ale przede wszystkim liczą się punkty. Wygrywamy mecze i zdobywamy punkty i tylko to się liczy. Za niedługo nikt nie będzie pamiętał naszej gry, a wynik pójdzie w świat. Nie ważne, że styl jaki prezentujemy jest nienajlepszy. Najważniejsze jest to, że mimo wszystko potrafimy strzelać bramki i wygrywać mecze. A styl na pewno z czasem się poprawi - zapewnił 26-letni rozgrywający drużyny 14-krotnych mistrzów Polski.

Źródło artykułu: