Gol, który nie cieszy. Osiem sekund milczenia Łukasza Zwolińskiego

W meczu z Wisłą Kraków swoją ósmą bramkę w tym sezonie zdobył Łukasz Zwoliński, ale po spotkaniu nie był zadowolony, a wręcz wściekły. Lechia Gdańsk zagrała fatalnie w drugiej połowie i tylko zremisowała 1:1 z będącą w dołku Białą Gwiazdą.

Tomasz Galiński
Tomasz Galiński
Łukasz Zwoliński WP SportoweFakty / Na zdjęciu: Łukasz Zwoliński
Pomeczową wypowiedź Łukasz Zwoliński zaczął w stylu Roberta Lewandowskiego, czyli od słynnych już na cały świat ośmiu sekund milczenia.

- Wynik jest trudny do zaakceptowania, traktujemy go jak porażkę. Nie możemy na naszym stadionie tracić punktów w ten sposób, w samej końcówce, z zespołem, który jest kryzysie. Po strzeleniu pierwszego gola powinniśmy pójść za ciosem, strzelić drugiego, trzeciego gola. To się nie udało i jest u nas w szatni duże wkurzenie. To takie banalne, ale po meczu wszyscy siedzieli, jakbyśmy dostali 0:3. Powiedzieliśmy sobie parę męskich słów. Wiemy jaka jest sytuacja i czwarte miejsce prawdopodobnie będzie dawać możliwość gry w Europie, a takimi meczami sobie nie pomagamy - powiedział Zwoliński.

Przypomnijmy, Lechia Gdańsk prowadziła z Wisłą Kraków 1:0 po trafieniu Zwolińskiego i wydawało się, że gdańszczanie kontrolują przebieg wydarzeń na boisku. Jednak w drugiej połowie na murawę wyszła już tylko jedna drużyna. Wisła zaczęła dominować, stwarzać sytuacje, ale doskonale dysponowany Dusan Kuciak długo utrzymywał korzystny wynik. Ale i on w końcu musiał skapitulować, gdy kapitalny strzał z szesnastu metrów oddał rezerwowy Luis Fernandez.

Trener Tomasz Kaczmarek był wściekły po meczu. Miał pretensje do swoich piłkarzy, mówił, że na boisku brakowało liderów, którzy wzięliby odpowiedzialność na swoje barki. - W pierwszej połowie pokazaliśmy, że mamy tych liderów. Kontrolowaliśmy spotkanie. Żałujemy tego, co się stało po przerwie. Sami byliśmy zaskoczeni, bo nic tego nie zapowiadało. Powiedzieliśmy sobie, że musimy szybko zdobyć drugą bramkę, bo Wisła ma nóż na gardle i będzie dążyć do wyrównania. Nie zgodzę się, że nie mamy liderów, ale tym liderem trzeba być od pierwszej do dziewięćdziesiątej minuty. Trzeba to wziąć na klatę - przyznał napastnik.

W szatni Lechii było gorąco po końcowym gwizdku. Nawet w stadionowych korytarzach można było usłyszeć podniesione głosy. - Nikt nie był zadowolony z tego remisu. Była bardzo duża złość. To naturalna reakcja, jeśli komuś na czymś zależy - podsumował Zwoliński.

CZYTAJ TAKŻE:
Kluczowe zmiany Jerzego Brzęczka. Wisła odbija się od dna
Wszedł do polskiego klubu z bramą. W niedzielę może być kluczem do wygranej w meczu z Lechem Poznań

ZOBACZ WIDEO: Ile płaci Wisła? Na taką pensję można liczyć w Krakowie
Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×