Jego rodzice żyją w Białorusi. Nie wierzą w to, co dzieje się w Ukrainie

Getty Images / James Williamson - AMA / Na zdjęciu: Aleksandr Chackiewicz
Getty Images / James Williamson - AMA / Na zdjęciu: Aleksandr Chackiewicz

Jako piłkarz reprezentował Białoruś, potem był trenerem w Ukrainie, a niedawno pracował w Rosji. Aleksandr Chackiewicz zdradził, co o wojnie wiedzą Rosjanie i Białorusini.

W tym artykule dowiesz się o:

Od trzynastu dni Rosja toczy wojnę w Ukrainie. Wojska Władimira Putina wciąż spotykają się z wielkim oporem i pojawia się coraz więcej głosów, że nie osiągną zakładanych celów. Niestety, każdego dnia giną bezbronni ludzie, a na miasta spadają bomby. Temu wszystkiemu z daleka przygląda się Aleksandr Chackiewicz, który w zaatakowanym kraju spędził wiele lat.

Chackiewicz to legenda Dynama Kijów. W tym klubie jako zawodnik spędził osiem lat. Potem w latach 2017-2019 był tam trenerem. Wcześniej miał także okazję pracować w reprezentacji Ukrainy jako asystent selekcjonera.

48-latek pochodzi z Białorusi. Grał w tamtejszej reprezentacji, a potem był jej selekcjonerem. W kraju rządzonym przez Aleksandra Łukaszenkę wciąż mieszkają jego rodzice. Szkoleniowiec ostatnio często z nimi rozmawia.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: co mu strzeliło do głowy? Szokujące zachowanie piłkarza!

- Moi rodzice żyją w Mińsku. Oczywiście bardzo się martwią, ale mają zupełnie inne informacje. Czasami im relacjonuję, co się dzieje w Ukrainie i twierdzą, że jest inaczej. Mówię im, że mają dezinformację. Jeżeli nie wierzą synowi i bardziej polegają na telewizji, to nic więcej nie mogę zrobić. Niestety, na tym gruncie mamy konflikty, ale potem uspokajamy się i znajdujemy wspólny język - mówi białoruski trener w portalu telegra.ph.

Chackiewicz stara się rozumieć, że jego bliscy są ogłupieni przez propagandę. Na temat Ukrainy wiedzą tylko to, co usłyszeli w telewizji, a w białoruskich mediach nikt nie mówi, że sąsiedni kraj został zbrojnie napadnięty. Tak samo jest w Rosji.

- Rozmawiałem z kilkoma ludźmi, z którymi pracowałem w Rotorze Wołgograd. Wysyłam im zdjęcia i filmy, ale oni twierdzą, że w Rosji tego nie widać. Mówią, że wojna toczy się tylko na terenach donieckiej i ługańskiej republiki i że jest to "operacja specjalna" - komentuje 48-latek, który rok temu odszedł z rosyjskiego drugoligowca.

Były selekcjoner Białorusi obawia się, że przez wojnę jego rodacy mogą mieć problem, aby pracować w europejskich klubach. Przypomina jednak, że wielu białoruskich piłkarzy i trenerów ucieka przed reżimem Łukaszenki.

Mówi, co zrobili Rosjanie w Chersoniu. "Nikt w to nie wierzy" >>

"Rosja nie rozpoczęła wojny". Żenujące oświadczenie rosyjskiego związku >>

Źródło artykułu: