Zaskakujący przypadek młodzieżowca Lechii. Imponuje, ale gra tylko w meczach u siebie

PAP / Marcin Gadomski / Na zdjęciu: piłkarze Lechii Gdańsk
PAP / Marcin Gadomski / Na zdjęciu: piłkarze Lechii Gdańsk

Najlepszym piłkarzem na boisku w meczu Lechii Gdańsk z Górnikiem Łęczna był 19-letni Jakub Kałuziński. Młodzieżowiec Lechii zawstydził starszych kolegów i wziął na siebie ciężar rozgrywania akcji. Zanotował też świetną asystę przy pierwszym golu.

Na pomeczowej konferencji prasowej Jakuba Kałuzińskiego chwalił trener Tomasz Kaczmarek. - Czwarty raz z rzędu wyszedł w podstawowym składzie i to nie dlatego, że jest młodzieżowcem, a że jest dobrym, a w przyszłości będzie bardzo dobrym zawodnikiem. On żyje ze zmysłu gry, techniki i odwagi. Zagrał bardzo poprawne zawody, miał wielki udział przy pierwszej bramce. Nie powiem, że kogoś zawstydził, ale zagrał według oczekiwań - komentował trener Lechii Gdańsk.

Ale - co ciekawe - Kałuziński gra tylko w meczach u siebie. Na wyjazdach nie dostał w tym roku ani jednej szansy. - Na razie tak to wygląda, natomiast nie zależy to tylko ode mnie. Na treningach muszę dawać trenerowi sygnały, że warto na mnie postawić. Na razie gram tylko w meczach na własnym stadionie, ale liczę, że wkrótce zacznę dostawać minuty również na wyjazdach - powiedział Kałuziński po spotkaniu z Górnikiem Łęczna.

Była zdobyta bramka w spotkaniu ze Śląskiem Wrocław, teraz asysta po efektownej indywidualnej akcji z Górnikiem. Zresztą, Kałuziński należał do najlepszych zawodników na boisku, a prawdopodobnie był tym najlepszym. Ma dobre wejście w rundę wiosenną. - Miałem wcześniej dobre momenty, ale jednak brakowało mi tych liczb. Cieszę się, że teraz się one pojawiły, choć oczywiście mam nadzieję, że to dopiero początek i będzie ich jeszcze więcej - przyznał 19-latek.

I choć zespół wygrał, a on był jednym z architektów, to po spotkaniu mógł żałować, że miał tylko jedną asystę. W pierwszej połowie był bliski strzelenia gola, ale jego uderzenie obronił Maciej Gostomski. Później idealnie dograł piłkę w pole karne, lecz dogodnej okazji nie wykorzystał Łukasz Zwoliński.

- Nie byłem zły na Łukasza. Może tylko trochę mu wypomniałem tę sytuację - zakończył z uśmiechem pomocnik Lechii.

CZYTAJ TAKŻE:
Rozczarowujący początek rundy w wykonaniu Jagiellonii. "Byliśmy chłopcami do bicia"
"Złapała nas lekka zadyszka". Lech Poznań wrócił do wygrywania

ZOBACZ WIDEO: Lewandowski w końcu wygra Złotą Piłkę?! "I tu pojawia się problem"

Źródło artykułu: