Robert Lewandowski występował w Lechu Poznań w latach 2008-2010. Do stolicy Wielkopolski trafił za niespełna 400 tysięcy euro ze Znicza Pruszków, by po dwóch latach odejść za prawie 5 mln do Borussii Dortmund.
Mimo dość krótkiej przygody w Poznaniu, "Lewy" zdołał odcisnąć swoje piętno na historii klubu. W 82 meczach zdobył w nim 41 bramek, a przy kolejnych 20 asystował. Wraz z Lechem sięgnął też po mistrzostwo i Puchar Polski, a także zaliczył udaną przygodę w europejskich pucharach.
To właśnie jedno z trafień z Pucharu UEFA (poprzednik Ligi Europy), na stałe zapisało się w pamięci snajpera.
- Dramaturgia meczu z Austrią Wiedeń, te emocje... Do dziś gdy wracam do urywków tego spotkania, to mam gęsią skórkę - wspominał Lewandowski.
ZOBACZ WIDEO: Zrobiło się niezręcznie. Zobacz, jak zareagował Lewandowski
- Jeżeli porównać wiek i pozycję w jakiej się znajdowałem, to ten mecz byłby zdecydowanie w moim topie, takie mecze zdarzają się raz w życiu. Mi się przynajmniej raz zdarzyło, że strzeliłem bramkę w 120 minucie dającą nam awans - przyznał "Lewy".
W tamtych latach fani Lecha przede wszystkim mogli emocjonować się świetną współpracą duetu Lewandowski - Peszko. Ten drugi ostatecznie odszedł z klubu pół roku po transferze "Lewego".
- Sławomir Peszko był zdecydowanie osobą, która mogła zrobić większą karierę przez wzgląd na to, jaki miał potencjał. Szybkość, uderzenie... - przyznał Lewandowski.
- Wydaje mi się, że w tamtym okresie Sławek nie zdawał sobie jednak sprawy, jak małe detale decydują u piłkarza o tym, by być w lepszym miejscu. I Sławek może to za późno zrozumiał. To mógł być piłkarz, który mógł dużo więcej osiągnąć - dodał "Lewy".
Czytaj także:
- Sensacja! Włosi nie jadą na mundial!
- Walia w finale barażu! Mecz z Austrią miał jednego bohatera