[tag=74572]
Matty Cash[/tag] zagrał do tej pory trzy mecze w kadrze, a przed nim zdecydowanie najważniejszy - finał barażu ze Szwecją.
To starcie przychodzi w dobrym dla niego momencie, bo piłkarz Aston Villi jest w życiowej formie. Niedawno został nominowany do nagrody najlepszego gracza miesiąca, o co rywalizuje między innymi z Harry Kane'em.
Cash strzela gole, asystuje, mówi się o zainteresowaniu nim ze strony wielkiego klubu.
A przed wtorkowym meczem o wszystko obrońca reprezentacji Polski udzielił WP SportoweFakty specjalnego wywiadu.
Piotr Koźmiński, WP SportoweFakty: Wiadomo, jakie znaczenie ma to spotkanie. A gdybyś miał wybrać taki najbardziej szczególny dla siebie do tej pory mecz, to który by to był?
Matty Cash, piłkarz Aston Villi, reprezentant Polski: Tak szczególnego jak ten zbliżający się jeszcze nie miałem. W życiu nie grałem w meczu o taką stawkę! Zapowiada się niesamowity wieczór i mam nadzieję, że wszyscy będziemy go chętnie wspominać. Natomiast gdybym te emocje miał do czegoś porównywać, to tylko do mojego debiutu w reprezentacji Polski. To był dla mnie absolutnie wyjątkowy moment.
ZOBACZ WIDEO: Z Pierwszej Piłki #04: Wraca kadra! Kłopot bogactwa, troska o "Lewego", pomoc dla Ukrainy
Jak dobrze znasz Szwedów? W Aston Villi gra ich podstawowy bramkarz, Robin Olsen. Pewnie rozmawialiście o tym, co przed wami.
Tak, ale rozmawialiśmy jeszcze przed wyjazdem na zgrupowania. Olsen miał przed sobą mecz z Czechami, więc nie mógł być pewien, że ostatecznie się spotkamy. No ale teraz wszystko już wiadomo. A czy ma słabe punkty? On jest w Aston Villi od niedawna, to bardzo solidny bramkarz, dobrze sobie radzi ze strzałami. Ale wierzę, że znajdziemy na niego sposób. A przyjaciółmi znów możemy być, jednak dopiero po meczu.
Ten mecz raczej zbyt otwarty chyba nie będzie, w sensie niewykluczone, że o wszystkim zdecyduje jeden gol.
To całkiem prawdopodobne. Spotkają się dwie, bardzo dobre drużyny. Miejsca i czasu na reakcje na pewno będzie niewiele, ale jestem pozytywnie nastawiony. Mam dużą wiarę w naszą reprezentację, a z tego co słyszymy stadion będzie pełny.
Będzie też wsparcie mojej rodziny, zresztą jak zawsze. Z Anglii przyjeżdża dziewięć osób, w tym oczywiście moja mama. Ona najmocniej przeżywa moje występy. W Polsce pojawią się już w niedzielę, bo wizyty na meczach traktują również jako okazję do poznawania kraju. Dlatego starają się zawsze być wcześniej.
Ten mecz nadchodzi w dobrym dla ciebie momencie. Niedawno zostałeś nominowany do nagrody najlepszego gracza miesiąca w Premier League. Duża rzecz, patrząc na nazwiska konkurentów.
To prawda. Ta nominacja to miła sprawa. Faktycznie idzie mi ostatnio bardzo dobrze. Strzelam gole, mam asysty. I nie chcę się zatrzymywać. Tak naprawdę bardziej myślę jednak o tym co będzie za dwa tygodnie, a nie o tym co było dwa tygodnie temu. A może za miesiąc znów będę nominowany? Motywację mam ogromną.
Można powiedzieć, że to najlepsza forma w twojej karierze?
Tak, można tak powiedzieć. Czuję się też świetnie pod względem fizycznym. Mógłbym chyba biegać cały dzień (śmiech).
No właśnie o to chciałem zapytać. Bo w bieżących rozgrywkach rozegrałeś już więcej minut niż w całym ostatnim sezonie. Nie czujesz zmęczenia?
No właśnie nie! A gram wszystko. W żadnym wypadku nie czuję się zmęczony. Tu się wszystko dobrze zgrało. Moc fizyczna jest, do tego dochodzą dobre mecze, gole, asysty. Bardzo dobry moment dla mnie.
Dobrą formę, co podkreślało wiele osób, zaprezentowałeś też przy śpiewaniu hymnu przed meczem ze Szkocją. Znasz go już na pamięć, czy musisz jeszcze powtarzać przed meczami?
Znam już na pamięć. Nauczyłem się wcześniej i dobrze go pamiętam.
A jak idzie nauka polskiego?
Myślę, że nieźle. Mam 1-2 lekcje polskiego w tygodniu plus okazję rozmawiać na kadrze. Choć wielu chłopaków z reprezentacji mówi po angielsku i często w tym języku się porozumiewamy. Ale z polskim chcę iść cały czas do przodu.
Masz pseudonim "Polski Cafu". Lubisz go?
I to bardzo! Kiedy kibice Aston Villi tak śpiewają, to aż mnie ciarki przechodzą. Tak było na przykład przy okazji meczu z Leeds United, gdy strzeliłem gola. "Polski Cafu" bardzo mi pasuje. A wcześniej wołano na mnie "Cashy".
Grasz coraz lepiej, więc nie dziwią plotki o zainteresowaniu mocniejszych klubów. Mówi się, że możesz latem przejść do Atletico Madryt. Jest coś na rzeczy, chcesz w ogóle opuszczać ligę angielską?
Chcę dalej grać w Aston Villi. Świetnie się tu czuję, nie chcę odchodzić. To dopiero mój drugi sezon w Premier League, a na Wyspach każdy chłopak marzy od małego, aby w niej zagrać. Ja to marzenie spełniłem i chcę je kontynuować.
Po golu strzelonym Brighton pokazałeś koszulkę z dedykacją dla Tomasza Kędziory, który był wtedy z rodziną w Kijowie. Bardzo ładny gest.
O tym, żeby wykonać ten gest pomyślałem w hotelu, w trakcie przygotowań do tego spotkania. Powiedziałem do siebie, że dobrze byłoby strzelić gola, bo to by dało dobrą okazję, aby pokazać ten napis. I wszystko idealnie mi się udało!
Polska federacja i polska kadra bardzo szybko zajęły zdecydowane stanowisko co do meczu z Rosją.
I bardzo dobrze! W pełni popierałem i popieram te działania. Zrobiliśmy to, co trzeba w obecnej sytuacji. Gdy patrzę na obrazy z Ukrainy, to brakuje mi słów. To wszystko jest tak przygnębiające... Mam tylko nadzieję, że skończy się jak najszybciej.
Na koniec wróćmy jeszcze do wtorkowego meczu. Jaki wynik przewidujesz?
1:0 dla Polski.
Kto strzeli?
Lewandowski po wrzutce Casha!
Nieprawdopodobna historia rodziny Casha
Specjalny konwój dotarł do Polski. Stoi za nim znany piłkarz