Rok 1936. W Stanisławowie (dziś to miasto należy do Ukrainy) przychodzi na świat Ryszard Tomaszewski. Jest synem Władysława, polskiego policjanta. Niestety, druga wojna światowa, jak w wielu innych miejscach, puka do bram miasta i zbiera w Stanisławowie krwawe żniwo.
Po zajęciu Stanisławowa przez wojska radzieckie Władysław, szef miejscowej policji, zostaje zabrany z domu przez Rosjan. Dla niego II wojna światowa oznacza utratę życia. Przeżywa natomiast część rodziny, w tym jego syn Ryszard - jak się potem okaże - dziadek Matty'ego Casha.
Zanim jednak rodzina Tomaszewskich trafi do Anglii, przejdzie bardzo długą drogę. I w przenośni, i dosłownie. Drogę pełną łez, cierpienia, ale na końcu odnalezionej nadziei.
Deportowani na Sybir
Ryszard Tomaszewski wraz z dwoma siostrami i mamą zostaje w 1940 roku deportowany przez Rosjan na Syberię. Na zesłaniu spędzają niemal dwa lata, a następnie, w wyniku porozumienia Sikorski-Majski odnośnie przetrzymywanych tam wielu Polaków, zostają uwolnieni i ruszają w długą, trudną drogę.
Ich podróż wiedzie między innymi przez Iran i Indie. W końcu Tomaszewscy docierają do… Afryki, a konkretnie do Tanganiki. To efekt porozumień rządu w Londynie z kilkoma krajami w Afryce. W Tanganice powstały cztery stałe polskie osiedla osadnicze, mieszkało w nich ponad 6 tysięcy Polaków, a wśród nich Tomaszewscy.
W Tanganice czuli się dobrze
Jak można wyczytać w materiałach historycznych, mieszkańcy Tanganiki mieli bardzo życzliwy stosunek do Polaków. Miejscowe plemiona pomagały na przykład w budowaniu osiedli dla naszych rodaków.
Słowa o ciepłym przyjęciu na Czarnym Lądzie potwierdza Barbara Tomaszewska, córka Ryszarda i matka Matty'ego Casha. To właśnie ona opowiedziała nam niezwykłą historię swojej rodziny.
- Tata zawsze podkreślał, że w Afryce czuli się bardzo dobrze. A spędzili tam aż sześć lat, od 1942 do 1948 roku - mówi WP SportoweFakty mama przyszłego reprezentanta Polski.
Okrętem z Mombassy do Liverpoolu
W 1948 roku 12-letni wówczas Ryszard Tomaszewski z siostrami i mamą wsiadają na pokład statku płynącego z Afryki do Anglii. - Mam nawet przy sobie dokument tej podróży. Statek nazywał się RMS SCYTHIA, płynął z Kenii, z Mombassy, do Liverpoolu - wyjaśnia nam Barbara Tomaszewska.
Choć początki nie były łatwe, to w nowej ojczyźnie Ryszard Tomaszewski nie przepadł. Kończył kolejne szkoły, aż został inżynierem, specjalistą od spawania. A w 1964 roku Ryszard spotkał Janinę, która dopiero co przyjechała z Polski do Anglii odwiedzić siostrę. Ta wyemigrowała na Wyspy trochę wcześniej.
Janina (urodzona w 1944 roku) pochodzi z Brańska na Podlasiu. Do Polski nie chciała już wracać, więc trzeba było działać szybko. Ryszard i Janina pobrali się po bardzo krótkiej znajomości. W 1967 roku urodziła się im córka - to Barbara Tomaszewska, mama piłkarza Aston Villi. Rok później na świat przyszła jej jedyna siostra. W 1974 roku dziadkowie Matty'ego Casha otrzymali brytyjskie obywatelstwo.
Tomaszewski lubił pochwalić... Tomaszewskiego
- Tata przez lata pracował w fabryce, a mama została pielęgniarką. Zresztą, mama mieszka w Anglii do dziś. Natomiast tata zmarł w 2009 roku - mówi nam pani Barbara i dodaje: - Szkoda, że nie dożył tych chwil, szkoda, że nie może pan z nim porozmawiać. Bo to był bardzo ciekawy człowiek, który miał tak wiele do opowiedzenia. Lubił na przykład podkreślać, iż inny Tomaszewski był jednym z najlepszych bramkarzy w historii polskiej piłki.
Matty Cash (i dwójka jego rodzeństwa - Adam i Hannah) to owoc jej związku ze Stuartem Cashem, byłym piłkarzem i trenerem. Brat Matty'ego też gra w piłkę, ale na poziomie półprofesjonalnym. - Czasem mówię o nich Mateusz, Adam i Anna - uśmiecha się Barbara Tomaszewska, która bardzo dobrze mówi po polsku.
- Polski był moim pierwszym językiem. Angielskiego nauczyłam się dopiero zaczynając edukację. A pomagała mi... dziewczynka z Polski, chodziłyśmy do tej samej grupy. Nigdy tego nie zapomnę - mówi nam pani Cash.
Do tej pory polska historia tej rodziny nie była znana publicznie. Teraz jednak o Cashu zrobiło się w Polsce głośno, a WP SportoweFakty, jako pierwsze, rozmawiały zarówno z tatą piłkarza (można przeczytać TUTAJ), jak i mamą.
Sprawy toczą się szybko
- Czy byłoby to dla mnie coś specjalnego, gdyby Matty zagrał dla Polski? Na pewno, choć o tym zbyt wiele mówić na tym etapie nie chcę. Zobaczymy, jak się potoczą te sprawy - Tomaszewska woli być ostrożna.
Ale sprawy według naszej wiedzy toczą się szybko. Rodzina skompletowała już dokumenty, które trafią do tłumacza, a następnie do odpowiednich polskich instytucji. I wiele wskazuje na to, że już wkrótce obrońca Aston Villi może być do dyspozycji selekcjonera polskiej kadry.
Właśnie dlatego Puchacz nie gra w Bundeslidze
Paulo Sousa o ewentualnym powołaniu Casha
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: co tam się stało?! Po trzech sekundach prowadzili 1:0