To nie przypadek, że właśnie ten piłkarz otwiera tę listę. Do dziś, umieszczając obok siebie słowa "Zahorski" i "reprezentacja" wielu ogarnia pusty śmiech. Zahorski nie strzelił żadnej bramki w ligowym spotkaniu w barwach przeciętnego Górnika Zabrze w sezonie, w którym został powołany po raz pierwszy przez Leo Beenhakkera. Jakim więc cudem ten zawodnik trafił do reprezentacji Polski i jakby tego było mało, pojechał na Mistrzostwa Europy 2008? To pytanie zadawał sobie niejeden kibic oraz ekspert piłkarski. Odpowiedź na nie znał jedynie Leo Beenhakker. Może chodziło o wzrost? W końcu napastnicy powołani na Euro nie dysponowali jakimiś szczególnie dobrymi warunkami fizycznymi. A może Zahorski miał się okazać asem z rękawa? Mógł się okazać. Pojawił się na placu gry w drugiej połowie spotkania z Chorwacją w finałach Euro 2009. W 88. minucie zmarnował sytuację sam na sam z chorwackim bramkarzem. W sumie za kadencji Leo rozegrał 13 spotkań i strzelił jednego gola.
Piłkarz Górnika Zabrze, który w kadrze zagrał pięciokrotnie, podczas powołań na Mistrzostwa Europy 2008 był wymieniany jednym tchem przez kibiców jako ten, który nie ma najmniejszych szans na wyjazd do Austrii i Szwajcarii. Grając w mocno przeciętnym klubie, jakim jest Górnik Zabrze, Pazdan odpowiedzialny był głównie za tak zwaną "czarną robotę" i to najprawdopodobniej zgubiło kibiców w swoich typowaniach. Nasz selekcjoner jednak dostrzegł w tym zawodniku potencjał i ku zdumieniu wszystkich powołał go na szwajcarsko-austriacką imprezę. Tylko po co? Żeby się ograł na wielkiej imprezie czy żeby pomóc drużynie? Na to pytanie odpowiedzi już nigdy nie poznamy, bo Pazdan na Euro nie zagrał ani minuty. Drużynie więc mógł pomóc, ale tylko poza boiskiem w sprawach bliżej nieznanych. Po mistrzostwach słuch po młodym zawodniku z Zabrza w kadrze zaginął, dodatkowo po beznadziejnym sezonie w lidze Górnik Zabrze spadł z Ekstraklasy po blisko trzydziestu latach nieprzerwanej gry w najwyższej klasie rozrywkowej w Polsce.
Zawodnik, który w kadrze pojawił się znikąd. Kibicom polskiej ligi pokazał się w meczu przeciwko Lechii Gdańsk, w którym zdobył trzy bramki, co w przypadku obrońcy jest ewenementem na skalę światową. Graczem bardzo przeciętnej Polonii Bytom zainteresował się wtedy selekcjoner Leo Beenhakker, który dał mu szansę występu w czterech meczach towarzyskich. Ostatnio zagrał podczas "wycieczki do RPA" przeciwko gospodarzom przyszłych Mistrzostw Świata - Irakiem. Jednak słowo "zagrał" jest w tym przypadku nieco na wyrost, ponieważ Komorowski dostosował się wtedy poziomem do całej naszej kadry. Po przenosinach do Legii Warszawa defensor rodem z Pabianic nie pojawiał się już tak często na boisku jak podczas gry w Polonii. Strata miejsca w składzie w klubie równała się z tym, że selekcjoner kadry przestał się tak mocno interesować losem piłkarza. Nie przeszkodziło to jednak w kilkakrotnym powołaniu go na słynną już listę rezerwową Beenhakkera. Zawodnikowi Legii będzie bardzo ciężko wrócić do reprezentacji Polski po odejściu Holendra, który powoływał tego zawodnika, pomimo iż ten nigdy swoją grą nie prezentował international level.
Czas na zagraniczny akcent w polskiej reprezentacji piłkarskiej, co stało się ostatnimi czasy tak modne. Do gry w zespole biało-czerwonych pali się mnóstwo piłkarzy - imigrantów, ale czy naprawdę polska piłka upadła tak nisko, aby od razu powoływać do kadry każdego grajka, który publicznie zgłosi swój akces? Tym bardziej, jeśli ów grajek nie ma miejsca w kadrze swojego klubu. O Sebastianie Tyrale polscy kibice usłyszeli dopiero wówczas, kiedy odmówił występów w młodzieżowej reprezentacji Niemiec. Zanim to uczynił, rozegrał 37 spotkań dla naszych zachodnich sąsiadów w kategoriach wiekowych U18 i U19, strzelając 22 gole. Nic zatem dziwnego, że obwołano go wielką nadzieją polskiego futbolu. Szybko się jednak okazało, że pisanie o nim jako o przyszłym Messim było grubo przesadzone. Powołanie od Leo Beenhakkera dla urodzonego w Raciborzu pomocnika nadeszło w grudniu 2008 roku na zgrupowanie w Turcji. Zadebiutował w wygranym 1:0 towarzyskim spotkaniu z Serbią i… na tym zakończyła się jego dotychczasowa przygoda z polską reprezentacją. Dziś 21-latek gra w trzecioligowych rezerwach Borussii Dortmund i nie ma szans, żeby chociaż potrenować z pierwszym zespołem żółto-czarnych.
Kolejny z "ulubieńców" Leo Beenhakkera. Zawodnik notorycznie powoływany przez holenderskiego selekcjonera, jednak głównie spędzający mecze reprezentacji albo na liście rezerwowych albo na trybunach. Obrońca Cracovii Kraków w biało-czerwonych barwach zaprezentował się czterokrotnie, ale niczym szczególnym się nie wyróżnił, aby kibice mogli coś o nim więcej powiedzieć. Nie od dzisiaj wiadomo, że największą bolączką naszej kadry jest właśnie blok defensywny, ale nie wydaje się żeby obrońca właśnie drużyny z Krakowa był zbawieniem dla reprezentacji Polski. Pasy z Polczakiem w składzie w zeszłym sezonie traciły mnóstwo goli i utrzymały się w lidze tylko ze względu na degradację ŁKS-u. Nie wydaje się więc że zawodnik, który nie radzi sobie nawet w tragicznej lidze polskiej będzie potrafił zatrzymać zawodników klasy europejskiej.
Następny zawodnik, który pierwszy raz na obozie kadry pojawił się podczas zgrupowania w Turcji w grudniu 2008 roku. Można jeszcze zrozumieć chęć sprawdzenia najlepszego wówczas gracza Lechii Gdańsk na tymże zgrupowaniu. Trałkę zachwalał trener Michał Globisz, pod którego skrzydłami młody pomocnik grał w reprezentacjach juniorskich. Zachwalał go także drugi trener kadry, Rafał Ulatowski. - To jest przyszłość polskiej piłki - mówił zachwycony nim Don Leo. Czas jednak leci i jeśli tak ma wyglądać nasza przyszłość, to podziękujemy. Po transferze do Polonii Warszawa Trałka przygasł. Nie zawsze mieścił się w składzie Czarnych Koszul, a jeśli już grał, to mało było z niego pożytku. Tym dziwniejsze było powołanie go na mecze o być albo nie być dla kadry w eliminacjach do Mistrzostw Świata 2010 z Irlandią Północną i Słowenią. Sam zawodnik nie ukrywał, że jest bez formy, a mimo znalazł się w kadrze i to na tak ważne spotkania! Czy naprawdę… nie było lepszych?
"Jedenastka" najbardziej niezrozumiałych powołań Leo Beenhakkera według SportoweFakty.pl: Mariusz Pawełek - Tomasz Lisowski, Marcin Komorowski, Piotr Polczak, Adam Kokoszka - Piotr Piechniak, Michał Pazdan, Sebastian Tyrała, Łukasz Trałka, Grzegorz Bonin - Tomasz Zahorski.