Od momentu rozpoczęcia inwazji Rosji już kilka milionów osób uciekło z ogarniętej wojną Ukrainy do sąsiednich krajów. Najwięcej uchodźców dotarło do Polski, gdzie starają się rozpocząć nowe życie z dala od wojennych działań. Tego, co przeżyli nie zapomną już nigdy.
Część Ukraińców nie zdecydowała się jednak na ucieczkę z kraju. Tak było też z matką Andrija Szewczenki. Były selekcjoner reprezentacji Ukrainy wielokrotnie w ostatnich tygodniach powtarzał, że jego matka przebywała w Kijowie, który chciały zdobyć rosyjskie wojska.
Matka byłego piłkarza - Lubow Nikołajewna - nie chciała wyjechać z ojczyzny. Szewczenko mówił, że chciał ją ewakuować, ale kobieta się na to nie zgadzała. Sytuacja się jednak zmieniła i najbliżsi sportowca wyjechali z Ukrainy.
ZOBACZ WIDEO: Jaka przyszłość Krychowiaka w kadrze? "Stary wilk nie wyleniał"
- Moja mama była w domu przez 20 dni, ale jej stan zdrowia się pogorszył. Postanowiliśmy ją zabrać z Ukrainy. Moja siostra wraz z mamą wsiadły do samochodu, wzięły dwa psy i pojechały do Użhorodu na granicy ukraińsko-słowackiej. Tam się zatrzymały, przekroczyły już granicę i dotarły do Włoch - powiedział w rozmowie z "Ukraińską Prawdą".
- Do jednej z eksplozji doszło dosłownie obok miejsca, w którym przebywała moja rodzina. Pierwsze dni były bardzo trudne, ale teraz wszystko jest już w porządku. Mama i siostra nie chciały wyjeżdżać - dodał Szewczenko, który opowiedział, że jego rodzinny dom znajduje się tuż pod Kijowem.
Sam piłkarz dodał, że przyjął dwie rodziny uchodźców z Ukrainy. Legendarny piłkarz jest w Londynie, gdzie stara się pomóc kolejnym rodakom uciekającym przed atakami Rosjan.
Czytaj także:
Tak w Meksyku zareagowali na wylosowanie Polski
Potężne zamieszanie wokół rywala polskich piłkarzy na MŚ. Chodzi o narkotyki!