Kontrowersje przed meczem Legii z Dynamem. Przeciwko tym braciom protestują kibice obu klubów
Bracia Grigorij i Igor Surkisowie, którzy od 1993 roku rządzą Dynamem Kijów budzą spore kontrowersje. Kibice zarzucają im, że uciekli z kraju w dniu wybuchu wojny i oskarżają o prorosyjską postawę.
Pierwsi głos zabrali kibice Legii, którzy zamierzają zbojkotować towarzyski mecz. "Wedle przedstawionych przez kibiców Dynama wiarygodnych dowodów i informacji, właściciele Dynama, bracia Surkis, prezentują od zawsze postawy prorosyjskie, współpracują z rosyjskimi politykami i lobbystami" - to część oświadczenia grupy fanów mistrza Polski.
Od 1993 roku jednym z najbardziej utytułowanych ukraińskich klubów rządzą bracia Surkisowie. W ubiegłym roku "Forbes" umieścił ich na 41. miejscu w rankingu najbogatszych Ukraińców. Ich majątek szacuje na 260 mln dolarów. Po uzyskaniu przez Ukrainę niepodległości założyli koncern przemysłowo-finansowy "Sławutycz".
ZOBACZ WIDEO: Z Pierwszej Piłki #05: Silna grupa, w której się nas boją. Szukamy sparingpartneraWraz z rozkręcaniem biznesu angażowali się w ukraiński sport. Od 1993 Grigorij rządził Dynamem Kijów, a kiedy trzy lata później został prezesem Zawodowej Ligi Piłkarskiej Ukrainy, przekazał rządy w klubie młodszemu bratu, Igorowi. Zaczynał jako bramkarz SKA Odessa i Dynama Kijów.
"Cudowna siódemka"
Na europejskie salony piłkarskie starszy z Surkisów wszedł w 2000 roku. Wtedy został szefem Federacji Futbolu Ukrainy. Na tym stanowisku odegrał ogromną rolę dla ukraińskiego i... polskiego sportu.
Zaczęło się w 2003 roku. Wtedy zaproponował Polsce organizację mistrzostw Europy w 2012 roku. Propozycję złożył wiceprezesowi PZPN, Adamowi Olkowiczowi i prezesowi, Michałowi Listkiewiczowi.
- Gdy pierwszy raz o tym usłyszałem, zapytałem go, czy czegoś nie wypił. Zaśmiał się, a ja przecież wiedziałem, że jest abstynentem. Wróciłem i przekazałem tę propozycję panu Michałowi Listkiewiczowi. Na początku wydawało się to jak science-fiction - mówi nam Adam Olkowicz, który został potem dyrektorem spółki Euro 2012.
Surkis wiedział, że potrzebuje partnera do zorganizowania mistrzostw. Jednak Polska nie była jedyną opcją, którą rozważał ukraiński biznesmen. W książce Renaty Włoch "Globalne przez narodowe. Euro 2012 w Polsce" czytamy:
"Surkis posunął się nawet do złożenia bezpośredniej propozycji rosyjskiemu premierowi, Władimirowi Putinowi, w trakcie spotkania na szczycie Kuczma-Putin w Jałcie w lipcu 2004 r. Podobno jednak "Putin zgasił Surkisa wyznaniem, że «lubi Polskę i Aleksandra Kwaśniewskiego» oraz dumnym zapewnieniem, że Rosja «nie będzie zbierać tego, co komuś upadło»."
Michał Listkiewicz, ówczesny prezes PZPN o Surkisie mówi nam tak: - To człowiek o niesłychanie mocnej pozycji. Pewny siebie, otoczony ochroniarzami, przyjmował w imponujących biurach. Było widać, że miał mocną pozycję w społeczeństwie.
Euro w Polsce i Ukrainie okazało się dużym sukcesem. - Z pomocą polskiego rządu i Unii Europejskiej zrobiliśmy ogromny skok - mówi Olkiewicz. - Półtora tysiąca zmodernizowanych linii kolejowych, nowe dworce, nowe porty lotnicze, nowe stadiony. Cała infrastruktura sportowa to cztery procent wydatków ze stu miliardów. Wszystko zostało na terenie naszego kraju i świadczy o okresie bardzo dynamicznego rozwoju - dodaje.Po historycznym turnieju, we wrześniu, Surkis zrezygnował z szefostwa krajową federacją. Do 2015 roku był w komitecie wykonawczym UEFA, a od 2013 był wiceprezydentem organizacji. - W kontekście ludzi ze Wschodu było to wtedy rzadkim zjawiskiem - podkreśla Olkiewicz.
Jednocześnie biznesmen utrzymał kontakty z Polską. Jesienią 2008 był gościem na kongresie PZPN, podczas którego wybierano następcę Listkiewicza. O stanowisko prezesa rywalizowali Grzegorz Lato, Zdzisław Kręcina i Zbigniew Boniek, którego kandydaturę forsował Ukrainiec.
- Bardzo proszę, żebyście nie traktowali tego, co robię, jako pogwałcenia demokracji. Od tego, jak wybierzecie, zależy nie tylko los Euro, ale i wasze życie. Niektórzy muszą zrezygnować ze swojego egoizmu. Najlepiej będzie wybrać człowieka Zachodu - mówił na kongresie Surkis cytowany przez "Rzeczpospolitą".
Listkiewicz wspomina: - Myślę, że Surkis dostał prośbę od Platiniego, by lobbował za Bońkiem. Źle to wyszło. Zostało to odebrane, jakby przyjechał car i kazał nam, jak mamy wybierać.
Rodzice chrzestni
W 2015 Surkis senior przestał udzielać się w środowisku piłkarskim. Przestał być wiceprezydentem UEFA, a Dynamem nadal zarządzał jego brat, Igor. To był moment, kiedy reaktywował karierę polityczną. Od 1998 do 2006 roku zasiadał w ukraińskim parlamencie. Wrócił trzy lata temu jako kandydat formacji "Opozycyjna Platforma - Za Życie" uznawanej za prorosyjską.
O prorosyjskie sympatie Grigorija Surkisa pytamy Polaków, którzy współpracowali z nim podczas organizacji Euro 2012.
Olkowicz: - Nie byłem uczestnikiem takich rozmów. W Europie nadeszła odwilż i każde państwo, które wchodziło w skład związku radzieckiego, poszło swoją drogą. Nie mogło przecież być inaczej. Myślę, że dopiero pomarańczowa rewolucja i aneksja Krymu sprawiły, że te podskórnie zagnieżdżone problemy wyszły na wierzch i doprowadziły do różnic ideowych.
Listkiewicz: - Zupełnie nie mówił o swoich poglądach. Ale miał do Rosjan ogromne pretensje, że odrzucili jego propozycję zorganizowania wspólnie mistrzostw. Było to takie obrażenie się i chęć pokazania, że pokaże Rosjanom, że bez nich można zrobić wielką imprezę.
Na czele ugrupowania, z którym Surkis wszedł do parlamentu w 2019 roku, stoi Wiktor Medwedczuk. Znali się jednak dużo wcześniej.
"Na początku lat 90. Hryhorij Surkis i jego brat Ihor nawiązali współpracę z Wiktorem Medwedczukiem. Pod egidą tego ostatniego funkcjonowało kilku rzutkich biznesmenów, sprawnie korzystających z potencjału "dzikiej" prywatyzacji. Grupę tę z czasem zaczęto określać mianem kijowskiej «cudnej siódemki»" - pisze Renata Włoch.
Rodzicami chrzestnymi córki Medwedczuka są Władimir Putin i żona byłego prezydenta Rosji, Dmitrija Miedwiediewa, Swietłana.
Rok temu "Rzeczpospolita" zapytała go, co sądzi o słowach Joe Bidena, który nazwał Putina "zabójcą". - Kategorycznie nie zgadzam się z Bidenem i uważam, że będąc prezydentem Stanów Zjednoczonych, nie powinien wypowiadać się w taki sposób o prezydencie Rosji. Mam do niego wielki szacunek - mówił ukraiński oligarcha. Po wybuchu wojny amerykański prezydent wypowiedział się jeszcze ostrzej i określił Putina "zbrodniarzem wojennym".
Prawie 18 mln dolarów w gotówce
Do dzisiaj 72-letni Grigorij Surkis nie skomentował rosyjskiej agresji na Ukrainę. Według portalu "Ukraińska Prawda", bracia Surkisowie w dniu wybuchu wojny przekroczyli granicę z Węgrami w dwóch luksusowych samochodach. Według relacji serwisu zdążyli zabrać ze sobą najbliższą rodzinę i 17,6 mln dolarów w gotówce. Do tego 3 i 15 marca Surkis senior nie był widziany podczas obrad ukraińskiego parlamentu.
Rzecznik 63-letniego Igora Surkisa zaprzeczył informacjom o ucieczce. Z kolei ukraińskie służby wszczęły postępowanie karne przeciwko inspektorom zakarpackiego urzędu celnego, którzy mieli przepuścić przez granicę samochody oligarchów bez kontroli.
Młodszy z braci potępił rosyjską agresję w połowie marca. - Federacja Rosyjska dokonała nieuzasadnionej, brutalnej agresji militarnej na Ukrainę. Ludność cywilna, infrastruktura i nasze wojsko są niszczone. Teraz cały nasz kraj jest bohaterem! - mówił na łamach oficjalnej strony Dynama. Zapewnił też, że klub finansuje środki na leki i operacje dla rannych cywilów i żołnierzy.
W wątpliwość poddają to kibice Dynama. "Lista instytucji otrzymujących pomoc wygląda co najmniej dziwnie. Żadnych zdjęć ani innych informacji. Klub po prostu usunął się w cień" - czytamy w ich oświadczeniu na "Telegramie".
Legia reaguje
Dlatego kibice Legii mają wątpliwości dotyczące współpracy z Dynamem. "Do władz Legii apelujemy zaś o przekazanie dochodu z tego meczu na konto sprawdzonej fundacji, a nie zasilanie Dynama Kijów i prorosyjskich braci Surkisów" - przekazują w oświadczeniu.
Dzień po nim swoje stanowisko opublikowała Legia. Klub poinformował, że przygotowane przez jej fundację zbiórki i akcje wesprą osoby pokrzywdzone przez wojnę, a dodatkowe środki przekaże ukraińskiej ambasadzie w Warszawie.
Euro 2012 dla Polski i Ukrainy, czyli dzień, który zmienił Polskę
Wszystkim wydawało się, że wojna zaraz się skończy. A potem uderzyła pierwsza rakieta