"Mega babol" w polskim klasyku. Z tego sędzia się nie wybroni [WIDEO]

Twitter / Canal+ Sport / Na zdjęciu: interwencja Lindsaya Rose
Twitter / Canal+ Sport / Na zdjęciu: interwencja Lindsaya Rose

Piłkarze Lecha Poznań mieli słuszne pretensje do sędziego Damiana Sylwestrzaka po meczu z Legią Warszawa (1:1). Marcin Borski nie ma wątpliwości - "Kolejorzowi" należał się rzut karny.

Bez względu na sytuację w tabeli, spotkania Lecha Poznań z Legią Warszawa zawsze wzbudzają ogromne emocje. Nie inaczej było w tym przypadku. W sobotę zespół Macieja Skorży zamierzał wykorzystać potknięcie Pogoni Szczecin.

Poznańska drużyna prowadziła od 30. minuty. Lubomir Satka odnalazł się pod bramką rywali i umieścił piłkę w siatce. Radość gospodarzy nie trwała jednak długo, bo 10 minut później Rafael Lopes kapitalnym strzałem głową doprowadził do wyrównania.

Nie brakowało emocji w ligowym klasyku. Do samego końca podopieczni Skorży walczyli o komplet punktów. W piątej minucie doliczonego czasu Lindsay Rose powiększył obrys ciała i ewidentnie zagrał piłkę ręką. VAR nie zareagował. Po chwili zabrzmiał ostatni gwizdek Damiana Sylwestrzaka.

"Czyli dobrze widziałem na żywo. Nie ma wątpliwości. Mega babol, ale głównie zespołu VAR. Powinni uprzedzić sędziego, że przed zakończeniem będą sprawdzać. Na dziś KS PZPN jest na dnie..." - skomentował Marcin Borski w mediach społecznościowych.

Były sędzia FIFA i obserwator UEFA nie zostawił suchej nitki na asystentach Sylwestrzaka. Borski skrytykował również Kolegium Sędziów PZPN.

Błąd arbitra może w pewnym stopniu wpłynąć na walkę o mistrzostwo Polski. Lech zdobył tylko jeden punkt, ale wrócił na fotel lidera PKO Ekstraklasy.

Czytaj także:
Trzech Polaków w starciu w Serie A. Zabrakło konkretu
Rywal osłabiony, a trener Warty Poznań wcale się nie cieszy. Mówi dlaczego

ZOBACZ WIDEO: Mocne sparingi Polaków przed mundialem w Katarze. "Trochę się tych meczów boję"

Źródło artykułu: