Liverpool - Manchester United: to była demolka

PAP/EPA / PETER POWELL / Na zdjęciu: Bruno Fernandes
PAP/EPA / PETER POWELL / Na zdjęciu: Bruno Fernandes

To był absolutnie genialny mecz w wykonaniu piłkarzy Liverpoolu. Manchester United był bezradny na Anfield. Gospodarze odnieśli pewne i zasłużone zwycięstwo 4:0, dzięki któremu - przynajmniej na chwilę - zasiedli w fotelu lidera Premier League.

Nie było wzajemnego badania się, jakiegoś wyczekiwania. Liverpool od razu wziął się do roboty i wrzucił piłkarzy Manchesteru United na niezłą karuzelę.

Karuzela dla normalnego człowieka oznacza jednak rozrywkę, przeżycie czegoś niezwykłego, a dla zawodników z Manchesteru to były istne cierpienia przez niemal pełne 90 minut. Goście nie potrafili zrobić na Anfield pół akcji, o oddawaniu strzałów nawet nie wspominając. Oni kompletnie nie radzili sobie z wysokim pressingiem i długimi fragmentami mieli problem z wyjściem z własnej połowy.

Liverpool zagrał kapitalnie. Nie było słabego ogniwa. Wszystko się zazębiało. Alisson był bezrobotny, obrona nie została wystawiona na poważną próbę i wszystko tak naprawdę rozegrało się w środku pola. Tam trio z Liverpoolu grało koncert, a prawdziwym szefem był Thiago Alcantara. To przez niego przechodziło większość akcji, to on dyktował tempo gry, a swoimi niekonwencjonalnymi podaniami siał spustoszenie w defensywie Czerwonych Diabłów.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: awantura na boisku. Trener posunął się za daleko

Jednak Hiszpan mimo tak fantastycznego występu i tak wcielił się tylko w rolę postaci drugoplanowej. Błyszczeli bowiem też inni. Już w piątej minucie po doskonałej akcji prowadzenie gospodarzom dał Luis Diaz, który z pięciu metrów wykończył precyzyjne dogranie Mohameda Salaha. Później Egipcjanin dorzucił jeszcze trafienie w sytuacji sam na sam z Davidem de Geą, natomiast tu kluczowe było bajeczne podanie na jeden kontakt Sadio Mane. Obrona United stała i się przyglądała.

W ekipie gości nie wystąpił pogrążony w żałobie po śmierci syna Cristiano Ronaldo. Zresztą, gdy na zegarze rozpoczęła 8. minuta, wszyscy kibice na stadionie, bez podziału na konkretne drużyny, zaczęli bić brawo. To był bardzo przejmujący obrazek. Coś, co trudno opisać.

Czy Manchester United zagrałby lepiej, mając w składzie Portugalczyka? Trudno powiedzieć, natomiast jest to wątpliwe, patrząc na dyspozycję Liverpoolu. Co prawda w drugiej połowie gospodarze nieco spuścili z tonu, jakby zdjęli nogę gazu, natomiast niewiele to zmieniło. Manchester się wyszumiał, a potem kolejne dwa ciosy zadali piłkarze w czerwonych koszulkach. I to po dwóch kontratakach. Najpierw trafił Mane, potem poprawił Salah i goście wyjechali z Anfield z bagażem czterech goli.

Po tej wygranej podopieczni Juergena Kloppa awansowali na pierwsze miejsce w tabeli Premier League, choć oczywiście Manchester City ma jeszcze do rozegrania swój mecz z Brighton and Hove Albion (środa, godz. 21). Walka o tytuł mistrzowski będzie pasjonująca do ostatniej kolejki.

Liverpool FC - Manchester United 4:0 (2:0)
1:0 Luis Diaz 5'
2:0 Mohamed Salah 22'
3:0 Sadio Mane 68'
4:0 Mohamed Salah 85'

Składy:

Liverpool: Alisson - Trent Alexander-Arnold, Joel Matip, Virgil van Dijk, Andrew Robertson - Fabinho (86' James Milner), Jordan Henderson, Thiago Alcantara (80' Naby Keita) - Mohamed Salah, Sadio Mane, Luis Diaz (70' Diogo Jota).

Manchester United: David de Gea - Phil Jones (46' Jadon Sancho), Harry Maguire, Victor Lindelof - Aaron Wan-Bissaka, Paul Pogba (10' Jesse Lingard), Nemanja Matić, Diogo Dalot - Bruno Fernandes, Marcus Rashford, Anthony Elanga (83' Hannibal Mejbri).

Żółte kartki: Keita (Liverpool) oraz Mejbri, Bruno Fernandes (Manchester United).

Sędzia: Martin Atkinson.

#DrużynaMZRPBramkiPkt
1 Manchester City 38 29 6 3 99:26 93
2 Liverpool FC 38 28 8 2 94:26 92
3 Chelsea FC 38 21 11 6 76:33 74
4 Tottenham Hotspur 38 22 5 11 69:40 71
5 Arsenal FC 38 22 3 13 61:48 69
6 Manchester United 38 16 10 12 57:57 58
7 West Ham United 38 16 8 14 60:51 56
8 Brighton and Hove Albion 38 13 14 11 43:44 53
9 Leicester City 38 14 10 14 62:59 52
10 Wolverhampton Wanderers 38 15 6 17 38:43 51
11 Newcastle United 38 13 10 15 44:62 49
12 Crystal Palace 38 11 15 12 50:46 48
13 Brentford FC 38 13 7 18 48:56 46
14 Aston Villa 38 13 6 19 52:54 45
15 Everton 38 11 6 21 43:66 39
16 Southampton FC 38 9 12 17 43:68 39
17 Leeds United 38 9 11 18 42:79 38
18 Burnley FC 38 7 14 17 34:53 35
19 Watford FC 38 6 5 27 34:77 23
20 Norwich City 38 5 7 26 23:84 22

CZYTAJ TAKŻE:
Milik rozwiał wątpliwości. Wystarczyły trzy słowa
Wicemistrz olimpijski zaskakuje w sprawie transferu Roberta Lewandowskiego. "To nie zdecyduje"

Komentarze (7)
avatar
WPjestglupie
20.04.2022
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
To że był to pogrom to nie sposób się nie zgodzić. Ale wp jak zawsze wie lepiej nie oglądając nawet meczu, bo MU jednak ze 2-3 akcje pociągnęło. Ale tak to jest jak pisze się relacje na podstaw Czytaj całość
avatar
Emer
20.04.2022
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Gdyby grał Ronaldo, wynik byłby wyższy…. Dla Liverpoolu. Gwiazdy MU bezradne jak dzieci. Ten Mejbri z burzą włosów kompletnie nic nie umie. Potrafi tylko faulować. Pogba dobrze, że grał tylko k Czytaj całość
avatar
Liverok
20.04.2022
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Rangnik nie sprostał zadaniu, już za OGS grali lepiej. LFC jest w formie i dużo jeszcze może, na pewno jeszcze wygra jakiś finał. 
avatar
Nautilus
19.04.2022
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Nie wiem co się dzieje z Manchesterem United, ale od kiedy przyszedł Ronaldo Manchester gra słabiej. O ile Villareal notuje drugi półfinał, tak Manchester nie może stanąć na nogi. 
avatar
Husarzyk
19.04.2022
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Liverpool, Liverpool, Liverpool