Ostatni Der Klassiker "Lewego"? Na to pytanie musi sobie odpowiedzieć Polak

Getty Images / Stuart Franklin / Na zdjęciu: Robert Lewandowski
Getty Images / Stuart Franklin / Na zdjęciu: Robert Lewandowski

- Pół roku temu nawet sobie nie wyobrażałem, że Robert może odejść z Bayernu. Dziś wydaje się to już bardzo realne - mówi Artur Wichniarek. Były reprezentant Polski mówi też, co może być kluczowe w kontekście przyszłości kapitana Biało-Czerwonych.

Nie to, ile Robert Lewandowski strzeli w sobotę goli, ale czy zostanie w Bundeslidze na przyszły sezon, jest jednym z najważniejszych pytań przed Der Klassikerem. To jedno z hitowych starć niemieckiej Bundesligi między Bayernem Monachium a Borussią Dortmund (godz. 18:30).

Obie ekipy zdominowały niemiecką ligę w ostatnich trzech dekadach. W tym czasie tylko cztery razy mistrzem zostawał ktoś inny. Jednak od 2013 roku Bayern nie oddaje pierwszego miejsca. Jeśli w sobotę pokona BVB, zapewni sobie dziesiąte z rzędu mistrzostwo.

Na cztery kolejki przed końcem sezonu niemal pewny jest też tytuł króla strzelców dla "Lewego". Jego dotychczasowy wynik to 32 gole - o 12 więcej od drugiego Patrika Schicka i 14 od trzeciego Erlinga Haalanda. W sobotę Polak powalczy o powiększenie przewagi nad rywalami, a w przyszłym tygodniu ma zacząć rozmowy z Bayernem (więcej o nich TUTAJ). To one mają przesądzić o przyszłości jednego z najlepszych piłkarzy świata w Niemczech.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Ibrahimović nie przestaje zadziwiać. To nie fotomontaż!

Maciej Siemiątkowski, WP SportoweFakty: Wyobraża pan sobie, że może to być ostatni Der Klassiker Lewandowskiego?
Artur Wichniarek, były reprezentant Polski, ekspert ligi niemieckiej:

Pół roku temu nawet sobie nie wyobrażałem, że Robert może odejść z Bayernu. Podobnie jak tego, że Bayern może w ogóle rozważać swoją przyszłość bez niego. Dziś wydaje się to bardzo realne, bo podstawowi gracze podpisują kontrakty w ten sposób, że idą klubowi na rękę. Według wielu mediów Thomas Mueller i Manuel Neuer już zgodzili się na przedłużenie o rok. Nie sądzę, żeby Robert i jego otoczenie byli na tyle łaskawi, by pójść na odstępstwa i przestać domagać się trzyletniej umowy. On jest w znakomitej formie i zdaje sobie sprawę, że jeśli nie dogada się z Bayernem, to porozumie się z innymi klubami, które dadzą mu takie warunki, jakie chce.

Czy Barcelona, o której mówi się najwięcej w kontekście transferu Polaka, to odpowiedni kierunek?

Podczas kadencji Xaviego Barcelona mocno się zmieniła. Jeszcze pół roku temu, gdy trenerem był Ronald Koeman, nie byłoby pewnie tematu ściągnięcia Roberta. Zmiana szkoleniowca i ruchy w zimowym oknie transferowym sprawiły, że Barcelona zaczęła grać lepiej. W projekcie Xaviego będą nadal zdarzać się takie potknięcia jak porażka z Eintrachtem w ćwierćfinale Ligi Europy czy wpadka z Kadyksem w La Liga, ale w następnych sezonach Barcelona będzie chciała walczyć o wygranie Ligi Mistrzów. Nie jest jednak to klub, który może zagwarantować Robertowi więcej trofeów niż Bayern. Z kolei monachijczycy muszą przeanalizować swoje trzy ostatnie okna transferowe, które moim zdaniem były nietrafione. Klub na pewno będzie chciał się wzmocnić.

Co zatem może być kluczowe przy podjęciu decyzji o przyszłości?

Robert musi odpowiedzieć sobie na pytanie - który klub zagwarantuje mi więcej pucharów? Obie ekipy zaoferują mu podobne pieniądze. Barcelona pewnie będzie skłonniejsza zaoferować mu też trzyletni kontrakt, który jest kością niezgody między Polakiem a Bayernem.

Czy zawirowania z kontraktami największych gwiazd i odpadnięcie z Ligi Mistrzów mogą wpłynąć na formę Bayernu w hitowym starciu z Borussią Dortmund?

Mecze z Borussią były ostatnio takimi momentami, w których Bayern pokazywał swoją klasę. W Dortmundzie od prawie dziesięciu lat marzą o tym, by ich zdetronizować i zdobyć mistrzostwo. Ostatni raz udało się to Borussii Juergena Kloppa w 2012 roku. Bayern jest wprawdzie zajęty negocjowaniem kontraktów z Muellerem, Neuerem i Lewandowskim, ale zmaga się też z niepokojami w szatni. Niezrozumiałe wydaje się nieprzedłużenie umowy z Niklasem Suele czy odejście za darmo rok temu lubianego w zespole Davida Alaby. Może to wpływać na formę zespołu i powoduje rysy na pomniku, który budują sobie działacze i piłkarze Bayernu w ostatnich latach.

Ewentualna wygrana nad Borussią przypieczętuje ich kolejne, dziesiąte, mistrzostwo. Z jednej strony będzie wielka radość, z drugiej - czas, w którym trzeba będzie zacząć analizę problemów, które sprawiły, że zespół drugi raz z rzędu odpadł w ćwierćfinale Ligi Mistrzów. Nie była to wprawdzie katastrofa, ale myślę, że planowali co najmniej półfinał.

Dlaczego mimo tylu problemów Bayernu na finiszu sezonu, nikt nie stawia w roli faworyta Borussii?

Sama jest sobie tego winna. Gra nierówno, choć ma silną i utalentowaną kadrę. Z takimi zawodnikami jak Erling Haaland, Jude Bellingham, Giovanni Reyna czy Mats Hummels, powinni przerwać hegemonię Bayernu w Bundeslidze. Podobnie wygląda to w ich bezpośrednich starciach (ostatni raz BVB pokonała Bayern w sierpniu 2019 roku w Superpucharze Niemiec 2:0, w Bundeslidze - w listopadzie 2018 roku 3:2). Dlatego choć Bayern wydaje się być w dołku, to nadal jest faworytem.

Do tego BVB przyjedzie do Monachium bardzo osłabiona. Wielu zawodników jest kontuzjowanych - m.in. pomocnik Axel Witsel i podstawowy bramkarz Gregor Kobel. Skład będzie eksperymentalny. Już w poprzednim meczu z Wolfsburgiem widzieliśmy 17-letniego Toma Rothe'a, który zdobył bramkę w debiucie. Również na takich zawodników będzie musiał postawić w sobotę Marco Rose, bo zabraknie wielu podstawowych graczy.

Jak radzi sobie Rose w debiutanckim sezonie w Borussii?

Wprawdzie w Bundeslidze jego drużyna jest druga, ale odpadnięcie z St. Pauli w Pucharze Niemiec i odpadnięcie z Ligi Mistrzów w fazie grupowej sprawiają, że jest mocno krytykowany. Taki mecz jak Der Klassiker może dać mu trochę spokoju. Dlatego myślę, że będzie to ciekawe spotkanie, bo jest w nim wiele podtekstów.

Jednym z nich jest rywalizacja Lewandowskiego z Haalandem.

Lewandowski niejednokrotnie w bezpośredniej rywalizacji pokazał Haalandowi, że jest bardziej ukształtowanym napastnikiem. Norweg musi jeszcze nabrać doświadczenia i poprawić kilka elementów - grę głową, rozgrywanie tyłem do bramki, lepiej opanować grę kombinacyjną i poprawić przygotowanie fizyczne, bo często dopadają go kontuzje. Sam zresztą powiedział, że patrzenie na Lewandowskiego i próby doścignięcia go w klasyfikacji strzelców są deprymujące. Jeśli strzeli jednego gola, to "Lewy" trafi dwa razy i tak non stop. Patrząc na tę rywalizację przez pryzmat goli, nadal widać dużą różnicę jakości. Jednak dużym plusem Haalanda jest wiek - to młody chłopak z ogromnym talentem, który wiele razy pokazał na boisku. Rywalizacja tych napastników doda smaku Klasikkerowi.

On może rozwiązać problemy reprezentacji. Niedawno nikt by w to nie uwierzył

Źródło artykułu: