Na Stamford Bridge w Londynie w niedzielę oglądaliśmy wielkie emocje. Tamtejsza Chelsea FC podejmowała West Ham United. The Blues przez długi czas nie byli w stanie strzelić gola przyjezdnym i na tablicy utrzymywał się wynik 0:0.
W 87. minucie po faulu Craiga Dawsona okazję z rzutu karnego miał Jorginho. Kapitalną obroną popisał się Łukasz Fabiański i zawodnicy przyjezdnych mogli mieć dalej nadzieje na remis. Rozwiała je bramka Christiana Pulisicia w 90. minucie i ostatecznie gospodarze wygrali 1:0.
- Zaczęliśmy bardzo dobrze przeciwko naprawdę silnej drużynie. Porażka w ten sposób na pewno jest bolesna - powiedział po meczu dla klubowych mediów bramkarz West Ham Łukasz Fabiański.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: gość ma niezłą parę w rękach! To rekord świata?
Polak jednak liczył na więcej. - Wszystko zdarzyło się w ostatnich dziesięciu minutach. Graliśmy w dziesiątkę, ale udało nam się nie stracić gola po rzucie karnym. Mieliśmy nadzieję, że nasz wysiłek zostanie nagrodzony - ocenił były reprezentant Polski.
Dobra postawa graczy West Ham zasługuje na uwagę także dlatego, że trener dał okazję odpocząć aż sześciu zawodnikom z podstawowego składu. Stało się tak, ponieważ w czwartek zagrają mecz półfinałowy Ligi Europy z Eintrachtem Frankfurt. Stawka jest wysoka, bowiem zwycięzca rozgrywek ma zapewnione miejsce na przyszły sezon w Lidze Mistrzów, a po niedzielnej porażce, szanse West Ham na czołową czwórkę Premier League są już tylko iluzoryczne.
- To świadczy o naszym duchu zespołowym. Każdy zna naszą sytuację, bo gramy jeszcze przecież w Lidze Europy. Trener stara się zbalansować drużynę w taki sposób, że daje szanse innym zawodnikom. Część z nich nawet nie myślała, że dostanie okazję, by zagrać w takim meczu. Zasłużyli sobie jednak na to i zaprezentowali się bardzo dobrze - zakończył Łukasz Fabiański.
Czytaj więcej:
Gwiazda Chelsea na wylocie. Nie chce rekordowego kontraktu
Borussia ma wielki talent. Dostanie szansę, by zatrzymać "Lewego"?