Ogromne pustki na PGE Narodowym. Policja nie wpuszcza kibiców

Policja zastosowała się do opinii Państwowej Straży Pożarnej i decyzji władz Warszawy i nie wpuściła na PGE Narodowy kibiców Lecha, którzy chcieli wnieść oprawy przekraczające zalecane wymiary. Oburzenia sytuacją nie krył prezes PZPN Cezary Kulesza.

Marcin Jaz
Marcin Jaz
trybuny stadionu PGE Narodowy PAP / Leszek Szymański / Na zdjęciu: trybuny stadionu PGE Narodowy
Miasto stołeczne Warszawa zgodziło się na organizację imprezy masowej, jaką jest finał Pucharu Polski, na PGE Narodowym tylko pod warunkiem ograniczenia wielkości flag. Swoją decyzję oparło na negatywnej opinii Komendy Głównej i Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej ws. wnoszenia flag i banerów.

Obawiano się, że w sektorówkach zostaną ukryte środki pirotechniczne, których odpalenie będzie później stanowić zagrożenie dla uczestników widowiska i samego obiektu. Jako przykład podaje się finał Arka Gdynia - Legia Warszawa z 2018 r., kiedy rakietnicami uszkodzono konstrukcję dachu stadionu.

Interwencja PZPN i złożenie odwołania w tej sprawie nie przyniosły zmian.

"Polski Związek Piłki Nożnej informuje, że Samorządowe Kolegium Odwoławcze (SKO) utrzymało w mocy decyzję Prezydenta m.st. Warszawy dotyczącą niedopuszczenia przez organizatora meczu finałowego Fortuna Puchar Polski Lech Poznań – Raków Częstochowa do używania banerów lub flag o wymiarach większych niż 2m x 1,5m - tak brzmiał oficjalny komunikat PZPN.

Zgodnie z tym policja nie powinna wpuszczać kibiców posiadających większe flagi i oprawy. Tak też postąpiła, blokując bramy prowadzące na trybunę za bramką, która była przeznaczona dla fanów drużyny z Poznania.

Zachowanie policji rozwścieczyło kibiców Lecha, którzy tłumnie przyjechali do Warszawy, by kibicować piłkarzom "Kolejorza". Mówi się o 13 tysiącach osób pod stadionem. Zaczęli domagać się wpuszczenia ich na stadion, krytykować decyzję władz Warszawy oraz obrażać policję. Słychać było też gwizdy spod stadionu oraz z innych sektorów wzdłuż boiska, na których zasiedli fani z Wielkopolski z niezorganizowanych grup kibicowskich. Mieszały one się z głośnym dopingiem prowadzonym spod bram PGE Narodowego.

Dochodzą też głosy o użyciu gazu łzawiącego przez policję i próbie szarpania bram.
Trybuna PGE Narodowego, na której mieli zasiąść fanatycy Lecha Poznań podczas finału Pucharu Polski, pozostała pusta. Fot.: Własne Trybuna PGE Narodowego, na której mieli zasiąść fanatycy Lecha Poznań podczas finału Pucharu Polski, pozostała pusta. Fot.: Własne
W trakcie spotkania kibice Rakowa nie kryli niezadowolenia z podejścia policji do kibiców Lecha, wyrażając je wulgarnymi przyśpiewkami.

Zniesmaczenia i oburzenia zaistniałą sytuacją nie krył prezes PZPN Cezary Kulesza. "Stanowisko Kom. Miejskiej PSP o zakazie wnoszenia większych flag uderza w piękno sportu, jest niezrozumiałe i powoduje więcej szkód niż pożytku" - oznajmił na Twitterze. Jednocześnie zagroził, że w przyszłości finał PP może nie być organizowany w Warszawie.

Relacja na żywo z finału Pucharu Polski jest dostępna TUTAJ.

Czytaj też:
Zachowanie "Lewego" niepokoi dziennikarzy
FIFA ukarała PZPN

ZOBACZ WIDEO: "Z Pierwszej Piłki". Wiemy, co Bayern zaproponuje Lewandowskiemu. Polak nie będzie zadowolony!
Czy decyzja o niewpuszczeniu kibiców na trybuny za zbyt duże oprawy była słuszna?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×