Miasto stołeczne Warszawa zgodziło się na organizację imprezy masowej, jaką jest finał Pucharu Polski, na PGE Narodowym tylko pod warunkiem ograniczenia wielkości flag. Swoją decyzję oparło na negatywnej opinii Komendy Głównej i Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej ws. wnoszenia flag i banerów.
Obawiano się, że w sektorówkach zostaną ukryte środki pirotechniczne, których odpalenie będzie później stanowić zagrożenie dla uczestników widowiska i samego obiektu. Jako przykład podaje się finał Arka Gdynia - Legia Warszawa z 2018 r., kiedy rakietnicami uszkodzono konstrukcję dachu stadionu.
Interwencja PZPN i złożenie odwołania w tej sprawie nie przyniosły zmian.
"Polski Związek Piłki Nożnej informuje, że Samorządowe Kolegium Odwoławcze (SKO) utrzymało w mocy decyzję Prezydenta m.st. Warszawy dotyczącą niedopuszczenia przez organizatora meczu finałowego Fortuna Puchar Polski Lech Poznań – Raków Częstochowa do używania banerów lub flag o wymiarach większych niż 2m x 1,5m - tak brzmiał oficjalny komunikat PZPN.
Zgodnie z tym policja nie powinna wpuszczać kibiców posiadających większe flagi i oprawy. Tak też postąpiła, blokując bramy prowadzące na trybunę za bramką, która była przeznaczona dla fanów drużyny z Poznania.
Zachowanie policji rozwścieczyło kibiców Lecha, którzy tłumnie przyjechali do Warszawy, by kibicować piłkarzom "Kolejorza". Mówi się o 13 tysiącach osób pod stadionem. Zaczęli domagać się wpuszczenia ich na stadion, krytykować decyzję władz Warszawy oraz obrażać policję. Słychać było też gwizdy spod stadionu oraz z innych sektorów wzdłuż boiska, na których zasiedli fani z Wielkopolski z niezorganizowanych grup kibicowskich. Mieszały one się z głośnym dopingiem prowadzonym spod bram PGE Narodowego.
Dochodzą też głosy o użyciu gazu łzawiącego przez policję i próbie szarpania bram.
W trakcie spotkania kibice Rakowa nie kryli niezadowolenia z podejścia policji do kibiców Lecha, wyrażając je wulgarnymi przyśpiewkami.
Zniesmaczenia i oburzenia zaistniałą sytuacją nie krył prezes PZPN Cezary Kulesza. "Stanowisko Kom. Miejskiej PSP o zakazie wnoszenia większych flag uderza w piękno sportu, jest niezrozumiałe i powoduje więcej szkód niż pożytku" - oznajmił na Twitterze. Jednocześnie zagroził, że w przyszłości finał PP może nie być organizowany w Warszawie.
Stanowisko Kom. Miejskiej PSP o zakazie wnoszenia większych flag uderza w piękno sportu, jest niezrozumiałe i powoduje więcej szkód niż pożytku. Zmieniono zasady obowiąz. od lat. Jeżeli w przyszłości PSP nie zmieni swojego stanowiska, finał PP nie będzie organizowany w Warszawie.
— Cezary Kulesza (@Czarek_Kulesza) May 2, 2022
Relacja na żywo z finału Pucharu Polski jest dostępna TUTAJ.
Czytaj też:
Zachowanie "Lewego" niepokoi dziennikarzy
FIFA ukarała PZPN
ZOBACZ WIDEO: "Z Pierwszej Piłki". Wiemy, co Bayern zaproponuje Lewandowskiemu. Polak nie będzie zadowolony!