34-letni Łukasz Gikiewicz w swojej piłkarskiej karierze zwiedził wiele krajów. Grał m.in. w Arabii Saudyjskiej, Tajlandii, na Cyprze czy w Kazachstanie. Za sobą ma także epizod w rumuńskim FCSB.
Zaliczył też Jordanię, gdzie z powodzeniem reprezentował barwy drużyny Al-Faisaly SC.
I to właśnie Jordania mogła zostać krajem, dla którego popularny "Giki" mógł w przeszłości zagrać. Na kanale "Po Gwizdku" opowiedział, że sprawy były już daleko. Media były nawet przekonane, że tak właśnie będzie.
- Miałem sezon, że 35 bramek strzeliłem i 13 asyst miałem. Pytali się mnie. Już nawet wstawiali na strony zdjęcia w koszulce Jordanii i moją podobizną - opowiedział Gikiewicz.
Polak miał być niejako ratunkiem. - Wtedy w prasie się mówiło, że Jordania słabo grała i potrzebowała obcokrajowca. Z Europy byłem pierwszy, który wszedł w ligę i otworzył z buta drzwi. Zamiotłem wszystko. Najlepszy obcokrajowiec w historii - mówi.
Przyznał, że tematem zainteresował się szejk z federacji. - Myślał, czy mógłbym zagrać w ich reprezentacji. Czy bym przyjął? Nie miał bym z tym problemu - wyznał.
- Jestem Polakiem, mam biało-czerwoną krew. Reprezentacja to jednak reprezentacja i zaszczyt - zakończył wątek.
Zobacz także:
Prokuratura postawiła zarzuty po finale Pucharu Polski
Historyczny mecz piłkarza Realu Madryt
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Ibrahimović nie przestaje zadziwiać. To nie fotomontaż!