Niewykorzystana szansa ŁKS-u - relacja z meczu ŁKS - Flota

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Po emocjach związanych z Mistrzostwami Europy w koszykówce, które odbywały się do środy w hali, usytuowanej ok. 50 metrów od stadionu ŁKS-u, łodzianie musieli wrócić do rzeczywistości i zamiast widowiska na europejskim poziomie, obejrzeć słaby I-ligowy piłkarski pojedynek.

Mecz rozpoczął się od mocnego natarcia Floty, dość szybko udokumentowanego bramką. W 5. minucie, z lewej strony pola karnego z piłką znalazł się Charles Nwaogu, wystawił piłkę wbiegającemu Ferdinandowi Chifonowi, a ten ostatni mocnym i pewnym strzałem pokonał Bogusława Wyparłę.

Nim łodzianie otrząsnęli się po stracie bramki, mogli przegrywać już nawet 0:3 i nie mogliby mieć o to do nikogo pretensji. Trzykrotnie dobre sytuacje mieli Nwaogu i Chifon i przynajmniej dwie z nich mogły zakończyć się bramką. Najgroźniejsza z nich miała miejsce w 19. minucie po fatalnym błędzie Marcina Adamskiego. Jeden z defensorów Floty podał przez pół boiska prostopadle do Nwaogu, kapitan ŁKS-u nie trafił w piłkę i gracz ze Świnoujścia znalazł się w sytuacji sam na sam z golkiperem gospodarzy. Tym razem jednak górą okazał się "Bodzio W.".

Kilka chwil później doszło do kuriozalnej sytuacji, która w znacznej mierze odmieniła losy tego spotkania, w którym do tej pory zdecydowanie przeważała Flota. Damian Staniszewski nazwał swojego kolegę z zespołu - Nwaogu (według różnych wersji stron tego sporu) "jeb... czarnuchem" lub też "bambusem", a ten odpłacił mu się dwoma soczystymi ciosami w oko. Ekekt numer 1 - przez najbliższy tydzień Staniszewski do zdjęć pozował raczej nie będzie, efekt numer 2 - sędzia Grzegorz Stęchły zmuszony był pokazać Nigeryjczykowi czerwoną kartkę.

Mimo gry w przewadze, łodzianie w pierwszej połowie nie potrafili stworzyć sobie żadnej dogodnej sytuacji do wyrównania. Odnotować można jedynie akcję z 38. minuty, kiedy po bardzo dobrym podaniu od Adamskiego, w polu karnym z piłką znalazł się Adrian Świątek, ale zamiast podawać do lepiej ustawionych partnerów, zdecydował się na strzał z ostrego kąta, z którym problemów nie miał Sergiusz Prusak.

Po zmianie stron, gospodarze powoli się budzili i coraz głębiej spychali gości do obrony. Łodzianie także coraz częściej zagrażali Prusakowi. W 50. minucie, na pograniczu pola karnego ręką zagrał jeden z obrońców Floty. Sędzia nie wskazał jednak na "wapno", lecz nakazał wykonanie rzutu wolnego, a Piotr Klepczarek uderzył w mur. Po chwili swoje szanse mieli kolejno Łukasz Gikiewicz (po jego technicznym strzale piłka przeleciała nad poprzeczką), Paweł Drumlak (strzał z dystansu, rykoszet i tylko rzut rożny) i Damian Nawrocik (udana interwencja Prusaka).

Wyrównanie przyszło w końcu w 65. minucie spotkania. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego główkował Gikiewicz, bramkarz Floty sparował piłkę, do której ponownie dopadł Gikiewicz i umieścił w siatce.

W końcowych fragmentach meczu ŁKS zdecydowanie przeważał i kilkakrotnie był bliski przechylenia szali zwycięstwa na swoją korzyść. Pod bramką gości najaktywniejszy był Gikiewicz, który jednak zamiast spokojnie przyjąć piłkę w polu karnym rywali i oddać strzał, decydował się na uderzenia z pierwszej piłki lub przewrotki i zazwyczaj piłka przelatywała obok słupka bramki rywali.

Przyszła jednak 92. minuta, która mogła zaważyć o losach tego pojedynku. W polu karnym Floty faulowany był Nawrocik i sędzia podyktował rzut karny dla ŁKS-u. Za dyskusje, żółtą kartką ukarany został golkiper gości, a po chwili z ławki rezerwowych arbiter wyrzucić musiał rezerwowego bramkarza - Kamila Gołębiewskiego, który bardzo wulgarnie i głośno wypowiadał się o pracy trójki sędziowskiej. Po niemal 3 minutach kłótni, uspokajania i ustawiania zawodników, przyszło do wykonania "jedenastki". Piłkę w tej sytuacji wziął jeden z najmniej doświadczonych zawodników ŁKS-u - Adrian Świątek, wprawiając tym w osłupienie dziennikarzy i kibiców. Jak się później okazało, było ono uzasadnione, gdyż napastnik ŁKS-u strzelił w środek bramki, proto w golkipera gości i to nie on, lecz Sergiusz Prusak, został bohaterem meczu, który zakończył się podziałem punktów.

ŁKS Łódź - Flota Świnoujście 1:1 (0:1)

0:1 - Chifon 5'

1:1 - Gikiewicz 65'

Składy:

ŁKS Łódź: Wyparło - Ognjanović, Adamski, Hajto, Klepczarek, Radzius (58' Nawrocik), Świątek, Wolański, Drumlak, Kujawa, Ostalczyk (33' Gikiewicz).

Flota Świnoujście: Prusak - Kubowicz, Jarun, Kret (64' Sojka), Niewiada, Nwaogu, Staniszewski (73' Chrzanowski), Chifon (75' Skwara), Fechner, Mazurkiewicz, Krajanowski.

Żółte kartki: Kubowicz, Krajanowski, Skwara, Sojka, Prusak (Flota).

Czerwone kartki: Nwaogu (22', za uderzenie kolegi z drużyny, Flota), Gołębiewski (90+4', z ławki rezerwowych, Flota)

Sędzia: Grzegorz Stęchły (Jarosław).

Widzów: 4000 (7 gości).

Źródło artykułu: