W tym artykule dowiesz się o:
Co za forma polskiego piłkarza
26-letni Oskar Zawada bardzo dobrze radzi sobie w barwach Wellington Phoenix. Polak, który w sierpniu bieżącego roku przeniósł się do Nowej Zelandii, spisuje się coraz lepiej po rozczarowującym początku sezonu. W czterech ostatnich meczach ligowych Zawada zapisał na swoim koncie trzy trafienia.
Jak tam trafił?
Jeszcze w maju 2022 roku Zawada rozegrał 90 minut w barwach Stali Mielec w przegranym 0:3 meczu z Wisłą Płock. Wygasł mu jednak kontrakt i musiał szukać nowego miejsca pracy. Wybór padł na Wellington Phoenix.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: 10 lat temu była królową Euro! Przypomniała się kibicom
- Przed przyjściem do Wellington obejrzałem sporo meczów, zaznajomiłem się z ligą, wykonałem parę telefonów do osób tu grających. Wszyscy wypowiadali się pozytywnie o poziomie piłkarskim czy warunkach do treningów. Akurat w Wellington te warunki przebijają praktycznie wszystkie kluby w polskiej Ekstraklasie, może poza Legią. To była zmiana na lepsze - powiedział w rozmowie z WP SportoweFakty.
Żona w ciąży
Zawada w wywiadzie przyznał, że gdy decydował się na przeprowadzkę do Nowej Zelandii, to brał pod uwagę żonę, która jest w ciąży.
- Nie był to główny wyznacznik tego transferu, ale oczywiście komfort życia też brałem pod uwagę ze względu na żonę, która jest w ciąży. W Korei nie czułem się zbyt dobrze i opieka zdrowotna nie była na takim poziomie, do jakiego jesteśmy przyzwyczajeni w Europie - przyznał.
Dużo klubów w CV
26-letni Zawada, który urodził się w Olsztynie, w swojej karierze zdążył już odwiedzić kilka klubów. W swoim CV ma m.in. występy w Stali Mielec, Jeju United, Rakowie Częstochowa, Arce Gdynia, Wiśle Płock czy FC Twente.
Modelka, która robi furorę
Patrycja Woźniak to żona Oskara Zawady. Modelka jest bardzo aktywna w mediach społecznościowych. Dzieli się z fanami swoim życiem prywatnym, na jej koncie na Instagramie możemy zobaczyć sporo odważnych zdjęć. Jej konto obserwuje ponad 56 tys. internautów. Każda fotografia cieszy się dużym zainteresowaniem. Nic dziwnego. Zdjęcia robią wrażenie.