W tym artykule dowiesz się o:
36-letni K. został zatrzymany w środę przez funkcjonariuszy Centralnego Biura Śledczego na polecenie Prokuratury Okręgowej w Krakowie. Do zatrzymania doszło w czasie meczu sparingowego Olimpii Grudziądz, do której król strzelców minionego sezonu I ligi trafił latem z Kolejarza Stróże z Wartą Poznań.
K. przedstawiono zarzuty udziału w zorganizowanej grupie przestępczej i wprowadzenia do obrotu środków odurzających (marihuany i kokainy).
Wychowanek Parasola Wrocław nie jest pierwszym i na pewno nie jest też ostatnim polskim zawodowym piłkarzem, który wszedł w konflikt z prawem w sposób inni niż przez korumpowanie przeciwników lub danie się korumpować przeciwnikom.
[b]Kto był przed nim? Zapraszamy dalej.
[/b]
W grudniu 2007 roku poznańska policja zatrzymała dwóch piłkarzy Zagłębia Lubin, ówczesnych mistrzów Polski Mateusza Bartczaka i Marcina Pietronia pod zarzutem posiadania narkotyków.
- Na Starym Mieście pod jednym z klubów zostało zatrzymanych dwóch młodych mężczyzn. Jeden zamieszkały w Legnicy, drugi w Zielonej Górze. Podczas legitymowania mieli przy sobie susz rośliny. Po wstępnych badaniach okazało się, że jest to prawdopodobnie marihuana. Obaj zostali zatrzymani w miejscowym komisariacie, a następnie po przesłuchaniu zwolnieni - informowała wówczas Komenda Wojewódzka w Poznaniu.
Na drugim biegunie jest Krzysztof Ostrowski. Obrońca Śląska Wrocław nie wszedł w konflikt z prawem, ale sam przyznał, że w czasach młodości miał problemy z uzależnieniem.
- Jako osiemnastolatek miałem spore problemy z narkotykami. Na szczęście z tego wyszedłem. Nie odbiło się to większym echem na mojej nauce oraz karierze sportowej, aczkolwiek bez zawirowań się nie obeszło. Obracałem się w środowisku, gdzie ludzie także mieli z tym problemy. Paru kolegów nie dożyło niestety dnia dzisiejszego. Przegrali walkę. Jest jednak też wielu, którzy wygrali. Poszli na terapię, dziś są wspaniałymi ludźmi. Na pewno nie byliby tacy, gdyby nie to uzależnienie - mówił w grudniu 2012 roku w rozmowie z portalem Polskiego Związku Piłkarzy.
Dziś 31-letni Ostrowski jest współwłaścicielem kliniki leczenia uzależnień "Mandala".
Historia Igora Sypniewskiego to historia tragiczna. Dwukrotny reprezentant Polski to jeden z największych zmarnowanych talentów polskiej piłki. W polskiej ekstraklasie zagrał tylko 17 razy, bo w wieku 22 lat z II-ligowej Ceramiki Opoczno trafił od razu do występującego w greckiej ekstraklasie AO Kavala. Po pół roku w Grecji wylądował w słynnym Panathinaikosie Ateny, w barwach którego z powodzeniem grał w Lidze Mistrzów.
Hellady jednak ostatecznie nie podbił na tyle, na ile się zanosiło na początku i w 2001 roku wrócił do Polski. Najpierw grał w RKS-ie Radomsko, a po pół roku przeniósł się do Wisły. Krakowianie jednak z niego zrezygnowali, tłumacząc, że stany depresyjne nie pozwalają mu na zawodową grę w piłkę. Wrócił do Grecji, ale szybko wylądował w Szwecji, gdzie został gwiazdą ligi w Halmstads BK. Później było Malmo FF i Trelleborgs FF, ale już bez takich efektów.
W 2005 roku wrócił do Polski, do macierzystego Łódzkiego Klubu Sportowego i pomógł mu w awansie do ekstraklasy, ale na tym jego przygoda z klubem z Al. Unii się skończyła, a zaczęły prawdziwe kłopoty.
W maju 2007 roku podczas meczu ekstraklasy, w którym ŁKS podejmował Lecha Poznań, "Sypek" wraz grupą kilkudziesięciu kibiców ŁKS-u wziął udział w ataku na kibiców gości. Został zatrzymany przez policję i osadzony w areszcie.
Niedługo po tym Sypniewski znów wszedł w konflikt z prawem. Mieszkanka łódzkiego osiedla Koziny powiadomiła policję, że została znieważona słownie i obrzucona pustymi butelkami przez byłego reprezentanta Polski.
W sierpniu 2007 roku Sypniewski miał podjąć treningi w III-ligowym Sokole Aleksandrów Łódzki, ale kilka dni przed pierwszymi zajęciami został zatrzymany przez policję pod zarzutem kierowania gróźb karalnych pod adresem swej byłej partnerki i matki swojego dziecka.
W maju 2008 roku, łódzki sąd skazał go na 1,5 roku więzienia. Uznano go winnym znęcania się nad matką oraz grożenia policjantom i swojej konkubinie.
Srebrny medalista Igrzysk Olimpijskich w Barcelonie, która własną autobiografią nazwał wiele znaczącym tytułem "F*** Polak", został w czerwcu 2009 roku skazany przez duński sąd za groźby w stosunku do żony i jej pobicie.
Odense BK, którego barwy wówczas reprezentował, rozwiązał z nim kontrakt.
Na bakier z prawem ma też inny medalisty z Barcelony - Piotr Świerczewski. Były kapitan reprezentacji Polski podczas gry we Francji oszukiwał na podatkach. Natomiast po powrocie do Polski a to uderzył dziennikarza Piłki Nożnej, a to zaatakował policjantów.
Szerokim echem odbiła się noc z 27 na 28 lipca 2008 roku, którą spędził w Mielnie w towarzystwie innego byłego reprezentanta Polski Radosława Majdana, a w którą został zatrzymany za rzekome zaatakowanie i znieważenie interweniujących policjantów.
Koszaliński sąd w I instancji skazał Świerczewskiego na pół roku więzienia w zawieszeniu na dwa lata, a Majdan został skazany na karę grzywny. Po apelacji obrońcy byłego piłkarza w II instancji sprawę umorzono z uwagi na nieznaczną szkodliwość czynu.
Były znakomity obrońca reprezentacji Polski, a dziś początkujący trener, w 2007 roku grał w Łódzkim Klubie Sportowym. W lutym tego roku na jedne z łódzkich ulic potrącił ze skutkiem śmiertelnym na pasach 74-letnią kobietę. W styczniu 2008 roku został skazany na dwa lata więzienia w zawieszeniu na cztery - sam zaproponował taką karę, a sąd się na nią zgodził. Dodatkowo przez rok nie mógł prowadzić samochodu.
Cztery lata wcześniej, gdy był zawodnikiem Schalke 04 Gelsenkirchen, został oskarżony o paserstwo nieopodatkowanych papierosów. Sąd w Essen nałożył za to na niego grzywnę w wysokości 43,5 tys. euro.
Nieszczęśliwy wypadek drogowy ma też na koncie inny reprezentant Polski - Dariusz Dudka. W maju 2003 roku 20-letni wówczas Dudka przechodził w Szczecinie rehabilitację. Pewnej nocy będąc pod wpływem alkoholu potrącił pieszego ze skutkiem śmiertelnym. Nie został jednak uznany winnym śmierci mężczyzny, gdyż uznano, że do wypadku doszło z winy pieszego. Jedyną konsekwencją wyciągniętą wobec Dudki był zakaz prowadzenia pojazdów przez 9 miesięcy.
To też historia bez happy endu. W nocy z 14 na 15 sierpnia młodzi piłkarze Wisły Kraków Kamil Kuzera, Marcin Szałęga, Karol Wójcik i Hubert Skrzekowski urządzili sobie w centrum Krakowa wyścigi uliczne. Szałęga i Wójcik prowadzili Peugeota 206 należącego do Kuzery, który jechał Renault Megane Michała Wróbla, a Skrzekowski miał jako sędzia ocenić, kto wcześniej przekroczył linię mety. "Kuzi" stracił panowanie nad samochodem i uderzył w słup z sygnalizacją świetlną... i Skrzekowskiego.
Koledzy uciekli z miejsca zdarzenia, a pomoc dla Skrzekowskiego wezwał przechodzień. Dobrze zapowiadający się obrońca musiał po tym wypadku skończyć karierę i dziś pracuje jako piekarz.
Prokuratura w akcie oskarżenia zarzuciła Kuzerze umyślne naruszenie zasad bezpieczeństwa ruchu drogowego, potrącenie pieszego, który doznał obrażeń ciała, oraz ucieczkę z miejsca wypadku. Dodatkowymi okolicznościami obciążającymi oskarżonego są: brak prawa jazdy oraz niesprawny technicznie samochód.
W listopadzie 2003 roku sąd liczył na to, że oskarżony i poszkodowany dojdą do porozumienia w sprawie rekompensaty finansowej i byłby skłonny zawiesić postępowanie karne. Na umorzenie nie zgodził się prokurator i sam Skrzekowski. Na początku grudnia 2003 roku Kuzera został skazany na rok więzienia w zawieszeniu na trzy lata.