W tym artykule dowiesz się o:
Ignorantia iuris nocet (łac. nieznajomość prawa szkodzi). Krakowski klub przekonuje się o tym boleśnie cyklicznie od kilku lat. W najnowszej odsłonie bohaterem głównym obok Białej Gwiazdy jest 27-letni reprezentant Polski,
Parę tygodni temu Wisła Kraków mogła zarobić na 27-letnim pomocniku ok. 150 tys. euro. To niedużo jak na reprezentanta Polski i czołowego gracza zespołu, ale dużo w obecnej sytuacji Białej Gwiazdy, a biorąc pod uwagę to, że krakowski klub w letnim okienku transferowym oddawał piłkarzy za darmo, była to oferta kojąca myśli księgowych.
Wisła nie zgodziła się na sprzedaż swojego zawodnika, a teraz straci go za darmo. Wilk półtora tygodnia temu złożył do Izby ds. Rozwiązywania Sporów Sportowych wniosek o rozwiązanie kontraktu z winy klubu i w środę IDRSS przyznała rację zawodnikowi.
Przy Reymonta 22 muszą być zdziwieni, bowiem jeszcze tydzień temu prezes Jacek Bednarz, z wykształcenia prawnik, mówił: - Według władz klubu nie ma podstaw do rozwiązania kontraktu. Miesiąc temu zawodnik wezwał nas do zapłaty i wówczas spłaciliśmy 2/3 tego zadłużenia, które wobec niego mieliśmy. Zdaniem zawodnika na dzień składania wniosku były podstawy do rozwiązania kontraktu, a według klubu ich nie było.
Organ PZPN przychylił się do wniosku piłkarza i od środy Wilk jest wolnym zawodnikiem. Wisła zapowiada skorzystanie z prawa do odwołania się od decyzji IDRSS.
Problem w tym, że sytuacja z Wilkiem nie jest pierwszą, w której Wisła w prosty sposób traci piłkarza, w którego zainwestowała wcześniej setki tysięcy złotych.
Bułgarski napastnik w styczniu 2011 roku kosztował Wisłę 500 tys. euro. W barwach krakowskiego klubu rozegrał w sumie 76 oficjalnych spotkań (55 w lidze), w których zdobył 28 bramek (17 w lidze).
Pierwszego dnia rozpoczęcia letnich przygotowań do sezonu "Geco" nie zjawił się w Krakowie. W klubie utrzymywali, że napastnik przyleci do Krakowa dzień później, ale kiedy bułgarskie media poinformowały, że Genkow wypowiedział Wiśle kontrakt, krakowianie również o tym zakomunikowali.
Genkow podobnie jak inni zawodnicy, którym Wisła zalegała z wypłatami, zgodził się na zaproponowany przez klub terminarz spłat, co nie oznacza, że nie miał podstaw do wypowiedzenia klubowi kontraktu, z czego skorzystał. Jak mówił niedawno na łamach ojczystych mediów, wciąż czeka na 120 tys. euro od Białej Gwiazdy.
- Rozwiązał kontrakt i my też tak na to patrzymy. Chcemy tylko, by to potwierdził także w kwestii naszych zobowiązań wobec niego. Jeśli tak się stanie, nie widzę problemu, byśmy rozstali się po uregulowaniu, co jesteśmy sobie winni - mówił wówczas prezes Bednarz.
Tymczasem Genkow już gra w oficjalnych meczach Lewskiego Sofia.
Na początku grudnia 2012 roku serbski bramkarz przysłał do Wisły pismo jednostronnie wypowiadające jego kontrakt z krakowskim klubem z powodu zaległości Białej Gwiazdy względem niego.
Wisła szybko wydała komunikat w tej sprawie o następującej treści:
"W związku z jednostronnym zerwaniem umowy z klubem przez Milana Jovanicia, o czym poinformował on klub w przesłanym piśmie, Wisła Kraków wezwała zawodnika do stawienia się w klubie w ciągu trzech dni i złożenia wyjaśnień w tej sprawie. Zdaniem klubu bowiem umowa zawodnika z Wisłą Kraków nadal obowiązuje i nie miał on prawa dobrowolnie opuszczać treningów pierwszej drużyny."
Jovanić nie stawił się na wezwanie klubu, wiosną trenował ze Spartakiem Subotica, z którym związał się dwuletnim kontraktem.
Był nadzieją Wisły. W I zespole Białej Gwiazdy zadebiutował w listopadzie 2008 roku w wieku 16 lat, a w ekstraklasie zagrał po raz pierwszy dokładnie rok później.
W styczniu 2010 roku jako - jak mu się wydawało - wolny gracz Leszczak nie stawił się na treningu Wisły i wystąpił w sparingu Polonii Bytom. Jego kontrakt z krakowskim klubem miał wygasać z końcem grudnia 2009 roku, ale Wisła utrzymywała inaczej. Przez kilka wcześniejszych miesięcy strony nie doszły do porozumienia w sprawie przedłużenia umowy.
Wykorzystując niesubordynację 18-latka, Wisła zawiesiła go w prawach zawodnika na pół roku. Dwa miesiące później - 20 marca - PZPN cofnął Leszczakowi karę, jaką nałożył na niego macierzysty klubu, a 24 marca orzekł, iż kontrakt młodego zawodnika z Wisłą jest ważnym i jest on zawodnikiem.
Biała Gwiazda straciła tyleż krnąbrnego, co utalentowanego piłkarza, a zarobiła na nim tyle, ile wynosił jedynie ekwiwalent za wyszkolenie.
W czerwcu 2008 roku młody stoper złożył dokumenty o rozwiązanie obowiązującego jeszcze kontraktu z Wisłą na podstawie "prawa Webstera", według którego stawał się wolnym zawodnikiem po wpłaceniu Wiśle odszkodowania. Krakowianie oczywiście nie zgadzali się ze swoimi zawodnikiem.
Jacek Bednarz, który wówczas był dyrektorem sportowym Wisły, tłumaczył, że podpisany aneks podnoszący uposażenie Kokoszki sprawił, że czas trwania kontraktu liczy się od nowa.
Sprawą zajęła się FIFA, która w październiku 2008 roku przyznała rację Kokoszce, który był już związany z FC Empoli. Krakowianie nie chcieli wydać Włochom certyfikatu zawodnika i żądali za niego milion euro opłaty transferowej, ale ostatecznie musieli obejść się smakiem.