Ranking im. Tomasza Wróbla, czyli gang bang po polsku: Najlepsze powroty z zaświatów

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

[tag=8186]Tomasz Wróbel[/tag] doskonale opisałby to, jak w piątek po meczu z Górnikiem Zabrze czuli się piłkarze Śląska Wrocław. Przedstawiamy ranking najlepszych powrotów z zaświatów w T-Mobile Ekstraklasie.

1
/ 11

(Legendarna wypowiedź Tomasza Wróbla w wersji audio)

- Może pan zacytować niecenzuralne słowa? Proszę powiedzieć, że ja się czuję, jak dziwka wydymana po jakimś gang bangu. To są moje słowa - mówił 27 listopada 2010 roku po meczu z Cracovią (2:3) pomocnik GKS-u Bełchatów Tomasz Wróbel. Brunatni przegrali z Pasami, chociaż do 86. minuty prowadzili 2:0. Słowa "Wróbelka" na stałe weszły do piłkarskiego języka w Polsce.

W piątek identycznie czuć musieli się piłkarze Śląska Wrocław, którzy do 90. minuty prowadzili w Zabrzu z Górnikiem 2:1, by po dwóch golach w doliczonym czasie gry przegrać 2:3.

  Drużyna Adama Nawałki nie jest pierwszą, która zaliczyła tak spektakularny powrót z zaświatów, a ekipa Stanislava Levego pierwszą, której można zacytować słowa sympatycznego Tomka Wróbla.

Zapraszamy na ranking "comebacków" w historii najnowszej T-Mobile Ekstraklasy.

2
/ 11

[dailymotion=xzt6au]

12.05.2013 Lechia Gdańsk - Ruch Chorzów 4:4 

W 78. minucie spotkania na PGE Arenie Niebiescy prowadzili po golu Marka Zieńczuka już 2:4 i wydawało się, że nic nie odbierze im zwycięstwa, ale w doliczonym czasie gry do remisu doprowadzili - wprowadzeni w II połowie jako zmiennicy - Adam Duda i Grzegorz Rasiak.

Ruchowi dwóch punktów straconych w tych kuriozalnych okolicznościach mogło zabraknąć do utrzymania w T-Mobile Ekstraklasie. W końcu gdyby nie degradacja z ligi Polonii Warszawa, Niebiescy pożegnaliby się z ekstraklasą, bowiem zajęli w niem przedostatnie miejsce, tracąc jedno "oczko" do bezpiecznego Podbeskidzia Bielsko-Biała...

3
/ 11

23.05.2009 Lechia Gdańsk - Wisła Kraków 2:4

Zostajemy w Gdańsku, ale przenosiny się na stary stadion Lechii przy Traugutta 29. W przedostatniej kolejce sezonu 2008/2009 broniąca tytułu mistrza Polski Wisła Kraków Maciej Skorża do 77. minuty przegrywała w Gdańsku 1:2, co mocno komplikowało jej sprawę obronę mistrzostwa.

W 77. minucie do wyrównania doprowadził jednak wychowanek Lechii w służbie Białej Gwiazdy Marek Zieńczuk, ale remis też nie dawał krakowianom pewności zdobycia mistrzostwa. Dopiero dwa gole wprowadzonego do gry w 70. minucie Wojciecha Łobodzińskiego przesądziły o tym, że tytuł został przy Reymonta 22. Goniąca Wisłę Legia Warszawa bowiem zremisowała swój mecz i na kolejkę przed końcem sezonu miała trzy punkty straty do Białej Gwiazdy i gorszy bilans spotkań bezpośrednich z nią.

Co ciekawe, to były jedyne gole "Łobo" w tamtym sezonie, w którym wieszano na nim psy

4
/ 11

23.05.2009 Polonia Warszawa - Lech Poznań 3:3

Kiedy w 55. minucie spotkania 29. kolejki sezonu 2008/2009 Daniel Gołębiewski zdobył dla Czarnych Koszul gola na 3:0, Józef Wojciechowski już pewnie widział oczyma wyobraźni jak Polonia w ostatniej kolejce szturmem bierze miejsce na podium ekstraklasy, ale z każdą kolejną minutą ten obraz się rozmywał.

Kilkadziesiąt sekund później na 1:3 strzelił Rafał Murawski, a później po golu dołożyli Luis Henriquez oraz Hernan Rengifo i Kolejorz dokładnie w stylu drużyn Franciszka Smudy, który prowadził wtedy Lecha, wywiózł z Konwiktorskiej 6 remis, który zagwarantował mu brązowy medal mistrzostw Polski.

5
/ 11

06.03.2009 Łódzki Klub Sportowy - Cracovia 4:3

Stawką spotkania Polonii z Lechem było miejsce na podium, natomiast stawką rozegranego dwa miesiące wcześniej meczu ŁKS-u z Cracovią było - jak się miało później okazać - utrzymanie Pasów w ekstraklasie. Krakowianie przegrali wygrany mecz, w którym prowadzili najpierw 2:0, a potem 3:2, by ostatecznie przegrać 3:4 po samobójczym trafieniu Piotra Polczaka w 88. minucie i zwycięskim golu Dejana Denicia w doliczonym czasie gry.

Jednego choćby punktu brakło wówczas Cracovii do tego, by spokojnie utrzymać się w ekstraklasie, bez patrzenia na to, czy ŁKS otrzyma licencję, czy nie. Wtedy byłoby to zmartwieniem Arki Gdynia, a nie krakowskiego klubu. Inna sprawa, że - jak pokazuje ostatnie 15 miesięcy - spadek nie zawsze musi być katastrofą. W przypadku Pasów Wojciecha Stawowego został przekuty w sukces, a I liga była tylko jednorocznym czyśćcem.

Efektowna bramka Cracovii na 3:2:

6
/ 11

26.11.2010 Cracovia - GKS Bełchatów 3:2 

Skoro jesteśmy przy Cracovii, to wróćmy do spotkania, dzięki któremu nasze zestawienie ma swojego patrona. Na zakończenie rundy jesiennej sezonu 2009/2010 pogrążone w głębokim kryzysie Pasy grały z GKS-em Bełchatów. Krakowianie mieli przed tym meczem na koncie raptem 5 punktów i 12-punktową stratę do bezpiecznego miejsca w tabeli.

Do 86. minuty przegrywali u siebie z Brunatnymi 2:3, ale wtedy strzał wprowadzonego w końcówce Marcina Krzywickiego dobił Bartłomiej Dudzic, po chwili sam "Krzywy" dał Pasom remis, a w doliczonym czasie gry zmylił Łukasza Sapelę przy dośrodkowaniu Dariusza Pawlusińskiego na tyle, by piłka wpadła do siatki gości i Cracovia mogła cieszyć się z trzech punktów.

To zwycięstwo było kamieniem węgielnym pod utrzymanie Cracovii w ekstraklasie w tamtym sezonie. Pasy wiosną odrobiły - ostatecznie - 9-punktową stratę do bezpiecznej lokaty, po raz kolejny oszukując przeznaczenie, które dopadło je dopiero rok później.

7
/ 11

01.05.2011 Arka Gdynia - Lechia Gdańsk 2:2

Cracovia była wówczas w rundzie wiosennej silna słabością Arki i Polonii Bytom, z którymi walczyła o ligowy byt. Gdynianie zostaliby w ekstraklasie, gdyby tylko w derbach Trójmiasta z Lechią udało im się dowieźć do końca dwu-, lub chociaż jednobramkowe prowadzenie...

W 88. minucie gola na 2:0 dla żółto-niebieskich zdobył Tadas Labukas i wydawało się, że już wszystko jest jasne, ale wtedy gole dla Lechii zdobyli Paweł Nowak i Luka Vućko. Gdynianie po tym emocjonalnym rollercoasterze nie odzyskali już równowagi i w kolejnych 5 kolejkach zdobyli tylko 4 punkty, by ostatecznie pożegnać się z ligą.

Tymczasem Lechia 10 dni później znów doprowadziła rywala i jego kibiców do rozpaczy, wygrywając w Kielcach z Koroną 3:2, chociaż od 52. minuty przegrywała 0:2.

8
/ 11

02.04.2011 Legia Warszawa - Ruch Chorzów 2:3

Czas na Legię Warszawa, która wróci jeszcze przy okazji "sami wiecie jakiego meczu"...

W rundzie wiosennej sezonu 2010/2011 Wojskowi próbowali gonić rozpędzoną Wisłę Roberta Maaskanta, ale robiła to tak nieudolnie, że krakowianie wcale nie musieli uciekać na piątym biegu. Na przełomie marca i kwietnia Legia nie wygrała żadnego z pięciu kolejnych ligowych spotkań, a upokorzenie jakiego doznała z rąk Waldemara Fornalika i jego Ruchu na długo przy Łazienkowskiej 3 zapamiętają.

Do 45. minuty legioniści prowadzili u siebie z Niebieskimi 2:0 i wydawało się, że mają wszystko pod kontrolą, ale hat-trickiem zaspaną defensywę drużyny Macieja Skorży obudził dopiero Arkadiusz Piech.

9
/ 11

25.11.2012 Śląsk Wrocław - Jagiellonia Białystok 3:3

Jeden z najdziwniejszych meczów w historii najnowszej polskiego futbolu. Śląsk po 58 minutach prowadził na własnym stadionie z Jagą 3:0, a od 52. minuty grał z przewagą jednego zawodnika, bo czerwoną kartkę zobaczył Ugochukwu Ukah.

Takim stanem wrocławianie cieszyli się jednak 18 minut, bowiem czerwoną kartką ukarany został Amir Spahić, a rzut karny po jego faulu wykorzystał Tomasz Kupisz. Jagiellonia poczuła krew i w ciągu 7 minut doprowadziła do wyrównania, a w 80. minucie... straciła Filipa Modelskiego i kończyła mecz w "9", czego oszołomiony Śląsk nie potrafił wykorzystać.

10
/ 11

16.08.2010 Legia Warszawa - Cracovia 2:1

Gang bang szczególny, bo zakończony groźbą powieszenia albo przynajmniej podduszania...

Niech sędzia jedzie z nami do Krakowa, i niech posłucha, co mają do powiedzenia piłkarze, trenerzy i kibice. Jakby kibice dowiedzieli się, że jedzie do Krakowa, to wiecie co by było? Wisiałby na Wieży Mariackiej. Czy pamiętacie w historii polskiej ligi, żeby sędzia podyktował rzut wolny za to, że bramkarz trzyma piłkę w rękach? Nikt nie widział i nikt nie zobaczy! W historii futbolu to się nie zdarzy, bo sędziowie będą mieć w porach, żeby czegoś takiego nie podyktować!

Pasy prowadziły przy Łazienkowskiej od 4. minuty po golu Bartosza Ślusarskiego, ale nie wywiozły ze stolicy ani jednego punkty, bo w 77. minucie wyrównał Marcin Komorowski , a w doliczonym czasie gry zwycięstwo Legii zapewnił Maciej Iwański strzałem z rzutu wolnego pośredniego podyktowanego za to, że... Marcin Cabaj trzymał piłkę w rękach dłużej niż regulaminowe 6 sekund. Przypadek bez precedensu wcześniej i później.

11
/ 11

18.06.1997 Legia Warszawa - Widzew Łódź 2:3

I wreszcie mecz meczów, matka matek wszystkich polskich, piłkarskich powrotów z zaświatów. Mecz, o którym powiedziano już wszystko. Mecz, o którym powstały filmy dokumentalne. Mecz, którym straszy się małych kibiców Legii, a małym kibicom Widzewa opowiada się o nim jak o przygodach Pana Wołodyjowskiego i Onufrego Zagłoby - ku pokrzepieniu serc, że drzewiej bywało lepiej.

Na kolejkę przed końcem sezonu 1996/97 broniący tytułu Widzew jechał do jaskini lwa - na Łazienkowską. Drużyna Franciszka Smudy miała jeden punkt przewagi nad Wojskowymi i do 88. minuty przegrywała w Warszawie 0:2 po golach Cezarego Kucharskiego i Sylwestra Czereszewskiego, by ostatecznie zwyciężyć 3:2 za sprawą Sławomira Majaka , Dariusza Gęsiora oraz Andrzeja Michalczuka i móc cieszyć się z obrony mistrzostwa na oczach kibiców Legii.

Źródło artykułu: WP SportoweFakty
Komentarze (1)
avatar
Remle
19.10.2013
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
To jeszcze gang bang z lat 90 nr 1