W tym artykule dowiesz się o:
Rok 2013 dobiega już końca. Dla polskiej piłki na pewno nie było to udane dwanaście miesięcy. Zawodziła reprezentacja Polski, w europejskich pucharach rozczarowały drużyny klubowe. Wielu trenerów straciło pracę, a gdy jedni cieszyli się z awansu do T-Mobile Ekstraklasy, drudzy nie mogli pogodzić się z tym, że kolejny sezon spędzą na jej zapleczu.
W ostatnich dwunastu miesiącach wiele się wydarzyło. Nie zabrakło ciekawych i ekscytujących momentów, które nie dla wszystkich były jednak pozytywne. Kto chciałby o kończącym się roku jak najszybciej zapomnieć? Przedstawiamy największych przegranych ostatnich dwunastu miesięcy.
Kto był największym z nich?
Zimą otrzymał ofertę poprowadzenia GKS-u Bełchatów. Postanowił ją odrzucić i dokończyć dzieło awansu z Flotą Świnoujście. Po zaledwie pięciu kolejkach i pucharowym dwumeczu ze Śląskiem Wrocław nie było go już na stanowisku - włodarze pierwszoligowca zwolniły go w skandalicznych okolicznościach, przypominających czeski film. Przed rokiem błyszczał w blasku fleszy i był uznawany za jednego z najzdolniejszych trenerów młodego pokolenia. Przez ponad pół roku nie może jednak wrócić do zawodu. Dziś pracuje jako konsultant w Chrobrym Głogów. Przypadek Nowaka pokazuje jak szybko można przebyć drogę od bohatera do... bezrobotnego, a nieraz także wyśmiewanego trenera.
Przed sezonem został trenerem Miedzi Legnica, klubu z wielkimi planami. - Nadchodzący sezon to dla Miedzi olbrzymia szansa na awans - mówił przed rozpoczęciem rozgrywek właściciel klubu, Andrzej Dadełło. "Ula" wcale nie zamierzał tonować optymistycznych zapędów. W końcu to szkoleniowiec, który od lat uznawany był za jednego z tych najzdolniejszych, a kiedyś zajmował stanowisko asystenta Leo Beenhakkera.
Ulatowski na ławkę trenerską wrócił po długiej przerwie, bowiem od grudnia 2011 roku był bez pracy. - Trener pracuje tam, gdzie ktoś chce, żeby on pracował. Oczywiście miałem po drodze kilka spotkań czy rozmów w sprawie podjęcia przeze mnie pracy. Były to jednak propozycje takie, które nie spełniały moich oczekiwań jeśli chodzi o cele sportowe i okres, w jakim miałbym osiągnąć ten dany wynik. W związku z tym zawsze w zgodzie rozstawałem się z tymi ludźmi, z którymi rozmawialiśmy, a oni wybierali kogoś innego - wyjaśniał w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl.
W Miedzi długo jednak nie zagościł. Ulatowski pracował w legnickim klubie przez trzy miesiące. Pod jego wodzą zespół wygrał dwa mecze w Pucharze Polski i awansował do 1/8 finału tych rozgrywek. W siedmiu spotkaniach ligowych drużyna mająca aspiracje sięgające T-Mobile Ekstraklasy, nie wygrała jednak ani razu - Miedź Legnica z trzema punktami na koncie (4 porażki i 3 remisy) w momencie jego zwolnienia zajmowała ostatnie miejsce w tabeli I ligi.
- Planowana infrastruktura Stadionu Śląskiego będzie spełniała wymagania UEFA. Organizacyjnie jako stadion będziemy gotowi na realizację takiej imprezy - już dzisiaj z niecierpliwością czekamy aż inwestor przekaże stadion do użytkowania - powiedział portalowi SportoweFakty.pl Marek Szczerbowski, dyrektor WOKiS "Stadion Śląski" w Chorzowie. To był styczeń 2013 roku, a Stadion Śląski przygotowywał się do tego, że będzie gościł Euro 2020.
Minęło prawie 12 miesięcy i wszystko co związane z tym obiektem dalej stoi w miejscu. Wciąż nie wiadomo, kiedy będzie gotowy. 14 października 2009, po samobójczym golu Seweryna Gancarczyka, Polska przegrała w Chorzowie na ośnieżonym boisku ze Słowacją 0:1 w eliminacjach MŚ. To był ostatni mecz Polaków na tym stadionie. Dwa tygodnie później rozpoczął się ostatni etap modernizacji areny (m.in. montaż ogromnego dachu nad widownią). Trwa on do dziś.
We wrześniu Komitet Wykonawczy UEFA zatwierdził listę 32 federacji krajowych, które zgłosiły akces do organizacji meczów Euro 2020. Polski Związek Piłki Nożnej zgłosił dwa miasta: Warszawę i Chorzów. O ile Stadion Narodowy w Warszawie ma się jednak dobrze, to obiektu w Chorzowie praktycznie nie ma.
Izabella Łukomska-Pyżalska miała wielkie plany związane z Wartą Poznań. Wszyscy pamiętamy o "zielonej rewolucji". Zamiast jednak gry w najwyższej klasie rozgrywkowej, jest II liga. Po rozbiorze drużyny podczas ubiegłorocznej przerwy zimowej Warta była słabsza personalnie, ale miała dużą przewagę nad strefą spadkową. Największym błędem były jednak zawalone przygotowania, przez co poznaniaków trapiły najbardziej podstawowe problemy, choćby braki kondycyjne. Efekt? Zero zwycięstw na wiosnę i spadek do II ligi, a do utrzymania zabrakło raptem jednej wygranej... Latem zanosiło się na jeszcze większy marazm, ale do klubu z Drogi Dębińskiej wszedł Maciej Dittmajer. Szybko udało mu się poukładać sytuację i zbudował ekipę, która już po roku może wrócić do I ligi. Na razie zieloni zajmują 4. miejsce. Jeśli wiosną nie zawiodą oczekiwań, to skutki niedawnej zapaści uda się naprawić już po roku. Ale to i tak ciągle nie to...
Upadek ŁKS-u Łódź i Polonii Warszawa
Drużyna z Łodzi nie dokończyła rozgrywek pierwszej ligi, została wycofana na początku rundy wiosennej. Pod koniec kwietnia decyzję o odbudowie seniorskiej piłki w klubie podjęły wspólnie: szkoląca młodzież Akademia Piłkarska ŁKS oraz mające prawo do klubowych znaków Stowarzyszenie Kibiców ŁKS.
Polonia została zdegradowana z ekstraklasy z powodu długów. Klub z Warszawy kierowany był przez śląskiego biznesmena Ireneusza Króla, nie otrzymał licencji na grę w ekstraklasie, a później także w pierwszej lidze (na drugą nie złożył wniosku).
Ostatecznie w lipcu PZPN zadecydował, że odradzające się po ogromnych kłopotach finansowo-organizacyjnych Polonia Warszawa i ŁKS Łódź, które miały grać w okręgówce, rozpoczną sezon w czwartej lidze.
Już byli w ogródku, już witali się z gąską, a tu znów musieli się pogodzić z tym, że T-Mobile Ekstraklasa nie dla nich.
Rok temu Słonie były wiceliderem I ligi, zaś teraz zajmują 10. miejsce, mając aż 15 oczek mniej. Położenie Termaliki najlepiej obrazuje fakt, że w międzyczasie... trzykrotnie dokonywano tam zmiany trenera. Po nieudanej batalii o awans z pracą pożegnał się Kazimierz Moskal, niemrawy początek nowych rozgrywek posadą przypłacił Dusan Radolsky, a jego następcę Mirosława Jabłońskiego trzymano na stanowisku... trzy tygodnie. Rundę jesienną ekipa spod Tarnowa kończyła pod wodzą byłego piłkarza, Krzysztofa Lipeckiego.
Termalica dziś zapewne grałaby w Ekstraklasie, gdyby 1 czerwca nie zremisowała na własnym boisku 1:1 z Olimpią Grudziądz. Wszystkich ludzi związanych z tym klubem najbardziej boli zapewne to, że gola na wagę remisu dla Olimpii już w doliczonym czasie strzelił... bramkarz, Michał Wróbel.
Kibice ciągle będą chyba nominowani do przegranych roku. Fani angażują się w wiele akcji charytatywnych i patriotycznych, pomagają potrzebującym, dzieciom, ale zawsze znajdą się tacy, którym zachce się zadym. Najdobitniej przekonał się o tym Radosław Osuch. Źródłem jego konfliktu z kibicami Zawiszy Bydgoszcz są wydarzenia z listopadowego meczu Zawisza - Widzew Łódź, w czasie którego na stadionie im. Zdzisława Krzyszkowiaka doszło do zamieszek i interwencji policji. Kibice niebiesko-czarnych czuli się pokrzywdzeni interwencją służb, natomiast Osuch jej nie potępił i zapowiedział wyplenienie stadionowych chuliganów ze swojego stadionu, co nie spodobało się środowisku kibicowskiemu. Ponadto właściciel Zawiszy zamierza zmienić sposób dystrybucji pamiątek na stadionie i obsługi cateringowej, z której korzyści w tym momencie czerpie nie klub, a kibice. W związku z tym czasie meczu 21. kolejki T-Mobile Ekstraklasy z Lechem Poznań trybuny wystąpiły przeciwko Osuchowi, urządzając festiwal bluzgów. Skutki tych wydarzeń w Bydgoszczy na pewno będą widoczne wiosną. Cierpią na tym wszyscy - zawodnicy, kibice, trener, właściciel...
To jednak nie wszystko. Poszczególni wojewodowie wręcz prześcigają się w tym, kto zamknie więcej stadionów czy też poszczególnych trybun. Cierpi na tym jakość widowiska, a także wszystko to, co związane z naszym futbolem. Jak bowiem wygląda mecz przy pustych trybunach, przekonało się już wiele klubów.
Do tego trudno zapomnieć o tym, jak Komendant Główny Policji chciał, aby mecze ekstraklasy do końca sezonu odbywały się bez udziału kibiców gości. Zbigniew Boniek na to jednak nie przystał i celnie wypunktował KGP. Swoje dodał też Kazimierz Greń. - Żyjemy w wolnym kraju i nie można w tym momencie zakazać komuś jechać na mecz - powiedział członek zarządu PZPN.
Nie zmienia to jednak faktu, że kibice byli, są i pewnie na długie lata będą na cenzurowanym...
Polski Związek Piłki Nożnej rozwiązał kontrakt z arbitrem Hubertem Siejewiczem. To efekt przyłapania go na obstawianiu zakładów sportowych u bukmachera. Paragraf 3, podpunkt 13 o kontrakcie z sędzią zawodowym piłki nożnej jednoznacznie zakazuje arbitrom udziału w zakładach bukmacherskich i grach hazardowych.
Siejewicz w minionym sezonie był jednym z siedmiu sędziów zawodowych. W ekstraklasie sędziował od 2004 roku. Od 2007 roku jest arbitrem międzynarodowym. To bez dwóch zdań czołowy polski sędzia, ale to nie będzie okolicznością łagodzącą.
- Jestem w szoku, że Hubert zrobił nam wszystkim taki numer. Nie ma okoliczności łagodzącej. To, że Hubert jest dobrym sędzią, to jest inna sprawa. Klasa sędziowska znajduje odbicie w tym, że ma kontrakt zawodowy, że jest sędzią międzynarodowym, że sędziował wiele spotkań w ekstraklasie. Druga sprawa to ścieżka moralno-etyczna. Mi się w głowie nie mieści to, że jeśli ktoś podpisał kontrakt, zgodził się na zapis o powstrzymanie się od zakładów i złamał to. W imię czego? - zastanawiał się w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl Zbigniew Przesmycki, szef kolegium sędziów PZPN.
Schedę po Franciszku Smudzie w reprezentacji Polski przejął Waldemar Fornalik. Były trener między innymi Ruchu Chorzów po raz pierwszy poprowadził kadrę w towarzyskim spotkaniu w Tallinie. 15 sierpnia 2012 roku Polacy przegrali z Estonią 0:1. Potem drużyna Fornalika rozpoczęła zmagania w eliminacjach MŚ 2014. Wygrała w nich... trzy mecze. Po ostatnim spotkaniu, przegranym z Anglią na stadionie Wembley w Londynie, Zbigniew Boniek zdymisjonował Fornalika. - Nie była to kurtuazja. Pewien etap się skończył, robimy nowy - skomentował sternik polskiej piłki nożnej.
W eliminacjach do mundialu w Brazylii Polska pod wodzą Fornalika zajęła 4. miejsce w grupie H, wyprzedzając tylko San Marino i Mołdawię, a ustępując Anglii, Ukrainie i Czarnogórze. W 10 spotkaniach kwalifikacyjnych zespół zdołał pokonać tylko San Marino (dwukrotnie) i Mołdawię (u siebie). Licząc z meczami towarzyskimi, Fornalik prowadził Polaków 18 razy. Bilans: 8 zwycięstw, 4 remisy, 6 porażek (w el. MŚ: 3 zwycięstwa, 3 remisy, 4 porażki). Waldemar Fornalik był 21. samodzielnym selekcjonerem w historii reprezentacji Polski.
Obejmując stanowisko, miał spore poparcie piłkarskich kibiców w Polsce. Po nieudanych eliminacjach, a nawet jeszcze w trakcie ich trwania, zdymisjonować chcieli go praktycznie wszyscy sympatycy futbolu w naszym kraju.
Temu trenerowi w drugim podejściu do Legii Warszawa udało się dokonać tego, czego zabrakło mu podczas pierwszej kadencji - już przy pierwszej okazji zdobył mistrzostwo Polski, a do tego dorzucił Puchar Polski, zapewniając Wojskowym pierwszy od 1995 roku dublet.
Gorzej szło mu na arenie europejskiej - z 18 spotkań w eliminacjach Ligi Mistrzów i w Lidze Europejskiej jego Legia wygrała tylko 5. Do tego Wojskowi w fazie grupowej Ligi Europejskiej zdobyli tylko 3 z 18 możliwych do wywalczenia punktów.
Niemniej jednak krajowe podwórko Legia Urbana zdominowała. 51-letni szkoleniowiec prowadził ją w trzech rundach i w każdym z tych okresów zawodnicy ze stolicy zdobywali najwięcej punktów ze wszystkich drużyn T-Mobile Ekstraklasy, wywalczając jesienią 2012 roku średnio 2,2 pkt/mecz, wiosną 2013 roku średnio 2,27 pkt/mecz i jesienią 2013 roku średnio 2,05 pkt/mecz.
W bieżących rozgrywkach Urban zdobył z Legią mistrzostwo jesieni, wyprzedzając o 5 punktów drugiego w tabeli Górnika Zabrze. Nie uchroniło go to jednak przed zwolnieniem. Dlaczego? - Od dłuższego czasu toczyły się rozmowy dotyczące wizji rozwoju Legii Warszawa oraz tego, jak Klub życzyłby sobie, aby wyglądała współpraca ze sztabem szkoleniowym. Po długich debatach i dyskusjach, Klub doszedł do wniosku, że niezbędny jest krok w przód i zatrudnienie kogoś ze świeżym spojrzeniem oraz doświadczeniem wyniesionym z wielkich, europejskich zespołów - mówi na łamach legia.com prezes mistrza Polski, Bogusław Leśnodorski.
Czy Urban jest największym przegranym roku w polskiej piłce nożnej? Został zdymisjonowany jako lider w najwyższej klasie rozgrywkowej. Jak się jednak okazuje, to nie pierwszy taki przypadek. O tym więcej piszemy TUTAJ. [i]
[/i]