W tym artykule dowiesz się o:
16 klubów T-Mobile Ekstraklasy w pierwszym miesiącu trwania zimowego okna dokonało 41 transferów. Zaledwie 11 z nich to ruchy między uczestnikami T-ME, a 30 pozostałych to posiłki z polskich niższych lig lub lig zagranicznych. Póki co aż 24 zakontraktowanych zimą zawodników to absolutnie nowe twarze w polskiej ekstraklasie.
Najaktywniejsze na rynku na razie są zespoły z dna tabeli, czyli Widzew Łódź, Podbeskidzie Bielsko-Biała i Zagłębie Lubin, które pozyskały po czterech piłkarzy. Tyle samo nowych podopiecznych ma też w Lechii Gdańsk Michał Probierz.
Żadnego nowego piłkarza nie dostał póki co opiekun Ruchu Chorzów Jan Kocian , a spokojnie jest też w największych klubach, czyli Legii Warszawa, Lechu Poznań i Wiśle Kraków, które pozyskały do tej pory po jednym zawodniku.
Transakcji z udziałem kogoś pokroju Danijela Ljuboji na razie w ekstraklasie nie odnotowaliśmy, ale to nie znaczy, że nie było do tej pory transferowych niespodzianek albo ruchów takich, których przepowiednię jeszcze jesienią byśmy skomentowali stuknięciem się w czoło.
Paweł Garyga Śląsk Wrocław --> FC Nantes (Francja)
Bo jak inaczej nazwać to, że niemieszczący się w kadrze I zespołu Śląska Wrocław 22-latek może podpisać kontrakt z 8. zespołem francuskiej Ligue 1? Garyga to wychowanek WKS-u, który w I drużynie swojego macierzystego klubu rozegrał do tej pory 3 spotkania, a ściślej sprawę ujmując, spędził na boisku 81 minut w 3 meczach.
W 2013 roku w ogóle przebywał na wypożyczeniach do II-ligowych MKS Oława i KS-u Polkowice. Może dalej grałby w tym drugim klubie, gdyby nie fakt, że KS wycofał się z rozgrywek i Garyga miał wrócić do Śląska. Wrocławianie poszli mu na rękę, godząc się na rozwiązanie kontraktu, dzięki czemu stał się wolnym zawodnikiem i dzień po tym 22-latek podpisał kontrakt z Ligue 1.
- Władze klubu z Wrocławia widząc małe szanse na granie Pawła w pierwszym zespole zachowały się bardzo w porządku i nie robiły przeszkód w rozwiązaniu umowy zawodnika, aby ten mógł kontynuować swoją karierę i rozwijał się piłkarsko. Wiedzieliśmy, że to zdolny chłopak, który ma bardzo fajną charakterystykę. Czasami tak jest, że trzeba zmienić otoczenie, aby się rozwinąć. I to chyba nie tylko w Śląsku tak jest, bo wielu chłopaków w klubach często jest niedostrzeganych i może trochę niedocenianych- mówi SportoweFakty.pl agent Garygi Kamil Burzec.
Bilans Garygi w seniorskiej piłce w Polsce to 18 minut w 2 występach w ekstraklasie, 2 mecze w Pucharze Polski i 33 spotkania w II lidze.
Krzysztof Mączyński Górnik Zabrze ---> Guizhou Renhe (Chiny)
Po 27-letniego byłego już kapitana Górnika Zabrze, którego przydatność ekstraklasowej drużynie jeszcze rok temu wielu kwestionowało, sięgnął zdobywca Pucharu Chini i 4. aktualnie zespół chińskiej ekstraklasy Guizhou Renhe z miasta Guiyang. Liga Państwa Środka na pierwszy rzut oka może nie robić wrażenia, ale już fakt, że w końcu z chińskiej wywodzi się ostatni zwycięzca azjatyckiej Ligi Mistrzów Guangzhou Evergrande.
Górnik dostał za swojego kapitana 2 mln złotych, a sam Mączyński ma zarabiać tam taką kwotę za każdy rok gry - nie trzeba być wybitnym matematykiem, by stwierdzić, że to dla dwukrotnego reprezentanta Polski kontrakt życia.
Damian Zbozień Piast Gliwice ---> Amkar Perm (Rosja)
Dla 25-latka z Łącka przenosiny - jeszcze niesfinalizowane, ale to kwestia formalności - z 11. drużyny T-Mobile Ekstraklasy do 7. ekipy rosyjskiej Premier Ligi, która ma ambicje walki o awans do europejskich pucharów, to nie tylko wielki awans sportowy, ale też finansowy. W Piaście zarabiał ok. 20 tys. zł miesięcznie, a teraz taka suma, ale w dolarach, ma wpływać na jego konto co miesiąc od Amkara. Rosjan stać na piłkarza z niemal każdej ligi i z każdej półki, a sięgnęli akurat po niego.
Niechciany w Legii Warszawa, gdzie wchodził w piłkarską dorosłość, trafia do zespołu, który w razie bezpośredniej konfrontacji pewnie nie miałby problemu z pokonaniem mistrza Polski. W Permie na Zbozienia czeka już Janusz Gol, którego również w niedalekiej przeszłości nie chciano przy Łazienkowskiej.
Teraz Zbozień zamiast rywalizować z Piotrem Malinowskim, Saidim Ntibazonkizą czy Sylwestrem Patejukiem będzie próbował zatrzymać Hulka, Andrieja Arszawina czy Artioma Dziubę.
Paweł Stolarski Wisła Kraków ---> Lechia Gdańsk
Jeszcze pół roku temu wydawało się, że Wisła Kraków pierwszy raz od naprawdę wielu, wielu lat doczekała się wychowanka, który może stanowić o sile I drużyny na lata, a jeśli na krócej, to przynajmniej Biała Gwiazda sowicie sprzeda go do zachodniej ligi.
Tymczasem dziś 18-letni Stolarski jest zawodnikiem Lechii Gdańsk, która wygrała o niego wyścig z Legią Warszawa. Gdyby przed sezonem ktoś powiedział, że najbardziej utalentowany wychowanek Wisły ostatnich lat przeniesie się na PGE Arena, to reakcją byłby tylko śmiech.
Młodzianowi nie było jednak do śmiechu i nie chciał siedzieć na ławce, patrząc, jak na boisku szaleje Łukasz Burliga, więc klub, który nosi w sercu, zamienił na Lechię, która obiecała mu harmonijny rozwój. A Wisła zarobiła na nim tylko 500 tys. zł. Tylko albo aż, biorąc pod uwagę, że gdyby do przenosin doszło w czerwcu, Biała Gwiazda dostała ledwie 70 tys. zł. Widać manewr negocjacyjny z odesłaniem Stolarskiej do rezerw Wiśle się udał.
Patryk Małecki Wisła Kraków ---> Pogoń Szczecin
Kibice Białej Gwiazdy za jednym zamachem stracili dwóch piłkarzy, z którymi się mocno utożsamiali. "Mały" nie jest może dosłownie wychowankiem Wisły, ale grał w niej od 13. roku życia. Piłkarz, który nie raz deklarował, że chciałby występować z Białą Gwiazdą na piersi do końca kariery, a już na pewno w Polsce nie zagra w żadnym innym klubie - no może w zaprzyjaźnionej Lechii - w styczniu związał się z Pogonią Szczecin.
To transfer zaskakujący nie tylko ze względu na to, że kojarzony mocno do tej pory z Wisłą opuszcza ją w zasadzie bez żalu. Przecież Małecki, który ma za sobą jedną z najsłabszych rund w karierze, a cały rok globalnie może uznać za co najwyżej przeciętny, w Szczecinie dostał znaczą podwyżkę w porównanie z zarobkami przy Reymonta 22.
Na razie nie słychać o tym, by kibice Pogoni źle przyjęli Małeckiego, który na ramieniu ma wytatuowaną legendę krakowskiego klubu Henryka Reymana. W sumie w tym względzie mamy remis - przed laty Radosław Majdan występując w Wiśle, pod Białą Gwiazdą nosił na sercu tatuaż w kształcie herbu Pogoni.
Semir Stilić Gaziantepspor ---> Wisła Kraków
A skoro już jesteśmy przy Reymonta 22, to nie sposób nie wspomnieć o jedynym do tej pory zimowym nabytku 13-krotnych mistrzów Polski - Semirze Stiliciu. Bośniak wrócił do Polski po półtorarocznym pobycie na Ukrainie i w Turcji, ale nie do Lecha Poznań, w którego barwach w latach 2008-2012 błyszczał w ekstraklasie, a do Wisły. Z Kolejorzem Stilić zdobył mistrzostwo Polski w 2010 roku i Puchar Polski rok wcześniej.
Ogółem w polskiej ekstraklasie rozegrał 106 spotkań, strzelił 18 bramek i zaliczył 27 asyst. Dwa trafienia zaliczył w meczach z Wisłą, a jedno - a w zasadzie reakcję po nim - kibice Białej Gwiazdy szybko mu przypomnieli:
Trener Franciszek Smuda, który prowadził Stilicia w Lechu, ma nadzieję, że lewonożny rozgrywający znów będzie grał tak, jak przy Bułgarskiej: [wrzuta=aHKPtYa4HvD,mmkk07]
Wojciech Pawłowski Udinese Calcio ---> Śląsk Wrocław
Na pierwszy rzut oka nic w tym dziwnego - utalentowany bramkarz wraca do polskiej ligi, by nabrać doświadczenia, dzięki któremu być może w niedalekiej przyszłości łatwiej będzie mu w walce o miejsce miedzy słupkami Zebr.
Ale optyka na ten transfer zmienia się, gdy przypomnimy sobie wypowiedź Pawłowskiego z sierpnia 2012 roku... - Nie mam zamiaru więcej grać w polskiej lidze. Przez tych 16 meczów poznałem Ekstraklasę od środka i zdążyłem się przekonać, jaki to brud, smród i obłuda. Wolałbym zakończyć karierę, zamiast znów grać w Polsce - mówił na łamach 2x45.com.pl.
Jak widać, punkt widzenia zależy od punktu SIEDZENIA. Przez kolejne półtora roku nie rozegrał ani jednego oficjalnego meczu ani w Udinese, ani w Latinie Calcio, do której był wypożyczony i twarde siedzisko ławki rezerwowych pozwoliło mu zweryfikować spojrzenie na świat.
Michał Gliwa Zagłębie Lubin ---> Pandurii Targu Jiu (Rumunia)
I wreszcie tak w Polsce wyszydzany, wykpiwany, wyśmiewany i Bóg wie co jeszcze bramkarz zamienił walkę o utrzymanie w T-Mobile Ekstraklasie z Zagłębiem Lubin i jego niespełna rozumu kibicami, którzy właśnie jemu zdemolowali samochód, a Roberta Jeża pobili, na grę o czołowe lokaty w rumuńskiej ekstraklasie w barwach aktualnego wicemistrza tego kraju Pandurii Targu Jiu.
Nie to, że Rumunii wzięli Gliwę na podstawie perfekcyjnie zmontowanego klipu wideo, w którym zabrakło jego wpadek, bo i te mu się zdarzają. Wychowanek Orłów Rzeszów podpisał z Górnikami trzyletni kontrakt, ale najpierw przez tydzień był testowany przez Pandurii, więc trudno mówić o przypadku i niepoznaniu się na jego umiejętnościach.
W ekstraklasie rozegrał w sumie 72 mecze w barwach Polonii Warszawa i Zagłębia. W minionej rundzie wystąpił w 17 ligowych spotkaniach Miedziowych, w których puścił 20 bramek, ale też obronił 49 strzałów lecących w światło jego bramki, co daje całkiem niezłą, 71-procentową skuteczność w interwencjach na linii.
Może w Rumunii pójdzie mu jeszcze lepiej? W końcu przez ostatnie półtora roku 17 bramek dla Pandurii zdobył Deivydas Matulevicius, za którym nikt w Polsce nie płakał, gdy ten opuszczał Odrę Wodzisław Śląski czy Cracovię.