W tym artykule dowiesz się o:
Golkiper Górnika Zabrze w spotkaniu z Zawiszą Bydgoszcz na pewno nie miał łatwo. Jego obrońcy dopuszczali bowiem do wielu groźnych sytuacji w okolicach własnego pola karnego. Sam Kasprzik meczu w Bydgoszczy do wybitnie udanych nie zaliczy. Czy przy strzałach Sebastiana Dudka mógł zrobić więcej?
Słaby mecz obrońcy Górnika. Nie dość, że przez cały mecz miał problemy z powstrzymaniem zawodników Zawiszy, to jeszcze czerwona kartka po faulu przed polem karnym dopełniła czaru goryczy - pisał nasz korespondent z Bydgoszczy.
Źle funkcjonowała linia defensywy Śląska Wrocław w spotkaniu z Legią Warszawa. Mistrzowie Polski stworzyli sobie wiele dogodnych okazji strzeleckich. To cud, albo może i Marian Kelemen, który sprawił, że wrocławianie stracili tylko jednego gola. Do postawy stoperów WKS-u po meczu kibice Śląska mieli spore zastrzeżenia.
Od bohatera do zera. Kolumbijczyk strzelił wprawdzie bramkę na 1:0 dla Lecha, ale "oddał" gola Widzewowi po fatalnym błędzie z 70. minuty. To zawodnik, który sprawia ogromne zagrożenie dla swojego zespołu, kiedy ma piłkę przy nodze. Mogło się to zemścić już wcześniej, kiedy piłkę w środku pola zabrał mu Visnakovs. Łotysz jednak nie trafił wówczas w bramkę. Zrobił to jednak w 77. minucie, po strzale głową, urywając się wcześniej komu? A jakże! Arboledzie.
Podobnie jak Wełnicki, tak i doświadczony obrońca się nie popisał. Przynajmniej jedna z bramek zdobytych przez gospodarzy obciąża konto Łukasiewicza, a mogło być ich znacznie więcej.
Gra na pozycji defensywnego pomocnika wyłączyła wszystkie atuty Haitańczyka. Wolne przyjęcia piłki, nieudane dryblingi, mało przechwytów. W dodatku gol na 1:0 dla Lecha padł z jego winy, bo to on był ostatnim zawodnikiem, który mógł przeciąć podanie do Arboledy.
Wydaje się, że był to najsłabszy piłkarz na boisku w Kielcach. Pomocnik Biało-Zielonych wyglądał na niezainteresowanego grą. W takich sytuacjach zwykło się mawiać, że piłkarz przeszedł obok meczu...
Największe rozczarowanie Widzewa w roku 2014. Długimi momentami nieobecny na boisku, zwłaszcza w ofensywie. Zaliczył także kilka irytujących strat. Podejrzewamy, że trener Skowronek miał już dość patrzenia na tego zawodnika tuż przed końcem pierwszej połowy, kiedy Cetnarski stracił piłkę w dogodnej sytuacji do stworzenia akcji ofensywnej w środku pola i nie pobiegł za przeciwnikiem. Piłkarz z numerem 10 nie wybiegł już na boisko w drugiej połowie meczu.
Niefrasobliwość tego zawodnika mogła bardzo wiele kosztować Cracovię w Szczecinie. Strata Zejdlera w 30. minucie pozwoliła Małeckiemu wyjść praktycznie sam na sam z Pilarzem i tylko niefrasobliwość "Małego" uchroniła Pasy. Zejdler nie wnosił wiele do gry ofensywnej, nie stworzył żadnego zagrożenia... no chyba że pod własną bramką, ale o tym już pisaliśmy.
Po zimowych przygotowaniach można zastanowić się, czy ktoś nie podmienił Murayamy. Japończyk jest na boisku niewyraźny, nie walczy zacięcie o każdą piłkę, jego udane akcje ofensywne można zliczyć na palcach dłoni. Przeciw Cracovii snuł się po murawie. Dariusz Wdowczyk chciał go zmienić już w 40. minucie, ale ostatecznie poczekał do przerwy.
Pierwszy raz znalazł się w wyjściowym składzie Cracovii i nie wykorzystał szansy. W ofensywie pożytku z niego Pasy nie miały wcale, choć w Szczecinie nie brakowało wolnej przestrzeni i szans na atak, które niweczył raz po raz. Pod koniec meczu gdy opadł z sił (był to pierwszy jego występ w pełnym wymiarze czasowym od połowy listopada) przydarzały mu się jeszcze proste błędy techniczne.
Ławka rezerwowych: