W tym artykule dowiesz się o:
Nie popisał się tym razem Krzysztof Kamiński, który na linii nie zaliczył ani jednej udanej interwencji, kapitulując trzykrotnie, w tym raz po rzucie karnym, który sam sprokurował. To nie był udany występ golkipera Niebieskich.
Zdecydowanie odstawał szybkościowo, co wykorzystali piłkarze Górnika Łęczna. Malinowski nie popisał się przy bramkach zdobywanych przez beniaminka, a przy trafieniu Fedora Cernycha to już szczególnie. Bardzo słaby występ tego zawodnika, jak i całej defensywy Niebieskich.
Co chciał zrobić obrońca Pasów w meczu z Legią Warszawa wie chyba tylko on sam. Skończyło się na tym, że Marciniak efektownie wpakował piłkę do własnej siatki i tym samym wyprowadził Legię na prowadzenie.
Trudno wystawić dobrą laurkę stoperom Górnika, gdy zabrzanie stracili w Poznaniu trzy gole. Zarówno Ukrainiec, jak i Seweryn Gancarczyk, zostawiali zawodnikom Kolejorza dużo miejsca w polu karnym.
Dwukrotnie ostro sfaulował Makuszewskiego i otrzymał dwie żółte kartki. Wydaje się, że już za pierwszym przewinieniem powinien wylecieć z boiska. Kompletnie nie radził sobie ze skrzydłowym Lechii. Kwame boisko opuścił już w 34. minucie.
Od tego zawodnika można wymagać więcej. Dobrze wprowadził się do Piasta, ale mecz z Wisłą kompletnie mu nie wyszedł. Zbyt mało było w jego poczynaniach kreatywności i błyskotliwości. Potrafi grać zdecydowanie lepiej.
Dopiero po tym, jak zmienił go Damian Szymański zauważono, że był na boisku. Miał odpowiadać za środek pola, ale zupełnie nic z tego nie wyszło. Był jak cała drużyna GKS-u - ospały, wycofany i jakby odrobinę zmrożony przez temperaturę panującą podczas spotkania.
Kompletnie niewidoczny w spotkaniu z Góralami. Od razu po przerwie został zdjęty przez trenera Brzęczka. Bośniak prezentuje się od dłuższego czasu bardzo, bardzo przeciętnie. Zdjęcie idealnie obrazuje jego występ w ostatnim meczu.
Zupełnie nieprzydatny, a wręcz szkodzący Ruchowi swoją obecnością na boisku. Bezsensowne faule i dużo niecelnych podań to jedyne, czym zapisał się w pamięci kibiców. Po przerwie już nie wrócił na murawę.
Jeśli drużyna nie ma zbyt wielu okazji, to tym bardziej należy wykorzystywać każdą, która się nadarzy. Ślusarski mógł wlać w serca kibiców z Bełchatowa nadzieję na emocjonującą końcówkę, ale zmarnował doskonałą okazję.
O ile jego brat zagrał bardzo dobrze, o tyle on był zaledwie cieniem Piotra. Niewidoczny i nie stwarzający zagrożenia - nie oddał żadnego strzału! Nie do takiego Brożka kibice są przyzwyczajeni. Zdecydowanie najsłabszy w szeregach Wisły.
Ławka rezerwowych: