W tym artykule dowiesz się o:
Zaczął mecz bardzo dobrze, bo od kilku udanych, naprawdę klasowych interwencji. Potem nadszedł jednak kataklizm dla tego zawodnika. Wydaje się, że lepiej mógł się zachować już przy strzale z rzutu wolnego, a kolejna bramka już zdecydowanie obciąża jego konto. [ad=rectangle] Ten bramkarz zawalił bełchatowianom gola do do szatni, nie potrafiąc złapać piłki po uderzeniu z dystansu Jakuba Świerczoka. Czy w następnej kolejce znów stanie między słupkami?
Kolejne fatalne spotkanie defensywy drużyny z Krakowa. Rymaniak uwikłany był w stratę wszystkich goli przez Pasy. Zazwyczaj był spóźniony, albo po prostu ogrywany w dziecinny sposób.
Nie radził sobie z napastnikiem Pogoni Szczecin Łukaszem Zwolińskim. Zamiast udanych interwencji, zapisywał na swoje konto coraz to nowe chaotyczne zagrania. Dawał się łatwo wyprowadzać w pole zawodnikom ze Szczecina.
Nie wywiązał się ze swojej roli kapitana i kluczowego zawodnika defensywy. Od takiego piłkarza oczekujemy, że to on poderwie do walki drużynę znajdującą się w wyraźnym dołu. Tego nie zaobserwowaliśmy. Cztery gole stracone u siebie mówią same za siebie.
Zaspał przy pierwszym golu, który ustawił wynik meczu. Kto wie, jak potoczyłoby się spotkanie w Chorzowie, gdyby właśnie tej bramki nie było? A potem już poszło... Ostatecznie Cracovia z Niebieskimi straciła trzy gole, co pozytywnej oceny defensywie tego zespołu nie wystawia.
Skoro w poprzedniej kolejce za podobny występ nominowaliśmy Milosa Lacnego, to teraz nie mogło zabraknąć Krzysztofa Danielewicza. Piłkarze Śląska Wrocław chyba założyli się, który z nich szybciej wyleci z boiska. W Gliwicach Danielewicz na murawę wszedł w 56. minucie. W 62., po dwóch żółtych kartkach, już go na niej nie było. Przy okazji posypała się cała gra WKS-u.
W związku z grą Ondreja Dudy są ogromne oczekiwania, bo to w końcu jeden z najlepszych zawodników biegających po naszych boiskach. Mecz w Gdańsku wybitnie mu jednak nie wyszedł. Zawodnik Legii swój udział w tej potyczce zakończył już w 39. minucie. Wcześniej nic wielkiego nie pokazał. Teraz czeka go długa przerwa w grze. Będzie miał nad czym myśleć.
Zmarnował dwie bardzo dobre okazje, zaprzepaszczając tym samym szanse Górnika Zabrze na zwycięstwo w Krakowie w meczu z Wisłą. Zwłaszcza jedna z tych szans będzie się śnić temu zawodnikowi po nocach. Robert Jeż znalazł się w sytuacji sam na sam z bramkarzem Wisły Kraków, powinien umieścić piłkę w siatce, ale przegrał pojedynek z golkiperem.
Niewiele było koncepcji i jakości w ofensywie Jagiellonii Białystok w pojedynku z Pogonią Szczecin. Za kreowanie interesujących ataków powinien odpowiadać teoretycznie Gajos, ale tego dnia jego partnerzy nie mieli pożytku z jego zagrań.
Miał świetną okazję na to, aby Korona wyszła na prowadzenie w meczu w Poznaniu. Rzutu karnych tak, jak wykonał go Brazylijczyk, strzelać jednak nie można. Poza tym napastnik kielczan nic wielkiego w spotkaniu z Kolejorzem nie pokazał.
Grał niewiele ponad pół godziny, ale mógł zapewnić Podbeskidziu zwycięstwo. Zmarnował piłkę meczową w 85. minucie, gdy z kilkunastu metrów nie trafił do pustej bramki...
Ławka rezerwowych: