W tym artykule dowiesz się o:
Pięć puszczonych goli w jednym meczu mówi samo za siebie. Żaden z innych bramkarzy w minionej kolejce nie musiał tyle razy wyciągać piłki z własnej siatki. Jego konkurentem o miejsce w naszym składzie był Silvio Rodić z Górnika Łęczna. On jednak dał się pokonać "tylko" trzy razy.
Zmarnował wyśmienitą szansę na doprowadzenie do remisu w pojedynku z Lechem Poznań. Nie zdołał skierować piłki do pustej bramki z kilku metrów, a była to najlepsza i tak naprawdę ostatnia okazja, by Pogoń Szczecin wróciła do gry. Poza tym snuł się po boisku bez specjalnego błysku.
Górnik Łęczna przegrał z Ruchem Chorzów 0:3, a Bielak miał udział we wszystkich trafieniach dla Niebieskich. I to nie były wszystkie jego występki w tym meczu. Zdecydowanie temu zawodnikowi ostatnie spotkanie wyszło.
Trzeba go obciążyć główną winą za stratę jednego z goli przez Termalikę. W tym momencie nieco podcięte zostały skrzydła drużynie z Niecieczy. Poza tym popełnił jeszcze kilka innych błędów. Pięć straconych goli defensywie beniaminka także najlepszej oceny nie wystawia.
To było kolejne słabe spotkanie w wykonaniu tego zawodnika, który zawodzi od momentu, w którym trafił do Śląska Wrocław. Notował straty i niedokładne zagrania, co nie wpływało na płynność gry WKS-u. Można mieć zastrzeżenia do jego decyzji. W ofensywie wrocławianie praktycznie nie istnieli.
To był chyba najsłabszy jego mecz w tym sezonie. Niepotrzebnym faulem (po którym dostał żółta kartkę) sprokurował rzut wolny, po którym Zagłębie zdobyło bramkę na 1:1, co Miedziowym dodało wiatru w żagle, a na Górali wpłynęło deprymująco. Nie był tak aktywny jak w poprzednich spotkaniach.
Jedyne z czego został zapamiętany, to wrzeszczenie na sędziego - donosił nasz korespondent. Irytował się mocno, ale z grą było kiepsko. Dostał kartkę i w zasadzie tyle. Dość szybko zmieniony.
Sebastian Mila wrócił do składu Lechii Gdańsk i nie zaprezentował takiej formy, na widok której Adam Nawałka mógłby mu w ciemno słać powołania. Środkowy pomocnik Lechii był bezbarwny i nie potrafił dać oddechu kolegom z obrony - gdy przejmował piłkę, piłkarze Cracovii szybko mu ją odbierali.
Nie zaprezentował na boisku niczego wybitnego. Zanotował wiele strat, nieudanych dryblingów. Został zmieniony w 61. minucie przez Pawła Sobolewskiego, który też nic wielkiego do gry kielczan nie wniósł.
Michał Mak walczył z Deleu o wybitą przez Marko Maricia piłkę, ale przegrał z Brazylijczykiem rywalizację o pozycję, a leżąc na murawie, kopnął obrońcę Cracovii w twarz. Wszystko działo się na oczach sędziego Bartosza Frankowskiego, który momentalnie pokazał skrzydłowemu Lechii czerwoną kartkę. Mak tym samym już w 6. minucie meczu 16. kolejki Ekstraklasy z Cracovią (0:3) został usunięty z boiska.
Boisko opuścił w drugiej połowie z powodu kontuzji mięśnia dwugłowego uda i wygląda na to, że będzie pauzował przez kilka kolejnych spotkań. Korzym daleki jest od choćby przyzwoitej formy, w starciu z Wisłą miał wymarzoną okazję, by zdobyć ważnego gola i w pierwszej połowie doprowadzić do wyrównania, ale zamiast strzelić w kierunku bramki, to bliżej był trafienia w chorągiewkę.