W tym artykule dowiesz się o:
Sezon 2013/2014 Real Madryt zakończył z długo wyczekiwanym i upragniony trofeum za wygranie Ligi Mistrzów. Był to 10. triumf w najbardziej elitarnych klubowych rozgrywkach w Europie. Słynna "La Decima", która przedsezonowym celem była przez ponad 10 lat, stała się faktem. Podopieczni Carlo Ancelottiego po puchar sięgnęli w niesamowitych okolicznościach. W meczu z Atletico Sergio Ramos doprowadził do wyrównania dopiero w doliczonym czasie gry, a po dogrywce Real wygrał aż 4:1.
W kolejnym sezonie Real miał pójść za ciosem. Celem była "szóstka", czyli wygranie wszystkich możliwych trofeów. Już w sierpniu na ich przeszkodzie stanęło jednak Atletico, które wzięło rewanż za Ligę Mistrzów i po dwumeczu wygrało Superpuchar Hiszpanii.
Kilka dni wcześniej Real sięgnął po Superpuchar Europy, a w grudniu po Klubowe Mistrzostwo Świata. Niewielu spodziewało się, że po 12 miesiącach będą to ostatnie trofea zdobyte przez klub. Rok 2015 był jednak koszmarny, a wpływ na taką ocenę miały także wydarzenia, które wydarzyły się już w pierwszych dniach stycznia.
Rok bez trofeum
"Królewscy" pod koniec 2014 roku byli najlepszą drużyną na świecie. Kibice zachwycali się ich nieprawdopodobną passą 22 zwycięstw z rzędu, czego w historii futbolu nie dokonała żadna inna europejska drużyna. Real celował poprawienie rekordu brazylijskiej Coritiby (24 wygrane), ale rok zaczął się fatalnie.
Na samym początku stycznia Real przerwał fenomenalną serię po przegranej z Valencią. Z kolei kilka dni później poległ w Pucharze Króla z Atletico Madryt 0:2. Tej straty w rewanżu nie odrobił i rozgrywki skończył już na 1/8 finału. Kolejny potężny cios podopieczni Diego Simeone zadali lokalnemu rywalowi w lutym, kiedy w rozgrywkach Primera Division wygrali na własnym boisku aż 4:0. Dokładnie miesiąc później, w 26. kolejce, gracze Ancelottiego przegrali na wyjeździe z Athletic Bilbao i stracili pierwszą pozycję w tabeli na rzecz Barcelony. Późniejsza przegrana w El Clasico praktycznie przekreśliła ich szanse na mistrzostwo.
Z Barcą Real miał się spotkać jeszcze raz - w finale Ligi Mistrzów. W półfinale "Królewscy" trafili na teoretycznie najsłabszy zespół z całej czwórki - Juventus Turyn. "Stara Dama" sprawiła jednak niespodziankę, a bohaterem dwumeczu był niechciany na Santiago Bernabeu Alvaro Morata - autor dwóch goli.
Po tym meczu było wiadomo, że Real w 2015 roku nie zgarnie żadnego tytułu. Prezes Florentino Perez nie mógł się z tym pogodzić i podjął decyzję, z którą wciąż nie pogodzili się kibice, a nawet piłkarze.
Zwolnienie Ancelottiego i przybycie Beniteza
Gracze szybko zapomnieli o niepowodzeniach. Cristiano Ronaldo i spółka na każdym kroku wspierali swojego trenera. W szatni panowała bardzo dobra atmosfera, zawodnicy znali swoje miejsce, a Ancelotti wciąż był postrzegany jako fachowiec, który pomógł im wygrać upragnioną "La Decimę". Wszyscy tak sądzili oprócz... prezesa, który zwolnił Włocha.
Z pożegnalnej konferencji prasowej najlepiej zostanie zapamiętana ta kwestia:
Dziennikarz: Czego brakowało Ancelottiemu, że szukacie innego trenera? Perez: Nie wiem.
Prezydent nie wiedział i przypadkowo rozbił dobrze rozumiejący się kolektyw. Zamiast Ancelottiego, na Santiago Bernabeu pojawił się Rafael Benitez. Szkoleniowiec spełnia jedną z cech pożądanych przez Pereza - mówi płynnie po hiszpańsku. Problem w tym, że po kilku miesiącach i tak nie załapał wspólnego języka ze swoimi podopiecznymi. Piłkarze nie rozumieją jego koncepcji, a kibicom nie podoba się defensywny styl. Hiszpańskie media nie mają wątpliwości - to przez Beniteza Ronaldo rozważa opuszczenie Realu.
To nie była jedyna wpadka zaliczona w trakcie lata przed kolejnym sezonem.
Kuriozalne okienko
25 lat spędzonych na Santiago Bernabeu i 18 zdobytych trofeów - to dorobek Ikera Casillasa, który z kibicami pożegnał się bez przedstawicieli Realu. Legendarny bramkarz usiadł przed dziennikarzami i odczytał wzruszający komunikat. Podobno golkiper sam wybrał taką formę pożegnania, ale po fali krytyki, jaka błyskawicznie spłynęła na zarząd "Królewskich", następnego dnia zorganizowano bardziej "oficjalne" zerwanie współpracy, już w obecności Florentino Pereza. Niesmak jednak pozostał i na długo pozostanie.
Włodarz Realu zamierzał zastąpić legendę najlepszym bramkarzem Premier League - Davidem de Geą. Rozmowy z Manchesterem United zintensyfikowano pod sam koniec okienka i kiedy wydawało się, że strony doszły do porozumienia... transfer nie powiódł się, ze względu na kilkuminutowe opóźnienie z wysłaniem niezbędnych dokumentów. To zdecydowanie jedna z największych transferowych wpadek w historii futbolu.
W całej sprawie sporo musiał przeżyć również Keylor Navas. Kostarykanin chciał pozostać w Madrycie, ale nikt się tym nie przejmował. Bramkarz miał już podpisany kontrakt z Manchesterem United i czekał na oficjalne potwierdzenie. Kilka tygodni później przyznał: - Sytuacja się ciągle zmieniała. Tyle emocji się w nas skumulowało, że na koniec dnia razem z żoną po prostu się popłakaliśmy. Na szczęście Navas nie załamał się i od początku sezonu udowadnia, że jest jednym z najlepszych golkiperów w Europie.
Blamaż i upokorzenie na Santiago Bernabeu
Na początku roku Real przegrał w derbach Madrytu 0:4 z Atletico. Pod koniec doznał jeszcze jednej kompromitacji, tym razem przed własnymi kibicami. W El Clasico FC Barcelona od pierwszego gwizdka narzuciła własny styl, a bezradni gospodarze mogli tylko biegać za błyskawicznie rozprowadzaną piłką. Cała jedenastka mistrzów Hiszpanii rozegrała kapitalny mecz. Geniuszem wykazał się Andres Iniesta, który przez kibiców Realu Madryt był żegnany... brawami.
To był piękny mecz Barcelony i wielki dramat kibiców Realu, którzy już po trzeciej bramce zaczęli opuszczać Santiago Bernabeu. Na trybunach najbardziej dostało się Perezowi oraz Benitezowi. Trener po meczu przyznał, że wystawił złą jedenastkę, a od prezesa otrzymał pełne wsparcie.
Po tej porażce "Królewscy" spadli na trzecią pozycję w tabeli. To nie był jednak koniec wstydliwego roku w wykonaniu Realu.
Kompromitujący walkower w Pucharze Króla
Przedstawiciele "Królewskich" nie popisali się również w rozgrywkach Pucharu Króla. W meczu 1/16 finału z III-ligowym Cadiz wystawili w składzie Denisa Czeryszewa, choć cała Hiszpania wiedziała, że Rosjanin w tym meczu nie powinien zagrać.
Piłkarz w poprzednim sezonie bronił barw Villarreal i w ostatnim meczu klubu w krajowym pucharze obejrzał trzecią żółtą kartkę w rozgrywkach. Z tego względu miał pauzować w kolejnym spotkaniu, a ten przypadał właśnie na konfrontację Realu Madryt z Cadiz! Po spotkaniu III-ligowy klub złożył zażalenie, które poskutkowało wykluczeniem Realu z Pucharu Króla. Gorszego zamknięcia fatalnego roku "Królewscy" nie mogli sobie wybrać.
Czy Perez ma jakieś rozwiązanie problemów, które powoli przerastają i jego?
Na problemy - galaktyczny transfer
Perez ma jedną zasadę - czego nie da się rozwiązać na boisku, można rozwiązać pieniędzmi. Prezes Realu nie boi się wydawać ogromnych sum pieniędzy, aby pozyskać gwiazdy, o których jest obecnie najgłośniej. Z tego względu zagiął parol na Roberta Lewandowskiego, najlepszą "9" na świecie.
Perez ma pieniądze i nie zawaha się ich użyć. Szczególnie, że nie tylko Real ma problemy, ale również jeden z piłkarzy klubu, którego polski napastnik może z powodzeniem zastąpić - Karim Benzema. Francuz jest oskarżony o szantażowanie reprezentacyjnego kolegi Mathieu Valbueny. Afera psuje wizerunek zawodnika, jak i "Królewskich", dlatego miesiące napastnika mogą być na Santiago Bernabeu policzone.
Kibice Realu od dawna domagają się nowego środkowego napastnika. Czy ewentualny zakup Lewandowskiego pozwoli im zapomnieć o fatalnym 2015 roku?