W tym artykule dowiesz się o:
Zlatan nie trafia
Co to był za mecz! W Paryżu spotkały się drużyny rządzone przez sypiących milionami szejków. Można było się śmiać, że to derby Bliskiego Wschodu. A w jednej z głównych ról był - a jakże - Zlatan Ibrahimović.
W 12. minucie w polu karnym upadł David Luiz i sędzia bez wahania wskazał na rzut karny. Zlatan ustawił piłkę, uderzył w lewy róg bramki, ale tam rzucił się też Joe Hart. Pudłowanie z jedenastu metrów raczej Szwedowi się nie zdarza.
Kuriozum
Rzadko mamy również do czynienia z sytuacją, że to drużyna strzela gola... Zlatanem. A tak było właśnie w 41. minucie. Wtedy prowadzili już goście, bo piłką do bramki paryżan trafił Kevin De Bruyne. Fernando przed polem karnym tak zbierał się po podania, że gdy już to zrobił to trafił piłką w starającego się zablokować go Ibrahimovicia. I futbolówka spokojnie sobie poleciała do bramki, a Hart mógł się tylko przyglądać.
Derby szejków na remis
PSG powinno bez problemu ten mecz wygrać, dominowało. W 59. minucie drugiego gola strzelił Adrien Rabiot. Co jednak z tego, skoro francuska drużyna znowu dała cieszyć się przyjezdnym. Remisowy wynik 2:2 ustalił Fernandinho.
To Manchester City jest teraz w lepszej sytuacji.
Wilki gryzą!
W bardzo kiepskiej sytuacji znalazł się za to Real Madryt. Opromieniony wygraną z Barceloną przyjechał do Wolfsburga i myślał, że łatwo pójdzie w starciu z ósmą drużyną Bundesligi. Nie poszło. Goście przegrywali dwoma golami już po 25 minutach. Najpierw z rzutu karnego trafił Ricardo Rodriguez, a potem po akcji Maximilian Arnold.
Goście trafiali albo panu Bogu w okno, albo do pana Boga pozostały im tylko modlitwy. Poza tym słabł z każdą minutą. W końcówce Real nie potrafił nawet stworzyć dogodnej sytuacji pod bramką Benaglio i w ogóle nie zagrażał golkiperowi Wolfsburga.
Królewscy byli bardzo nieskuteczni, mocno skomplikowali sobie sytuację przed rewanżem. VfL Wolfsburg - Real Madryt 2:0.
Szalony fan
Mecz tak rozgrzał jednego z kibiców, że ten postanowił pobiegać trochę z piłkarzami. Niesforny fan przedarł się przez ochronę, wbiegł na murawę i ani zamierzał dać się dogonić. Ostatecznie porządkowi dopięli swego.
Kibic rozrabiaka kolejnego meczu na żywo długo już nie obejrzy.