Lech - Legia: Oceny WP SportoweFakty

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Portal WP SportoweFakty ocenił grę piłkarzy obu drużyn w finale Pucharu Polski. Legia Warszawa pokonała Lecha Poznań 1:0. Jedynego gola strzelił Aleksandar Prijović.

1
/ 8

Skala ocen 1-10 (wyjściowa 6):

Bośniak nie miał nic do powiedzenia przy golu Aleksandara Prijovicia i trudno go w jakimkolwiek stopniu obwiniać o porażkę Lecha. Jeszcze przy stanie 0:0 zaliczył natomiast bardzo dobrą interwencję po groźnym strzale z dystansu Nemanji Nikolicia. Spektakularnych wyczynów Buricia w poniedziałek nie oglądaliśmy, błędów też jednak nie popełnił.

Arkadiusz Malarz - 7 Był tam gdzie być powinien i bronił to, co powinien obronić. Gracze Lecha nie zmusili bramkarza Legii do dużego wysiłku, ale musiał on do ostatniej minuty utrzymywać koncentrację na odpowiednim poziomie. W drugiej połowie Malarz popisał się świetną interwencją po płaskim dograniu Linettego i uratował swój zespół przed stratą gola. Występ jak najbardziej na plus.

2
/ 8

Skala ocen 1-10 (wyjściowa 6):

Prawy obrońca Kolejorza był mało widoczny. Rzadko wnosił coś w akcjach ofensywnych i nie pokazał formy, do której przyzwyczaił w niektórych spotkaniach ligowych, gdy często wspomagał kolegów dośrodkowaniami.

Fin ustrzegł się błędów, jakie zdarzyły mu się w niedawnym ligowym spotkaniu z Legią. Najlepszą interwencję zaliczył w 34. minucie, gdy świetnie zatrzymał szarżę Adama Hlouska lewym skrzydłem. To była bardzo groźna kontra Legii.

Stoper Lecha ma za sobą niezły występ. W 15. minucie mógł nawet strzelić gola, ale chybił po rzucie rożnym. W drugiej połowie natomiast uratował swój zespół, gdy przeciął bardzo groźne dośrodkowanie Michała Kucharczyka do Aleksandara Prijovicia.

Węgier - podobnie jak Kędziora - dawał drużynie zbyt małe wsparcie ze skrzydła. Starał się walczyć, był widoczny, ale z jego szarpnięć nie wynikało nic konkretnego. Kiepska kreacja bocznych pomocników to jedna z przyczyn małej liczby sytuacji Lecha i porażki.

ZOBACZ WIDEO Murawski: Umyślnie trzymamy kibiców w niepewności (źródło TVP)

{"id":"","title":"","signature":""}

3
/ 8

Skala ocen 1-10 (wyjściowa 6):

Artur Jędrzejczyk - 7 Zagrał tak, jak oczekuje od niego szkoleniowiec. Był pewny w defensywie i zatrzymywał szarże rywali. Sam również angażował się w ofensywne akcje i gdyby pilnował linii spalonego, to na początku drugiej części gry mógł skutecznie zakończyć akcję Legii.

Igor Lewczuk - 7 Obrona była mocną stroną warszawskiego zespołu, a Lewczuk jej silnym punktem. W występie zawodnika Legii nie ma się do czego przyczepić. To między innymi dzięki niemu Dawid Kownacki nie był w stanie stworzyć sobie choćby jednej groźnej sytuacji.

Michał Pazdan - 7 Zdarzył mu się jeden słabszy moment, gdy najpierw miał pretensje do Linettego za faul, a później nie upilnował go na skrzydle, po czym Lech miał dobrą okazje na zdobycie bramki. Wówczas skuteczną interwencją popisał się Malarz i "uratował" swojego klubowego kolegę.

Adam Hlousek - 7 Również pokazał się z dobrej strony i na niewiele pozwalał rywalom na skrzydłach. Jego zadaniem było zatrzymywać akcje przeciwnika i wywiązał się z niego bardzo dobrze.

4
/ 8

Skala ocen 1-10 (wyjściowa 6):

Dyskretny występ kapitana Kolejorza. Trudno odmówić mu zaangażowania, ale podobnie jak koledzy z formacji ofensywnej, nie potrafił uporządkować totalnego chaosu w środku pola. W 79. minucie - co nie jest zjawiskiem zbyt częstym - Jan Urban zdjął Trałkę z boiska i zastąpił go Maciejem Gajosem.

Jeden z najlepszych zawodników Lecha. Zaliczył mnóstwo odbiorów, pomagał kolegom w każdym sektorze boiska i zwłaszcza w pierwszej połowie próbował wprowadzać spokój. Po przerwie nieco przygasł i nie był już tak widoczny.

W 14. minucie Węgier mógł wprawić kibiców Lecha w ekstazę, ale w znakomitej sytuacji - kilka metrów przed bramką - tak długo układał piłkę do strzału z ostrego kąta, że zdążył go zablokować Michał Pazdan. Niezłej szansy Lovrencsics nie wykorzystał też po przerwie, ale za tę sytuację trudno go już winić, bo został świetnie uprzedzony przez Arkadiusza Malarza. Węgier nie wykorzystał okazji do zostania bohaterem finału.

Młody lechita przeżył w poniedziałek prawdziwy dramat. Do pewnego momentu grał solidnie, w 51. minucie to on centrował do Lovrencsicsa, niemal stwarzając mu stuprocentową sytuację, ale wszystko zniweczył jednym błędem przy golu dla Legii. Próbując uprzedzić Guilherme, Linetty interweniował koszmarnie, z jego zagrania wyszło dośrodkowanie do Aleksandara Prijovicia i asysta przy bramce. Po takim "klopsie" ocena nie może być wysoka.

Doświadczony skrzydłowy pokazał solidną grę, do której przyzwyczaił w wielu poprzednich spotkaniach. Zabrakło mu głównie szczęścia, bo już w 5. minucie ładnym technicznym strzałem trafił w słupek. Później Pawłowski podejmował jeszcze kilka prób, lecz jego uderzenia były blokowane. Jan Urban może tylko żałować, że inni ofensywni piłkarze jego drużyny dali na boisku zdecydowanie mniej.

5
/ 8

Skala ocen 1-10 (wyjściowa 6):

Był aktywny i widoczny, ale jego akcje nie przyniosły wielkiego zagrożenia pod bramką przeciwnika. Duda miał kilka dobrych podań, ale nie potrafili ich wykorzystać jego klubowi koledzy. W przeszłości Słowak pokazywał, że stać go na wiele. Występ w finale Pucharu Polski na kolana nie rzucił, ale był poprawny.

Pewny punkt w środkowej strefie Legii Warszawa. Pomocnik starał się unikać błędów, a jednocześnie zatrzymywać akcje przeciwnika i do tych taktycznych zadań w wykonaniu Borysiuka nie można mieć zastrzeżeń.

Podobnie jak Borysiuk, tak i Jodłowiec był wyróżniającym się graczem warszawskiego klubu. Pewnie odbierał piłkę rywalom i uruchamiał akcje swojego zespołu. Jodłowiec potwierdził, że warto na niego postawić podczas mistrzostw Europy we Francji.

Lepsze momenty przeplatał słabszymi. W pamięci zapadły jego dobre, jak i kiepskie zagrania, jak choćby bardzo niecelny strzał z 6. minuty. Był jednak aktywny na skrzydle i napędzał ofensywne akcje obrońców Pucharu Polski. W końcówce miał dobrą okazję do podwyższenia prowadzenia, ale poślizgnął się i stracił piłkę.

6
/ 8

Skala ocen 1-10 (wyjściowa 6):

19-latek zastąpił w ataku Nickiego Bille Nielsena, który niespodziewanie znalazł się poza kadrą Lecha. Zawiódł jednak na całej linii. Przez większość meczu był kompletnie niewidoczny i bezproduktywny, a gdy w 34. minucie miał szansę wyjść na czystą pozycję, zademonstrował słabe przygotowanie szybkościowe i nie oddał nawet strzału. Wygląda na to, że Kownacki nie udźwignął obciążenia psychicznego.

7
/ 8

Skala ocen 1-10 (wyjściowa 6):

Prijović był bohaterem Legii Warszawa. Był aktywny i robił wszystko, by pomóc swojej drużynie. W 69. minucie był tam, gdzie powinien być napastnik. Wykorzystał błąd Linettego i z najbliższej odległości pokonał rozpaczliwie interweniującego Jasmina Buricia. To dzięki jego bramce Legia obroniła Puchar Polski.

Reprezentant Węgier tradycyjnie czekał na swoją szansę, ale tym razem nie mógł cieszyć się ze zdobycia bramki. Napastnik Legii szukał piłki i starał się znaleźć sposób na defensywę Lecha. W pierwszej połowie najlepszą okazję miał w 12. minucie, lecz jego uderzenie obronił Burić.

8
/ 8

Skala ocen 1-10 (wyjściowa 6):

Piłkarze rezerwowi:

Na boisku pojawił się w 67. minucie i już chwilę później brał udział w akcji, która dała Legii Warszawa pierwszą bramkę. Brazylijczyk najpierw dośrodkował piłkę w pole karne, a następnie wymusił błąd Linetty'ego. Jego wejście dało Legii impuls do lepszej gry.

Grał zbyt krótko.

Kasper Hamalainen - bez oceny

Grał zbyt krótko.

Poza niecelnym strzałem głową po rzucie wolnym jego wejście na boisko było praktycznie niezauważalne. Gajos nie dał dobrej zmiany i raz jeszcze udowodnił, że ma problem z ustabilizowaniem formy.

Darko Jevtić - bez oceny

Grał zbyt krótko.

Kamil Jóźwiak - bez oceny

Grał zbyt krótko.

Źródło artykułu: WP SportoweFakty
Komentarze (2)
avatar
WASIU
2.05.2016
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Kownacki do Centralnej Ligi Juniorów!!!  
avatar
Kriss1
2.05.2016
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Trudno było oglądać ten Finał z trybun stadionu.Dym, race, petardy.Czułem się jak na wojnie.Polowe pleców mam poparzone od rzuconej przez jakiegoś debilka racy w strunę własnych kibiców.