W tym artykule dowiesz się o:
Mateusz Szczepaniak jest wychowankiem Amico Lubin, z którego jeszcze jako trampkarz przeniósł się do Zagłębia Lubin, a latem 2008 roku opuścił Lubin na rzecz AJ Auxerre. Później jego kariera toczyła się różnie, aż w końcu latem 2013 roku sięgnęła po niego I-ligowa Miedź Legnica. Jego bilans w tym klubie to 18 bramek w 69 występach. Kolejnym etapem w jego karierze było wypożyczenie do Podbeskidzia, dzięki któremu przypomniał się w Ekstraklasie. W minionym sezonie strzelił dla Górali 10 goli, będąc najskuteczniejszym zawodnikiem ekipy spod Klimczoka.
Sprawdził się i pokazał z bardzo dobrej strony. Już sięgnęła po niego Cracovia, z którą 25-latek związał się umową mającą obowiązywać do końca sezonu 2019/2020.
Trener Tomasz Kafarski przekuł jego potencjał w korzyść dla zespołu. Najpierw prowadził Korta we Flocie Świnoujście, a następnie w Drutex-Bytovii Bytów. W końcu Pogoń postanowiła zawrócić swoją nadzieję z wypożyczenia i rundę wiosenną spędził w Ekstraklasie. Czesław Michniewicz dał mu kilka szans, choć nie tyle, ile oczekiwali kibice i sam zawodnik. Pomocnik zrewanżował się dwoma golami, zebrał doświadczenia, ale na swój czas musi poczekać.
Mózg Dolcanu Ząbki, gdzie swego czasu tworzył zabójczy duet z Dariuszem Zjawińskim. Piesio pracował długo na transfer do Ekstraklasy. Raz klub, do którego miał trafić, zdążył spaść z elity zanim przeprowadzka doszła do skutku. W końcu Piesio wylądował w Górniku Łęczna. Pod batutą Jurija Szatałowa zwiedził kilka pozycji od środka pola przez skrzydło po szpicę. W poprzednim sezonie zajął 42. miejsce w klasyfikacji kanadyjskiej Ekstraklasy z sześcioma golami i trzema asystami. Jak na debiutancki sezon nieźle, ale nie było to wejście tak przebojowe jak w defensywy klubów I ligi.
Wykonał naturalny krok z zaplecza do Ekstraklasy. Przez kilka sezonów pracował w Termalice Bruk-Bet Nieciecza na opinię najlepszego stopera I ligi. Po transferze do Pogoni Szczecin stworzył duet z Jarosławem Fojutem. Do "bandy łysego" należała runda jesienna. Później rozsypała się przez kontuzje, a obrona Pogoni przestała być szczelna. Więcej pretensji o ten stan było do Fojuta, a nie Czerwińskiego. Temu drugiemu wystarczył rok, by trafić do notesów skautów z czołowych lig w Europie.
Po fiasku misji awans w poprzednim sezonie Wisła Płock nie zatrzymała u siebie filara środka pola. Trener Marcin Kaczmarek miał problem z poukładaniem Nafciarzy po odejściu Góralskiego. Udało się to po czasie. Sam Góralski pokazał w Białymstoku te same walory, którymi zasłynął w Płocku, czyli zawziętością i nieustępliwością. Kilkakrotnie chwalony, ale też czasem zmieniany już w przerwie. Jest defensywnym pomocnikiem, od którego wymaga się przede wszystkim rozbijania przeciwnika, ale gdy drużyna musiała zaatakować, zwalniał miejsce na boisku.
Błyskotliwy strzelec i asystent, świetny egzekutor stałych fragmentów. Tak można było komplementować Ukraińca za czasów gry w Stomilu Olsztyn. Był wówczas nawet w jedenastce sezonu. Po Kowala sięgnęła Termalica Bruk-Bet Nieciecza i powody do jego chwalenia skończyły się. Początek rozgrywek stracił z powodu kontuzji, później zagrał kilka ogonów. W jedenastce Piotra Mandrysza był raz jesienią i raz wiosną. Wielu argumentów, by zostać na dłużej nie dał. Na pewno kibice obserwujący Ukraińca w I lidze byli rozczarowani.
"Miedziowi" pozyskali go latem, sprowadzając z Wisły Płock, w której wystąpił 93 razy, trafiając 28 razy do bramki przeciwnika. Janus urodził się w Brzegu Dolnym, a pierwsze kroki piłkarskie stawiał w MKP Wołów. W swojej karierze bronił też między innymi barw GKS-u Bełchatów oraz Cracovii. W I lidze zdecydowanie się wyróżniał. 30-latek także na boiskach Ekstraklasy pokazał, że trzeba go mieć na uwadze. Strzelił trzy gole, a do tego dołożył sześć asyst. Jak na nowego zawodnika beniaminka - wynik dobry. Wiosną grał już mniej, bowiem w Zagłębiu wykrystalizował się skład, który wywalczył brązowy medal mistrzostw Polski. Janusa przed kolejnym sezonem skreślać jednak nie można.
Jest zawodnikiem Białej Gwiazdy od lipca 2015 roku i w bieżącym sezonie rozegrał dla niej 30 meczów, w których zdobył cztery bramki oraz dołożył jedną asystę. Piłkarz już przedłużył swój kontrakt z klubem do końca sezonu 2017/2018. Popović do Wisły trafił z I-ligowej Olimpii Grudziądz. W tej klasie rozgrywkowej był wyróżniającą się postacią, a dla Olimpii kluczowym zawodnikiem. Początki w Wiśle miał trudne, lecz pod wodzą Dariusza Wdowczyka okrzepł i zaczął się prezentować coraz pewniej.
W Jagiellonii Białystok, do której trafił przed sezonem ze Stali Stalowa Wola (30 goli w 33 występach II ligi w sezonie 2014/15), nie udało mu się przebić do pierwszego składu. Sekulski wystąpił w zaledwie dziewięciu ekstraklasowych meczach zespołu Michała Probierza, zdobywając jednego gola i notując jedną asystę. Zimą Korona Kielce wypożyczyła 25-letniego napastnika z Jagiellonii Białystok na rok z opcją transferu definitywnego. Tu także "Sekul" nie był zawodnikiem pierwszego składu - zagrał w dziewięciu spotkaniach, strzelił jednego gola, a na boisku spędził tylko 224 minuty.
Bartosz Kopacz zawodnikiem Górnika Zabrze jest od 2010 roku, lecz miejsce w podstawowym składzie wywalczył sobie dopiero w rundzie jesiennej niedawno zakończonego sezonu. Wcześniej obrońca grał na wypożyczeniu w Ruchu Radzionków, Zawiszy Bydgoszcz oraz Termalice Bruk-Bet Nieciecza. W tym ostatnim zespole spędził poprzednie dwa sezony. Już jednak zimą Kopacz przedłużył kontrakt z Górnikiem Zabrze co najmniej do 30 czerwca 2017 roku. Co prawda zabrzanie spadli z Ekstraklasy, ale Kopacz stał się pewnym punktem defensywy "Trójkolorowych" - rozegrał 28 meczów, strzelił nawet 4 gole i dołożył do tego jedną asystę.