W tym artykule dowiesz się o:
Marcin Wasilewski - 29 meczów, 1 gol (Leicester City)
Najwięcej razy spośród piłkarzy z pola wystąpił Marcin Wasilewski. Jednak jego licznik przez dwa sezony zatrzymał się tylko na 29 spotkaniach i jednej bramce, którą strzelił Manchesterowi United. Polski defensor gros z tych meczów rozegrał w swoim pierwszym sezonie w Premier League, gdy na murawie meldował się 25 razy. W minionej kampanii, gdy Leicester City sięgało po mistrzostwo Anglii, był tylko rezerwowym i dlatego czterokrotnie pojawił się na boisku. W kolejnych rozgrywkach również będzie rezerwowy, ale przede wszystkim będzie pomagał Kapustce w aklimatyzacji na King Power Stadium.
Jednak Wasilewski rozegrał blisko dwa razy tyle meczów, co kolejny w tej klasyfikacji zawodnik.
Grzegorz Rasiak - 15 meczów (Tottenham Hotspur, Bolton Wanderers)
Za dobry na The Championship, za słaby na Premier League - tak powiedzieli o nim kiedyś angielscy dziennikarze. Rasiak idealnie nadawał się do twardej gry na zapleczu najwyższej klasy rozgrywkowej. Tam seryjnie strzelał gole i nic dziwnego, że w ostatnim dniu okienka transferowego w 2005 roku kupił go Tottenham Hotspur. Zadebiutował kilka dni później i to w podstawowym składzie przeciwko Liverpoolowi FC. Polski napastnik strzelił nawet bramkę po rzucie rożnym, ale nie została ona uznana. Łącznie dla Kogutów zagrał w Premier League tylko osiem spotkań. Drugą szansę otrzymał w Boltonie Wanderers, gdzie został wypożyczony. Jednak i w barwach Kłusaków w siedmiu spotkaniach ani razu nie trafił do siatki rywala.
ZOBACZ WIDEO Piotr Stokowiec: gramy na wyjeździe, ale to nic nie znaczy (źródło TVP)
{"id":"","title":"","signature":""}
Euzebiusz Smolarek - 12 meczów (Bolton Wanderers)
Drugim zawodnikiem, który próbował podbić Premier League w barwach Boltonu Wanderers był Ebi Smolarek. W fatalnym dla siebie okresie trafił na Reebok Stadium. Wypożyczono go z Racingu Santander, ale ówczesna gra Kłusaków polegała na dalekim wykopie piłki w kierunku napastnika. Wątły Smolarek miał nikłe szanse na wygranie pojedynków z silnymi defensorami. Szybko wylądował na ławce i na murawie meldował się głównie jako zmiennik. 12 meczów, żadnej bramki i koniec kariery w lidze angielskiej.
Emmanuel Olisadebe - 2 mecze (Portsmouth)
Harry Redknapp dostał w "prezencie" ówczesnego reprezentanta Polski. Menedżer Portsmouth nie chciał go, ale innego zdania byli włodarze, którzy pozyskali dla Anglika urodzonego w Nigerii napastnika. Był to styczeń 2005 roku i kariera Olisadebe na Fratton Park nie trwała długo. Zagrał dwa razy, za każdym razem wchodził z ławki rezerwowych, ale trzeba przyznać, że 29 i 37 minut to i tak dużo na pokazanie swoich umiejętności. Tyle Olisadebe rozegrał w tydzień. Później już nie istniał w świadomości Redknappa.
Piotr Świerczewski - 1 mecz (Birmingham City)
Liga angielska miała być stworzona dla Świerczewskiego, który uwielbiał fizyczną grę. W styczniu 2003 roku wypożyczono go do Birmingham City, gdzie miał grać u boku Robbiego Savage'a (znanego wojownika z reprezentacji Walii) czy Christophe'a Dugarry'ego, znanego z reprezentacji Francji. Jednak Świerczewski wystąpił zaledwie jeden raz, tylko 38 minut w spotkaniu z Chelsea, które klub z St Andrews przegrał 1:3. Nie zaprezentował się źle, ale więcej na murawie nie pojawił się. Po sezonie opuścił Birmingham City z zaledwie jednym meczem na koncie.
Jarosław Fojut - 1 mecz (Bolton Wanderers)
W wieku 17 lat trafił do szkółki Boltonu Wanderers. Kłusaki w tamtym czasie mieli aż trzech młodych Polaków - Tomasza Cywkę, Przemysława Kazimierczaka, ale tylko Fojut zagrał w Premier League. Było to w lutym 2006 roku. Fojut na cztery minuty zameldował się w spotkaniu z Portsmouth (1:1). Miesiąc wcześniej wystąpił w Pucharze Anglii i wieszczono mu karierę w Premier League. W kolejnym sezonie dwukrotnie pojawił się w Pucharze Ligi, później wypożyczano go do Luton Town oraz Stockport. W końcu na Reebok Stadium uznano, że Fojut nie wskoczy na wyższy poziom i nie zagrał więcej w Premier League.