W tym artykule dowiesz się o:
Thiago Cionek w spotkaniu 2. kolejki el. MŚ 2018 z Danią (3:2) wskoczył do "11" Biało-Czerwonych w miejsce kontuzjowanego Michała Pazdana. Występ w sobotnim meczu był jego pierwszym na środku obrony w pojedynku o punkty reprezentacji Polski. Wcześniej zagrał w sześciu spotkaniach towarzyskich, a w meczu mistrzostw Euro z Ukrainą wystąpił na prawej stronie obrony.
30-latek bardzo udanie zastąpił Michała Pazdana. Nie był tak dobry przy wyprowadzeniu piłki jak legionista, ale z czysto defensywnych zadań wywiązał się znakomicie. Był twardy, agresywny i konkretny. W 81. minucie zaimponował szybkością, gdy wygrał pojedynek biegowy z wprowadzonym chwilę wcześniej Pione Sisto. Mało tego, z duetu środkowych obrońców to on był tym lepszym - Kamil Glik nie miał swojego dnia.
Cionek jest Brazylijczykiem, ale od października 2011 roku legitymuje się polskim paszportem, o który starania rozpoczął 2,5 roku wcześniej - niemal od razu po przyjeździe do Polski. Podstawą do tego był fakt, iż jego pradziadkowie to Polacy, którzy w XIX wieku wyemigrowali z Polski do Brazylii. Cionek błyskawicznie nauczył się języka polskiego.
Gdy 3 października 2011 roku otrzymał obywatelstwo kraju przodków, od razu w mediach zaistniała sprawa powołania go do reprezentacji Polski. - Jeżeli chodzi o reprezentację, to zdaje sobie sprawę, że aby w niej grać to sam paszport nie wystarczy. Trzeba na to zasługiwać. Moje starania o obywatelstwo nie wiązały się z reprezentacją, chociaż na pewno moim marzeniem byłoby zagrać w kadrze - przyznał wówczas Cionek.
Adam Nawałka pomógł mu w realizacji marzenia. W kwietniu 2014 roku powołał go na towarzyski mecz z Niemcami i od razu umożliwił mu debiut w drużynie narodowej. Brazylijczyk gościł na każdym kolejnym zgrupowaniu, choć Nawałka był mocno krytykowany za powoływanie go. Te głosy nieco przycichły, gdy w styczniu bieżącego roku Cionek przeniósł się z II-ligowej Modeny do występującego w Serie A Palermo. Od pół roku jest podstawowym obrońcą drużyny włoskiej ekstraklasy, a teraz wykorzystał długo wyczekiwaną szansę w reprezentacji.
Postawienie na Cionka i obdarzenie go zaufaniem wbrew krytykom to kolejna z odważnych decyzji Nawałki, dzięki którym mówimy, że "selekcjoner widzi więcej". Przypominamy najlepsze strzały w "10" opiekuna drużyny narodowej.
Wymyślenie dla reprezentacji Krzysztofa Mączyńskiego
Strzały w "10" Adama Nawałki uporządkowaliśmy chronologicznie, więc zaczynamy od wymyślenia dla reprezentacji Polski Krzysztofa Mączyńskiego. Wychowanek Wisły Kraków jest jednym z pięciu zawodników, których Nawałka wprowadził do reprezentacji Polski już podczas swojego debiutanckiego zgrupowania w roli selekcjonera i tym, za stawianie na którego spotkała go największa krytyka. "Mąka" zastąpił w kadrze na mecze ze Słowacją i Irlandią (listopad 2013) kontuzjowanego Mateusza Klicha i zadebiutował w koszulce z białym orłem na piersi już w spotkaniu ze Słowacją.
Nawałka znał Mączyńskiego jeszcze z czasów swojej III kadencji w Wiśle Kraków (sezon 2006/2007), a potem latem 2011 roku sprowadził go z Białej Gwiazdy do Górnika Zabrze. Pod jego skrzydłami Mączyński wyrósł na solidnego ligowca, ale jego powołanie do reprezentacji Polski było sporym zaskoczeniem.
Selekcjoner długo był mocno krytykowany za stawianie na Mączyńskiego, ale pozostawał głuchy na te słowa i nadal regularnie powoływał wychowanka Wisły. Z kolejnymi występami "Mąki" grono przeciwników jego obecności w kadrze topniało, a wiślak ostatecznie zamknął usta krytykom świetnym występem w rewanżowym meczu el. Euro 2016 ze Szkocją.
ZOBACZ WIDEO: Krychowiak: gra Cionka cieszy nas wszystkich (Źródło: TVP S.A.)
Mączyński był podstawowym graczem Polski w el. Euro 2016, ale jego udział w mistrzostwach długo stał pod znakiem zapytania, bo od grudnia do kwietnia pauzował z powodu kontuzji kolana. W rundzie wiosennej wystąpił tylko w pięciu spotkaniach, ale selekcjoner ponownie mu zaufał, bo jego plan na mistrzostwa zakładał uzupełnienie Grzegorza Krychowiaka bardzo mobilnym Mączyńskim. Mecze Euro 2016 pokazały, że Nawałka znów miał rację, wierząc w swojego dawnego podopiecznego z Górnika.
Gra duetem Lewandowski-Milik
Po nieudanych pierwszych meczach ze Słowacją (0:2), Irlandią (0:0) i Szkocją (0:1) Adam Nawałka podjął decyzję o zmianie ustawienia i postawił na grę duetem Arkadiusz Milik-Robert Lewandowski. Za ten manewr odsądzano selekcjonera od czci i wiary, ale czas pokazał, że - znów - Adam Nawałka widział więcej i wiedział lepiej.
Nawałka miał wizję, której realizacji podporządkował wszystko. Milik, który nie błyszczał wówczas w barwach niemieckiego FC Augsburg, miał uzupełniać na boisku Lewandowskiego. Selekcjoner był krytykowany za to, że powoływał Milika do kadry A kosztem walczącej o awans na mistrzostwa Europy U-21 "młodzieżówki".
Krytycy szybko jednak ucichli, a drużyna narodowa zbierała plony pomysłu Nawałki. Milik i Lewandowski zagrali razem po raz pierwszy w ostatnim meczu kontrolnym przed startem el. Euro 2016 z Litwą (2:1), w którym strzelili po golu, a podczas eliminacji stali się zabójczą bronią reprezentacji. Pozbawiona w kluczowych meczach Milika "młodzieżówka" nie zdołała awansować na MME 2015, ale za to on sam został jednym z bohaterów el. Euro 2016, będąc królem asyst (7) rozgrywek, a w klasyfikacji kanadyjskiej (13) wyprzedził go tylko Lewandowski (17).
Zaufanie Kamilowi Grosickiemu
Franciszek Smuda i Waldemar Fornalik regularnie powoływali Kamila Grosickiego do reprezentacji Polski, ale za kadencji tych selekcjonerów "Grosik" nigdy nie mógł poczuć się graczem pierwszego planu.
Adam Nawałka początkowo w ogóle pomijał Grosickiego, który miał problem z grą w Sivassporze, a po przenosinach do Rennes też nie błyszczał. Gdy jednak wychowanek Pogoni Szczecin zaczął regularnie występować w Ligue 1, selekcjoner zaprosił go na zgrupowanie przed wspominanym już spotkaniem z Litwą. "Grosik" znalazł się w wyjściowym składzie reprezentacji i miejsca w "11" już nie oddał. W 23 występach, jakie rozegrał za kadencji Adama Nawałki, strzelił osiem goli i zaliczył 11 asyst.
- Wszystko, co dobre, zaczęło się od momentu, w którym [Nawałka] na mnie postawił - przyznał sam Grosicki na łamach wydanego przed Euro 2016 albumu "W kadrze".
Postawienie na Wojciecha Szczęsnego
Przed startem el. Euro 2016 Adam Nawałka długo wahał się, czy postawić na przeżywającego w Southampton drugą młodość Artura Boruca, czy na Wojciecha Szczęsnego. Z wyborem zwlekał do ostatniej chwili, decyzję podejmując dopiero tuż przed meczem 1. kolejki el. Euro 2016 z Gibraltarem i znów trafił w sam środek tarczy.
Szczęsny był jednym z bohaterów drużyny narodowej w pierwszej części eliminacji. W spotkaniu z Gibraltarem (7:0) nie miał pracy, ale już w 2. kolejce swoimi interwencjami doprowadzał Niemców (2:0) do rozpaczy. W spotkaniu ze Szkocją (2:2) dwukrotnie skapitulował, ale już w kolejnym meczu z Gruzją (4:0) znów zachował czyste konto.
26-latek stracił miejsce w bramce reprezentacji Polski dopiero wtedy, gdy na początku stycznia 2015 roku wypadł ze składu Arsenalu. Adam Nawałka nadal zapraszał niebroniącego w klubie Szczęsnego na zgrupowania kadry, ale do gry desygnował już Łukasza Fabiańskiego.
Odkurzenie Sebastiana Mili
Gdy na zgrupowanie przed pierwszym meczem el. Euro 2016 z Gibraltarem Adam Nawałka zaprosił Sebastiana Milę, wielu gryzło się w język, by nie wykpić decyzji selekcjonera. 32-letni pomocnik, któremu jeszcze pół roku wcześniej trener Śląska Wrocław, Tadeusz Pawłowski publicznie zarzucił kilkukilogramową nadwagę, nie miał nawet za sobą serii udanych występów w ekstraklasie, które mogłyby legitymizować decyzję Nawałki.
Opiekun reprezentacji był jednak głuchy na krytykę. Mila w spotkaniu z Gibraltarem nie rozegrał ani minuty, ale selekcjoner powołał go też na kolejne mecze eliminacji z Niemcami i Szkocją. Występ przeciwko świeżo upieczonym mistrzom świata był jego pierwszym w meczu o punkty drużyny narodowej od... dziewięciu lat. I wrócił na łono reprezentacji w najlepszym stylu, pieczętując pierwsze w dziejach zwycięstwo Polski z Niemcami (2:0). Cóż to była za historia!
Na golu z Niemcami jego wkład w awans Polski na Euro 2016 się nie skończył, bo Mila zdobył też bramkę w pierwszym spotkaniu z Gruzją. Selekcjoner zrezygnował z "Rogera" dopiero tuż przed Euro 2016.
Przekazanie opaski Robertowi Lewandowskiemu
Nikt nie ma wątpliwości, że Robert Lewandowski jest najlepszym polskim piłkarzem ostatniego pięciolecia, ale żaden selekcjoner nie mógł wykrzesać w niego tyle, ile Juergen Klopp w Borussii Dortmund. To udało się dopiero Adamowi Nawałce, ale też nie od razu.
Owszem, "Lewy" strzelał gole w drużynie narodowej, ale miał na rozkładzie głównie słabeuszy. Do tego dochodziła frustracja wynikająca ze słabej gry kolegów z reprezentacji. Kadra prezentowała poziom, do którego odnoszący sukcesy z Borussią Lewandowski nie był przyzwyczajony.
Mało kto pamięta, ale jeszcze dwa lata temu Lewandowski był jednym z najmocniej krytykowanych zawodników reprezentacji Polski. Postrzeganie go zmieniły dopiero el. Euro 2016, podczas których "Lewy" pełnił rolę kapitana. Przekazanie opaski Lewandowskiemu sprawiło, że ten stał się prawdziwym liderem Biało-Czerwonych i w reprezentacji prezentuje ten sam poziom, co w klubie.
W roli kapitana zadebiutował we wspomnianym już wcześniej meczu towarzyskim z Litwą, ale do grudnia 2014 roku jedynie zastępował kontuzjowanego Jakuba Błaszczykowskiego jako zawodnik z drugim największym stażem w reprezentacji Polski. Specjalnie dla Lewandowskiego Nawałka postanowił jednak zmienić zasady wyboru kapitana drużyny narodowej i na stałe mianował nim napastnika Bayernu Monachium.
- Na początku mojej pracy z kadrą funkcję kapitana miał sprawować zawodnik mający najwięcej występów w biało-czerwonej koszulce. Obecnie po rozegraniu tegorocznych meczów eliminacyjnych i po głębszej analizie pracy z reprezentacją moim wyborem na kapitana drużyny jest Robert Lewandowski. Zbudowana struktura drużyny narodowej funkcjonuje zadowalająco. Robert w trudnych meczach eliminacyjnych pokazał, że szybko stał się prawdziwym liderem zespołu. Grał odpowiedzialnie i z poświęceniem, zarówno w ataku jak i działaniach defensywnych. Zawsze jest gotowy do wzięcia ciężaru gry na siebie, stwarzając kolegom okazje do strzelania goli. Pracując - jak na kapitana przystało - na sukces całej naszej drużyny - tłumaczył w grudniu 2014 roku selekcjoner.
[b]
Cofnięcie Macieja Rybusa na lewą obronę[/b]
Jakub Wawrzyniak długo śmiał się, że o miejsce w kadrze rywalizuje z zawodnikiem, który nie istnieje. Selekcjoner wyszedł więc naprzeciw swojemu błyskotliwemu podopiecznemu i zrobił lewego obrońcę z Macieja Rybusa.
Wychowanek Pelikana Łowicz zaczął el. Euro 2016 jako lewoskrzydłowy, ale gdy w rewanżowym meczu z Gruzją nie mogli zagrać Artur Jędrzejczyk i wspomniany Wawrzyniak, Adam Nawałka uzupełnił blok defensywny właśnie Rybusem. Ten spisał się na tyle dobrze, że pozostał już numerem jeden na lewej obronie.
Rybus tak dobrze odnalazł się na nowej pozycji, że szybko stał się pożądanym na europejskim rynku zawodnikiem. Z udziału w Euro 2016 wyeliminowała go kontuzja barku, ale i tak przeniósł się z Tereka Grozny do będącego wicemistrzem Francji Olympique Lyon.
Dziś numerem "1" na lewej obronie reprezentacji Polski jest Artur Jędrzejczyk, ale w chwili próby Rybus zrobił swoje.
[b]
Odkurzenie Michała Pazdana[/b]
Michał Pazdan zadebiutował w reprezentacji Polski już w grudniu 2007 roku za kadencji Leo Beenhakkera, a pół roku później Holender wziął swoją "Piranię" na Euro 2008, ale po turnieju w Austrii i Szwajcarii Pazdan wypadł z kadry aż na pięć lat. Dla drużyny narodowej Pazdana odkurzył dopiero Adam Nawałka, powołując go na swoje debiutanckie mecze ze Słowacją i Irlandią (listopad 2013). Selekcjoner znał Pazdana - podobnie jak Mączyńskiego - z Górnika Zabrze, w którym prowadził go w latach 2010-2012.
Po spotkaniu z Irlandią o Pazdanie zrobiło się głośno nie dzięki dobrej grze, a za sprawą brutalnego faulu na Jonathanie Waltersie, po którym otrzymał przydomek "Kung-fu Pazdan". Nawałka powołał go jeszcze na zgrupowanie w Zjednoczonych Emiratach Arabskich (styczeń 2014) oraz spotkania ze Szkocją (marzec 2014) i Niemcami (maj 2014), ale potem Pazdan wypadł z kadry na ponad rok i wrócił do niej dopiero na mecz 6. kolejki el. Euro 2016 z Gruzją, by zastąpić pauzującego za kartki Kamila Glika.
Pazdan spisał się nadspodziewanie dobrze i już nie oddał miejsca w wyjściowej "11". We wrześniowych meczach z Niemcami i Gibraltarem nie mógł zagrać z powodu kontuzji, ale w kończących el. Euro 2016 spotkaniach ze Szkocją oraz Irlandią wystąpił u boku Glika i od tego czasu selekcjoner nie rozerwał już duetu Glik-Pazdan. Na Euro 2016 Nawałka zebrał tego owoce - w pięciu meczach turnieju Biało-Czerwoni stracili tylko dwa gole, a polska defensywa należała do najlepszych na mistrzostwach. Ile Pazdan znaczy dla reprezentacji, przekonaliśmy się w dwóch pierwszych meczach el. MŚ 2018 z Kazachstanem (2:2) i Danią (3:2), w których straciliśmy aż cztery gole
Zaufanie Jakubowi Błaszczykowskiemu
Jakub Błaszczykowski miał być, co absolutnie zrozumiałe, jednym z liderów drużyny Adama Nawałki, ale od stycznia do listopada 2014 roku był kontuzjowany, a potem, w marcu 2015 roku selekcjoner uznał, że "Kuba" nie był jeszcze gotowy na grę przeciwko Irlandii.
Do drużyny narodowej Błaszczykowski wrócił dopiero w czerwcu 2015 roku na mecz z Gruzją. Wówczas powrót byłego już kapitana reprezentacji był w pełni uzasadniony, ale powołanie go na wrześniowe spotkania z Gibraltarem i Niemcami były już wbrew zasadom panującym w kadrze Nawałki - Błaszczykowski pojawił się na zgrupowaniu, choć do 31 sierpnia ani razu nie znalazł się nawet w kadrze meczowej Borussii Dortmund. Selekcjoner obdarzył go jednak zaufaniem, a ten się za nie odwdzięczył dobrą grą.
Przed Euro 2016 Nawałka po raz kolejny nagiął dla Błaszczykowskiego ustalone przez siebie samego reguły i choć ten wiosną rozegrał w Fiorentinie tylko 375 minut, to był powołany na marcowe mecze z Serbią oraz Finlandią i znalazł się też w kadrze na Euro 2016. Co się okazało? Obdarzony zaufaniem "Kuba" był jednym z najlepszych polskich piłkarzy na turnieju. Biało-Czerwoni strzelili we Francji cztery gole - Błaszczykowski sam był autorem dwóch, a przy innym asystował.
Postawienie na Bartosza Kapustkę
Za powołanie Bartosza Kapustki selekcjonera nikt nie krytykował, ale zaproszenie na zgrupowanie przed rewanżowymi meczami el. Euro 2016 z Niemcami i Gibraltarem niespełna 19-letniego pomocnika Cracovii, który na początku sezonu 2015/2016 miał problemy z przebiciem się do "11" Pasów, było olbrzymią sensacją.
W końcu Kapustka otrzymał pierwsze w karierze powołanie do reprezentacji, gdy jego dorobek w ekstraklasie był nad wyraz skromny: 28 występów, dwa gole i dwie asysty. Nawałka wiedział jednak, że gdy wstawi Kapustkę między graczy dużego formatu, to wydobędzie z niego wszystko, co najlepsze. Co najważniejsze, nie odwlekał tego w czasie, tylko zrobił to przy pierwszej okazji, a Kapustka pokazał, że warto było na niego postawić. Po trzech pierwszych występach w drużynie narodowej młodziutki pomocnik miał na koncie dwie bramki i dwie asysty.
Gdy przed spotkaniem 1. kolejki Euro 2016 z Irlandią Północną zaczęły dochodzić pierwsze głosy o tym, że to Kapustka, a nie Sławomir Peszko czy Piotr Zieliński zastąpi w "11" kontuzjowanego Kamila Grosickiego, przyjmowano je z niedowierzaniem. Jak pokazał mecz w Nicei, Nawałka znów wiedział, co robi.